Przewaga rośnie

Lider ekstraklasy powiększył swoją przewagę nad resztą stawki i do Poznania pojedzie ze sporym spokojem.


Raków bez większych problemów pokonał Koronę i zainkasował trzy punkty. Dodatkowo sprzyjały mu wyniki przeciwników. Legia i Wisła Płock zremisowały swoje mecze, dzięki czemu przewaga częstochowian wzrosła do sześciu punktów. Kolejny pojedynek dla wicemistrza Polski będzie jednak o wiele trudniejszy niż poprzednie. Częstochowianie pojadą teraz do Poznania na mecz z Lechem. Wbrew pozorom następne spotkanie może być dla Rakowa łatwiejsze niż ostatnie pojedynki.

Trudno przebić mur

Zespół z Limanowskiego w ostatnich rywalizacjach zdecydowanie dominował na boisku, jednak nie mógł tego potwierdzić w postaci bramek. Tak też było w sobotę, gdy walczył o punkty z Koroną. Wiele zespołów mając w głowie rywalizację z Rakowem, ustawia się pod niego niezwykle defensywnie, znając atuty ofensywne wicemistrza Polski. Pokłosiem tego są niskie wyniki, jednak dające komplet punktów.

To sprawia, że rywale, potykający się w najmniej oczekiwanych momentach, zaczynają tracić dystans do Rakowa, który najprawdopodobniej zimę spędzi w wygodnym fotelu lidera ligi. W tym roku częstochowian czekają już tylko cztery spotkania, z czego trzy w lidze. O punkty łatwo już nie będzie. Raków najpierw zmierzy się na wyjeździe z Lechem, a następnie podejmie u siebie Wisłę Płock. Co gorsza, kilka dni po domowej rywalizacji częstochowianie udadzą się w daleką podróż do Szczecina na pucharowe spotkanie z Pogonią.

Problemy się mnożą?

To niejedyny problem wicemistrzów Polski. W sobotnim meczu, co podkreślał na konferencji pomeczowej szkoleniowiec Rakowa, kilku zawodników wystąpiło z urazami, jak choćby Bartosz Nowak czy Giannis Papanikolaou. Trzeba jednak do tego grona dopisać jeszcze Mateusza Wdowiaka, który mecz z Koroną obserwował z wysokości trybun. To oczywiście tylko przykłady ofensywne, a przecież sytuacja w obronie do niedawna także wyglądała nie najlepiej.

Dodatkowo w sobotnim spotkaniu ucierpiał jeden z lepszych zawodników Rakowa na boisku, Deian Sorescu. Rumuński wahadłowy musiał opuścić murawę przed zakończeniem spotkania i nie wiadomo, czy wykuruje się do rywalizacji z Lechem, choć szanse na to są raczej duże. Poważniejsza kontuzja byłaby dla samego zawodnika, jak i dla sztabu szkoleniowego niezwykle problematyczna. W sobotnim meczu już trzeba było kombinować i posyłać do gry w jego miejsce Milana Rundicia, który dopiero co wrócił do kadry meczowej po kontuzji.

Najlepszy od lat

Pozytywem jest za to gra częstochowian w defensywie. Vladan Kovaczević nie miał w sobotę zbyt wiele pracy i tym samym przebił granicę 600 minut bez straty gola. Wynik jak na polskie warunki jest oszałamiający. Ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce w sezonie 2017/2018, gdy podobnymi statystykami mógł pochwalić się Jakub Szmatuła. Teraz bramkarz Rakowa ma szansę, by pobić kolejny jego rekord.

Szmatuła we wspomnianym sezonie 2017/18 aż 13 razy zachował czyste konto. Kovaczević może zbliżyć się do niego o włos, jeżeli w tym roku w lidze nikt nie znajdzie na niego sposobu. Rekord bramkarza Piasta wynosi 13 meczów bez straty gola. Bośniak ma na swoim koncie zapisanych już dziewięć takich meczów. Szanse Kovaczevicia na pobicie tego rekordu są spore. Częstochowianie w obecnych rozgrywkach dali się pokonać tylko dziewięć razy, co jest najlepszym wynikiem w lidze. Utrzymanie statystyk będzie trudne, mając na względzie pojedynek w Poznaniu, czy rywalizację z Wisłą Płock, a więc zespołem, który zdobywa najwięcej goli.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus