Przeprowadzka na Górny Śląsk

Od wczoraj domem biało-czerwonych są Katowice. To tu, a konkretnie w Spodku, czekają ich trzy ostatnie sparingi oraz trzy mecze mistrzostw świata.


Po Turnieju Czterech Narodów reprezentanci Polski otrzymali dwa dni odpoczynku, by w gronie najbliższych przywitać 2023 rok. Od wczorajszego popołudnia przebywają już w Katowicach, mając do dyspozycji pokoje Novotelu Centrum.

Ziarno niepokoju

Między świętami a Nowym Rokiem kadrowicze stacjonowali w Krakowie i w tamtejszej Tauron Arenie zmierzyli się kontrolnie z Tunezją, Koreą Południową oraz Brazylią, pokonując dwie ostatnie. Minimalna (31:32) porażka z 4. zespołem ostatnich mistrzostw Afryki – a zwłaszcza postawa naszej ekipy w pierwszej połowie – zasiała ziarno niepokoju, ale selekcjoner nie miał zamiaru rozdzierać szat.

– Przed przerwą nie funkcjonowała obrona. Zupełnie odbiegała od tego, co trenowaliśmy na zgrupowaniu we Władysławowie. W tym elemencie pole do poprawy jest zatem duże – podkreślał Patryk Rombel, ciesząc się z poprawy gry po zmianie stron.

– Defensywę udało nam się skorygować, ale wyniku – niestety – już nie odwróciliśmy. Nikt nie lubi przegrywać, ale mamy świadomość, że był to pierwszy mecz podczas na ostatnim etapie przygotowań do mistrzostw świata. Wiemy, jaki okres pracy mamy za sobą i co w tym czasie robiliśmy. Wytyczyliśmy jednak sobie cele i krok po kroku będziemy do nich dążyć. Sporo musimy poprawić, ale na pewno nie załamuję rąk. Mamy mało czasu do mundialu, ale mimo wszystko jestem spokojny – mówił trener, a jego słowa znalazły potwierdzenie w dwóch kolejnych spotkaniach.

Pozytywna reakcja

Przeciwko Azjatom zagrali zadecydowanie lepiej.

– Zawodnicy mieli do odrobienia zadanie domowe i podeszli do tego solidnie – oceniał zwycięstwo 31:27 szkoleniowiec biało-czerwonych. Od pierwszych sekund można było zauważyć, że postawa polskich szczypiornistów jest inna niż przed 24 godzinami. Ich działania były pełne zaangażowania i waleczności. Istotne było również skupienie, dzięki któremu popełniali zdecydowanie mniej błędów. Biało-czerwoni byli dynamiczni i konkretni w ofensywie, a współpracą w defensywie uniemożliwiali rywalom zdobywanie łatwych trafień.

– Cieszyła mnie pozytywna reakcja. Nasza gra wyglądała już lepiej, co nie znaczy, że bardzo dobrze. Na tym etapie przygotowań było jednak tak, jak się spodziewaliśmy. Założyliśmy sobie, że w tym spotkaniu będziemy narzucać wysokie tempo i z tego się wywiązaliśmy. Po kontratakach straciliśmy 4 bramki, a sami w ten sposób zdobyliśmy bodajże 7. Generalnie w ataku nasza postawa długimi fragmentami wyglądała OK. Poza dwoma, trzema momentami, gdy trochę straciliśmy głowę i podejmowaliśmy zbyt pochopne decyzje – analizował trener Rombel.

Pobudzające 8 sekund

Zwycięstwo (35:32) Tunezji z Koreańczykami zapewniło tej pierwszej wygraną w krakowskim turnieju, a naszej drużynie pozostała walka o 2. miejsce. Stoczyli ją z podrażnionymi dwiema porażkami Brazylijczykami. Dopięli swego, a wygrana 31:23 mówiła sama za siebie. O pierwszych 13 minutach zawodnicy i sztab szkoleniowy chcieliby jednak zapomnieć. Zespół z Ameryki Południowej prowadził bowiem 8:5. Patryk Rombel nie wytrzymał. Na stoliku delegata położył kartkę z literą T, wzywając zawodników na rozmowę. Choć na przekazanie uwag miał minutę, zajęło mu to… 8 sekund.

