Przyjechał i namieszał

Takesure Chinyama, liczący dziś sobie 36 wiosen, w poprzedniej dekadzie był jednym z najlepszych napastników na boiskach ekstraklasy. Do Polski przyjechał zimą 2007 roku, sprowadzony przez pochodzącego z Zabrza trenera Wiesława Grabowskiego, który od lat mieszka w Harare. Najpierw grał i trafiał dla Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, skąd po kilku miesiącach przeniósł się do Legii Warszawa. W jej barwach wywalczył tytuł króla strzelców ekstraklasy sezonu 2008/09, zdobywając – razem z Pawłem Brożkiem – 19 bramek. Chciał go wtedy ściągnąć Eintracht Frankfurt, ale z transferu nic nie wyszło. Ostatni mecz w ekstraklasie rozegrał w maju 2011 roku. W naszej najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył 83 mecze i strzelił 39 goli. Rozwój jego kariery zahamowały kontuzje. Spośród 150 piłkarzy z Czarnego Lądu, którzy do tej pory wystąpili w naszej elicie, nikt nie zdobył więcej bramek niż Chinyama.

Po okresie gry w ojczyźnie napastnik rodem z Zimbabwe ponownie przyjechał do Polski. Marzył bowiem o powrocie do ekstraklasy. Skończyło się jednak na występach w znanym z zatrudniania graczy z Afryki LZS-ie Piotrówka oraz sprawdzianach w II-ligowej wówczas Polonii Bytom.

Teraz wysoki zawodnik znowu przebywa w naszym kraju. Ponownie miał/ma grać Piotrówce. Tymczasem w sobotę pojawił się w składzie GLKS-u Kietrz, udzielając się w meczu sparingowym z FC Pilszcz. Piotrówka okupuje 12. miejsce w tabeli II grupy opolskiej klasy okręgowej, a Kietrz jest 4. i ma realne szanse walki o awans (do liderującego LZS-u Stary Ujazd traci 4 punkty). – Takesure ma z nami podpisany kontrakt. Będzie grał u nas – mówi kategorycznie Ireneusz Strychacz, prezes LZS-u Piotrówka.

 

Na zdjęciu: Prezes Ireneusz Strychacz jest przekonany, że Takesure Chinyama wiosną będzie grał w Piotrówce.