„Przyklejeni” do remisów

Napastnik GKS-u Jastrzębie Daniel Stanclik zmarnował rzut karny i szansę na zwycięstwo z KKS-em Kalisz diabli wzięli.


Do niedzielnego meczu w Jastrzębiu Zdroju oba zespoły (GKS i KKS Kalisz) przystępowały z identycznym dorobkiem punktowym (oba zgromadziły 8 „oczek”), ale mimo atutu własnego boiska to nie gospodarze byli jego faworytem. Podopieczni trenera Bartosza Tarachulskiego potrzebowali bowiem tylko czterech potyczek ligowych (o jedną mniej niż jastrzębianie) do zainkasowania tylu punktów, a poza tym we wcześniejszych spotkaniach nie zaznali goryczy porażki. I rzecz najważniejsza – pod względem stricte piłkarskim goście po prostu są zespołem lepszym.

Te papierowe prognozy wzięły jednak w łeb już w 7 minucie, gdy szarżującego Bartosza Borunia przed polem karnym gości faulem zatrzymał Daniel Kamiński. Sędzia Kornel Paszkiewicz bez wahania pokazał zawodnikowi z Kalisza czerwoną kartkę i goście musieli sobie radzić w dziesięciu. Po uderzeniu z rzutu wolnego Dawida Szkudlarka piłka minęła spojenie słupka z poprzeczką i trener KKS-u Bartosz Tarachulski mógł odetchnąć z ulgą.

Kto myślał, że po tym „incydencie” (szkoleniowiec gości kwestionował tak surową karę dla swojego zawodnika) jastrzębianie nabiorą wiatru w żagle, ten musiał być srodze rozczarowany. Na boisku nie było bowiem widać przewagi liczebnej gospodarzy, którzy grali w jednostajnym tempie, za mało w ich wykonaniu było gry bez piłki.

Podopieczni trenera Grzegorz Kurdziela obudzili się z letargu dopiero w końcówce I połowy. W 40 minucie po podaniu Boruń obsłużył Daniela Stanclika, lecz napastnik GKS-u trafił piłką tylko w boczną siatkę. W ostatniej minucie tej odsłony Kacper Kawula popisał się precyzyjnym dośrodkowaniem, Stanclik główkował z kilku metrów, lecz bramkarz kaliszan Maciej Krakowiak popisał się fenomenalną interwencją i sparował futbolówkę na korner.

Bramki padły dopiero po przerwie. Wcześniej jednak (49 min) w sytuacji sam na sam z Krakowiakiem znalazł się Dariusz Kamiński, sprzedał mu „podcinkę”, lecz nie trafił w światło bramki. W 51 minucie Piotr Giel przewrócił się w polu karnym GKS-u po starciu z Jewhenijem Zacharczenką i sędzia bez namysłu pokazał na „wapno”. Mam poważne wątpliwości, czy była to słuszna decyzja, ale to rozjemca zawsze ma decydujący głos. Nestor Gordillo bezbłędnie wykonał „jedenastkę” i goście wyszli na prowadzenie.

Nie cieszyli się nim długo, bo po 3 minutach po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i główce Kamińskiego Szymon Gołuch zamknął akcję na długim słupku, doprowadzając do wyrównania. W 69 minucie soczystym uderzeniem z dystansu popisał się Przemysław Lech, Krakowiak odbił piłkę przed siebie, a spieszący z dobitką Stanclik posłał ją… Panu Bogu w okno! W 86 minucie gospodarze stanęli przed wymarzoną okazją na zamknięcie meczu i zainkasowania kompletu punktów.

Po strzale Salvadora Pryki piłka trafiła w rękę Karola Smajdora i sędzia po raz wtóry podyktował tego dnia rzut karny. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Stanclik, ale oddał sygnalizowany i anemiczny strzał, po którym Krakowiak nie miał problemów ze złapaniem piłki, urastając do miana bohatera spotkania.


GKS Jastrzębie – KKS 1925 Kalisz 1:1 (0:0)

0:1 – Gordillo, 52 min (karny), 1:1 – Gołuch, 55 min.

JASTRZĘBIE: Drazik – Kawula, Słodowy, Zacharczenko Boruń (80. Pryka), Szymczak (75. Wysiński), Lech, Szkudlarek – Dariusz Kamiński (75. Passoni), Stanclik, Gołuch. Trener Grzegorz KURDZIEL.

KALISZ: Krakowiak – Zawistowski, Lipkowski, Kendzia, Smoliński – Koczy (75. Smajdor), Wysokiński (88. Dudek), Borecki (63. Łuszkiewicz), Gordillo (88. Soboczyński), Daniel Kamiński – Giel. Trener Bartosz TARACHULSKI.

Sędziował Kornel Paszkiewicz (Kąty Wrocławskie). Widzów 1036. Żółte kartki: Dariusz Kamiński, Gołuch – Borecki, Lipkowski, Wysokiński, Smajdor; czerwona kartka: Daniel Kamiński (7. faul).

Piłkarz meczu Maciej KRAKOWIAK.


GŁOS TRENERÓW

Bartosz TARACHULSKI: – Zaczęliśmy mecz w najgorszy możliwy sposób, bo już w 5 minucie z powodu czerwonej kartki straciliśmy zawodnika. Moim zdaniem była to pochopna decyzja sędziego, bo w mojej ocenie naszemu piłkarzowi należała się żółta kartka. Moja drużyna zareagowała jednak bardzo dobrze i – o dziwo – momentami w I połowie kontrolowaliśmy grę, utrzymywaliśmy się przy piłce. Było widać u nas determinację, wolę walki, chęć zwycięstwa. Strzeliliśmy pierwsi bramkę i szkoda, że była po niej taka euforia, że po kilku minutach drużyna gospodarzy wyrównała. Wywozimy jeden punkt, ale w sumie musimy być zadowoleni z tej zdobyczy, biorąc pod uwagę okoliczności tego meczu.

Grzegorz KURDZIEL: – Nie będę dzisiaj igrał ze szczęściem, więc nie powiem, że straciliśmy dwa punkty. Zdobyliśmy – paradoksalnie – jeden punkt. Z przebiegu meczu i okoliczności, które nastąpiły w trakcie spotkania, powinniśmy byli zdobyć trzy punkty. Mam pretensje do zespołu, że byliśmy za mało pazerni na osiągnięcie zwycięstwa. Powiedziałem to zawodnikom już w szatni i oni o tym wiedzą, że takie mecze, w których gra się przeciwko dziesięciu przeciwnikom, piłkę trzeba rozgrywać szybciej, szybciej przenosić szybciej piłkę w strefę obrony przeciwnika. Oczywiście trzeba te akcje odpowiednio przygotować i przygotować dobre ostatnie podanie.


Na zdjęciu: Gol Szymona Gołucha (z prawej) wystarczył GKS-owi Jastrzębie do zdobycia tylko jednego punktu.

Fot. gksjastrzebie.com