– Chcecie grać wygodnie?! Nie będzie wygodnie! Zejdźcie z boiska! Tam są trzy błędy, tu są trzy błędy. Nie ma nic! Zmiany są! – grzmiał selekcjoner, który w takim wydaniu jeszcze chyba nie miał okazji wystąpić. Jego wzburzenie miało wstrząsnąć zawodnikami i… wstrząsnęło.

– Faktycznie, początek meczu kończącego 4Nations Cup nie był wymarzony. Część winy mogę wziąć na siebie, bo nastawienie drużyny nie było takie jak powinno. Wiem, jaki poziom ci zawodnicy prezentują, wiem, że umiejętności mają większe od tych, które pokazywali w początkowych minutach, stąd moje emocje. Było mi po prostu szkoda, gdy graliśmy w ten sposób. Cieszę się jednak z reakcji zespołu i z tego, w jaki sposób ten mecz przebiegał potem. W drugiej części pierwszej połowy nasza obrona była dużo lepsza, a po przerwie wykonaliśmy 90 procent tego, co sobie założyliśmy w tym elemencie. W ataku też było więcej spokoju, a co za tym idzie mniej strat i kontrataków rywali. Na tym możemy budować nasz optymizm. Od tego poziomu będziemy dokładać kolejne elementy, które mamy zaplanowane. Wiemy, że jeszcze nad kilkoma rzeczami musimy popracować – przyznał trener Rombel.

Klucze do sukcesu

Trzy grosze do wzburzonej – wyłapanej przez mikrofon TVP Sport – wypowiedzi selekcjonera dorzucił też Piotr Chrapkowski. Kto jak to, ale kapitan zespołu mógł sobie na to pozwolić.

– Panowie, grajmy wszyscy razem, a nie każdy osobno. Dawać! – polecił „Chrapek” stojącym w grupie zawodnikom, którzy na jego donośne „Pol” odpowiedzieli równie donośnym „ska”.

– Na szczęście ruszyliśmy i do końca graliśmy już dobrze, choć w każdym elemencie mamy jeszcze spore rezerwy – powiedział zawodnik Magdeburga. Trudno przewidzieć, kiedy zostaną one uruchomione. Czy należy się tego spodziewać już podczas Turnieju Noworocznego, który od środy do piątku rozgrywany będzie w Spodku, czy dopiero podczas mistrzostw świata. Doświadczony szczypiornista wie jednak, gdzie leży klucz do sukcesu.

– Musimy być skupieni na swoich zadaniach przez pełne 60 minut. Nie może więc nam się przydarzyć drzemka, bo to może nas kosztować stratę punktów – podkreślił Chrapkowski, a od siebie dodajmy, że poza skupieniem nasz zespół powinien dodać twardą obronę, skuteczny kontratak i błyskotliwy atak pozycyjny.

Nowy tercet

Wczoraj kadrowicze zebrali się na treningu, a dziś zaplanowano konferencję prasową, na której Patryk Rombel ogłosi skład na towarzyskie mecze z Iranem, Mrokiem i Belgią. Znajdzie się w nim miejsce m.in. dla obrotowego Macieja Gębali oraz rozgrywających, Szymona Działakiewicza i Szymona Sićki. Tego tercetu zabrakło podczas turnieju w Krakowie, a najbardziej oczekiwany jest powrót ostatniego z wymienionych. Sićko to bowiem jeden z liderów reprezentacji. Do dyspozycji sztabu powinien też być Bartłomiej Bis. Były kapitan Górnika Zabrze nie dokończył meczu z Brazylią, gdyż doznał urazu kciuka, ale nie okazał się on groźny.


Na zdjęciu: Trener Patryk Rombel (w środku) ma sposoby na pobudzenie swych podopiecznych do lepszej gry.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus