Przynajmniej się wyśpią. KPR Ruch Chorzów walczy o utrzymanie

Po ostatniej kolejce w grupie spadkowej superligi sytuacja poukładała się na tyle niedobrze dla „Niebieskich”, że na dwie serie spotkań przed końcem sezonu wciąż mogą spaść na pozycję barażową. – Spodziewałem się zwycięstwa Jeleniej Góry nad pewną już Piotrcovią. Teraz sytuacja odwróciła się o 180 stopni, KPR poczuł krew (Ruch ma 3 punkty przewagi – przyp. red.). Nie ma więc co liczyć na innych, trzeba liczyć na siebie.

Nie byłoby tego niepokoju, gdyby Ruch przedłużył w sobotę w Kościerzynie serię zwycięstw do trzech. Tak się jednak nie stało, choć ta porażka (27:29) miała akurat swoje podstawy. – Chcieliśmy przełożyć spotkanie na niedzielę, bo nie było naszego przewoźnika, ale nie udało się – zdradza trener Knopik. Wyruszyliśmy więc na północ Polski o trzeciej nad ranem, a na hali pojawiliśmy się o trzynastej, po 10-godzinnej podróży. Nie chcę mówić, że to było przyczyną zasłużonej straty punktów, ale brak snu i zmęczenie dały znać o sobie.

Dzisiaj Ruch ponownie znajdzie się w mało komfortowej sytuacji, ponieważ ze względu na wynajęcie hali MORiS-u przez… chorzowską Spółdzielnię Mieszkaniową musi przenieść się do sali na ul. Granicznej w Chorzowie Batorym.

– Nie mamy na to wpływu, więc nie szukajmy negatywów – prosi chorzowski szkoleniowiec. – Znamy jednak dobrze tę halę, bo na niej trenowaliśmy. Z Kobierzycami jeszcze nie udało nam się wygrać, choć były to wyrównane mecze. Rywal przyjeżdża bez obciążeń, bo nikt mu już siódmego miejsca nie zabierze. Ten fakt będziemy chcieli wykorzystać.