Przełamanie lidera Rakowa

Ivan Lopez w starciu ze Śląskiem Wrocław ustrzeli dublet, który pomógł Rakowowi w rozbiciu rywala.


Hiszpan w ostatnich tygodniach zawodził. Widzieli to wszyscy, łącznie z Markiem Papszunem. Szkoleniowiec Rakowa w poprzednim meczu w przerwie zmienił Lopeza. Najwyraźniej podziałało to na niego jak płachta na byka. „El Magico” znów pokazał kunszt na boisku. Pierwsza odsłona w jego wykonaniu, jak i kolegów nie była jednak nadzwyczajna. Śląsk bronił się bardzo dobrze i co rusz zatrzymywał ataki gospodarzy. Ostatecznie żelazną defensywę przełamał Władysław Koczergin i wykorzystał zagranie Bartosza Nowaka.

Forma rośnie

Lopez trafił po przerwie, choć długo musiał czekać na potwierdzenie swojego gola. Sędzia Paweł Raczkowski długo analizował, czy Hiszpan nie był na spalonym. Pierwotnie trafienia nie uznał. Ostatecznie zmienił decyzję. Faktem więc stał się pierwszy gol w wykonaniu pomocnika Rakowa w 2023 roku. Najwyraźniej podziałało to na Lopeza motywująco, gdyż dał radę wpakować piłkę jeszcze raz. Mógł mieć nawet hattricka, jednak tym razem słusznie sędzia gola nie uznał. Podający do Lopeza Nowak był na pozycji spalonej. Oddać trzeba nie tylko Hiszpanowi, ale i byłemu zawodnikowi Górnika Zabrze, że najwyraźniej nastąpił u nich czas przełamania.

Nowak w 2023 roku albo nie grał w ogóle lub też pojawiał się z ławki rezerwowych. Nieobecność Giannisa Papanikolaou sprawiła jednak, że dostał swoją szansę. Grający dotychczas na „10” Koczergin został wycofany do środka pola, a Nowak zameldował się na boisku, kończąc mecz z golem i asystą. Podobnie było w przypadku Ukraińca. Rywalizacja między tą dwójką o miejsce w pierwszym składzie zapowiada się więc interesująco. Wracając jeszcze do Lopeza – Hiszpan najwyraźniej trafił na spotkanie dla siebie przełomowe, które może być wyznacznikiem jego dyspozycji na kolejne, niezwykle ważne tygodnie.

Łotewski niewypał

– Na koniec najważniejsze jest to, że wygraliśmy. O każdym spotkaniu musimy myśleć z osobna. Bramki w końcu przychodzą i na pewno będą przychodzić dalej. Co do bramki – prawda jest taka, że jedyne, o czym myślałem, w kontekście VAR-u, to to, że mogli się dopatrzeć pozycji spalonej Gutkovskisa. Nie sądziłem, bym był na spalonym, bo dostałem podanie po przekątnej – komentował spotkanie Lopez.

Wspomniany przez niego Vladislavs Gutkovskis nie mógł być tak zadowolony, jak reszta zespołu. Owszem – prezentował się na niej solidnie, często pressując i rozgrywając ataki. Mimo to jego skuteczność wołała o pomstę do nieba. Mógł spokojnie dopisać do swojego konta choćby jedną bramkę. Spotkanie jednak zakończył z okrągłym zerem.


Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus