Przedłużona kadencja Bońka

Jeden z punktów rządowego projektu ustawy o tzw. tarczy antykryzysowej dotyczy kadencji władz polskich związków sportowych.

Punkt brzmi tak: „W przypadku upływu kadencji organów polskiego związku sportowego do 31 grudnia 2020 r. kadencja tych organów ulega przedłużeniu do 30 września 2021 r.”. To oznaczałoby automatyczną prolongatę drugiej 4-letniej kadencji [Zbigniewa Bońka] w fotelu prezesa PZPN, z którego miał ustąpić jesienią.

Kilka pytajników

– Dlaczego nikt nie dzwoni do prezesów kilkudziesięciu innych związków, tylko wszyscy patrzą na PZPN? Nie składaliśmy wniosków. To nie my jesteśmy powodem powstania tej ustawy, lecz koronawirus – mówi Boniek. I dodaje:

– To mądra decyzja, podjęta z myślą przede wszystkim o związkach sportowych, których dyscypliny wchodzą w skład programu igrzysk olimpijskich. Dokonywanie zmian kilka miesięcy przed tą imprezą byłoby dla federacji dużym problemem. Dlatego stworzono bardzo logiczną ustawę, porządkującą te sprawy. Pojawia się jednak i kilka pytań.

Po pierwsze, czy kadencja kolejnych władz, która rozpocznie się jesienią 2021 roku, będzie trzyletnia czy czteroletnia? Bo jeżeli miałaby być czteroletnia i kończyć się półtora roku np. po następnych igrzyskach (planowanych na 2024 rok – dop. red.), to chyba trochę za późno.

Druga sprawa – co z wyborami np. w Wojewódzkich Związkach Piłki Nożnej? Tam kadencje prezesów też upływają w tym roku, a trudno będzie przeprowadzić zdalnie wybory. Jeżeli wygasną kadencje, prezydenci miast mogą ustanowić tam kuratorów.

Dlatego oczekuję jeszcze odpowiedzi na te pytania – podkreśla szef PZPN, pełniący tę funkcję od października 2012 roku. Akces do jesiennych (niedoszłych…?) wyborów w roli kandydatów na jego następcę zgłaszali Marek Koźmiński i Cezary Kulesza.

Czas do września 2021

Boniek podkreśla, że na razie nie wiadomo, jak do ustawy odniesie się PZPN. – Porozmawiamy z prezesami wojewódzkich ZPN i członkami zarządu. My planowaliśmy wybory na końcówkę października tego roku. Może wśród naszych działaczy pozostanie chęć utrzymania tej daty?

Zobaczymy, będziemy o tym dyskutować. Ogólnie uważam jednak tę ustawę za jak najbardziej słuszną i korzystną dla polskiego sportu. Dzięki temu nie będzie bałaganu w poszczególnych federacjach – mówi.

Danuta Dmowska-Andrzejuk, minister sportu, uzasadnia pomysł wydłużenia kadencji władz polskich związków sportowych zachowaniem spokoju, równowagi i ciągłości pracy przed najważniejszymi imprezami, które zostały przesunięte na 2021 rok.

Zaznaczyła przy tym, że nie jest to obligatoryjne wydłużenie, ale jedynie możliwość. – Związki będą mieć czas na wybranie nowych władz do 30 września 2021 roku, czyli już po igrzyskach olimpijskich w Tokio, po to, aby rozliczyć się z całego cyklu olimpijskiego – przyznaje Dmowska-Andrzejuk.

Problem z wyborami

Minister sportu wspomniała też, że innym z powodów proponowanego zapisu są zgłaszane do ministerstwa przez związki problemy z przeprowadzeniem wyborów nowych władz w trybie elektronicznym, co przewidywała pierwsza wersja tzw. tarczy antykryzysowej.

Jesienią w kilku związkach sportowych zmiany personalne miały wynikać z przepisów o dwukadencyjności i misja kilku prezesów miała dobiec końca z mocy ustawy. Nie tylko Zbigniewa Bońka, ale też m.in. Ryszarda Stadniuka (wioślarstwo), Adama Konopki (szermierka), Tomasza Kwietnia (strzelectwo), Andrzeja Kraśnickiego (piłka ręczna) czy Anny Bajan (pięciobój nowoczesny)

Fot. Adam Starszyński/PressFocus