„Stal nie zrobiła niczego nadzwyczajnego, czym mogła nas zaskoczyć”

Nie tak miało być. Wiele mówiło się, że pierwszy mecz będzie kluczowy dla Podbeskidzia…
Przemysław MYSTKOWSKI: Chcieliśmy rozpocząć rundę od zwycięstwa. Nie udało się. Pracujemy dalej, to jest dopiero początek. Według mnie temat gry o coś nie jest jeszcze zamknięty, choć zostało tylko 12 kolejek. Ekipy z góry będą punktować regularnie, a drużyny z dołu muszą walczyć o każdy punkt.

Co zadecydowało o takim rozstrzygnięciu?
Przemysław MYSTKOWSKI:  Na początku spotkania mieliśmy doskonałą sytuację. Gdyby zakończyła się bramką, to mogłoby być zupełnie inaczej. Ale trzeba przyznać, że jeżeli chcemy wygrywać mecze, to musimy tych sytuacji stwarzać sobie zdecydowanie więcej. Samo utrzymywanie się przy piłce nie wystarczy do odniesienia zwycięstwa. Goście nie zrobili nic nadzwyczajnego czym mogli nas zaskoczyć.

Ale strzelili dwa gole i zainkasowali trzy punkty…
Przemysław MYSTKOWSKI:  Pierwsza bramka padła po naszych błędach, a druga po stałym fragmencie gry. Zabrakło już czasu, aby pokusić się chociażby o gola kontaktowego. Za tydzień jedziemy do Poznania. Do zespołu, który walczy o utrzymanie. Zarówno dla nas, jak i dla nich będzie to niezwykle ważne spotkanie. Warta jest rywalem z innej części tabeli, ale ta liga już nieraz pokazała, że nie ma w niej łatwych meczów.

Kacper Kostorz w meczu Podbeskidzie bielsko-Biała - Stal Mielec
Kacper Kostorz (z lewej) powinien trafić do siatki na początku spotkania. Wtedy to on, a nie Krystian Getinger (z prawej) zostałby bohaterem meczu. Fot. Jakub Ziemianin/400mm