Przy Cichej rośnie napięcie. Czas na nowe otwarcie?

Czy Ruch Chorzów wyjdzie na prostą? Przy Cichej zaczyna rosnąć napięcie. Kibiców przybyłych w sobotnie południe na chorzowskie „Kresy” obiegła nawet plotka, że niektórzy zawodnicy nie byli skorzy wybiegać na sparing z III-ligowcem z Nowego Targu. Powód? Gdy nie wiadomo, o co chodzi…

Pomysłu na jakąkolwiek formę strajku w szatni (jeszcze…?) nie było. Nie zmienia to faktu, że cierpliwość powoli się kończy. Piłkarze nie otrzymują wynagrodzeń na bieżąco, część z nich zdążyła złożyć wezwania do zapłaty, w ten sposób usiłując odzyskać część należnych pieniędzy. W podobnej sytuacji są też inni pracownicy, wobec których klub ma kilkumiesięczne zaległości.

Z drużyną spotkał się niedawno prezes Jan Chrapek. Zaprezentował nowego dyrektora sportowego – Marka Mandlę – oraz zapewnił, że już w poniedziałek (czyli dziś) sfinalizowana zostanie umowa z miastem. Informowaliśmy o tym w czwartkowym „Sporcie” – w myśl zapisów tejże umowy, dwaj najwięksi akcjonariusze spółki, a więc miasto Chorzów i Carbonex (powiązany z grupą kapitałową Fasing, szefowaną przez Zdzisława Bika, przewodniczącego rady nadzorczej Ruchu) zobowiązują się przez trzy lata do równomiernego wsparcia klubu.

To byłoby prawdziwe nowe otwarcie, pozwalające „Niebieskim” wreszcie wyjść na prostą. Możliwe, że pierwsze przelewy wyjdą na konta zawodników jeszcze dziś.

 

FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl