PŚ w Klingenthal. Czas potwierdzić zwyżkę formy

Skocznia w Klingenthal, to kolejny w kalendarzu tego sezonu PŚ obiekt, z którym mamy związane miłe wspomnienia.


Vogtland Arena w niemieckim Klingenthal, to najmłodsza niemiecka skocznia narciarska, jeżeli chodzi o rywalizację w Pucharze Świata. Otwarta została w 2006 roku, a rok później – po raz pierwszy – światowa czołówka skakała na niej w ramach zmagań o „Kryształową Kulę”. Pierwotnie obiekt ten nie znalazł się w kalendarzu na sezon 2020/21.

Gospodarzem pierwszego lutowego weekendu PŚ miało być Sapporo, ale w grudniu Japończycy poinformowali, że z powodu pandemii koronawirusa rezygnują z organizacji zawodów. FIS bardzo szybko zdecydowała, że miast rywalizacji na legendarnej Okurayamie skoczkowie walczyć będą na Vogtland Arenie. Obiekcie, który dobrze kojarzy się polskim kibicom. Na podium w Klingenthal stawał Adam Małysz, choć nie wygrał tam ani jednego konkursu.

Pokonał legendy i mistrzów

Nie oznacza to jednak, że w miejscowości położonej tuż nad granicą niemiecko-czeską nasi skoczkowie nie odnosili największych sukcesów. W lutym 2011 roku na Vogtland Arenie wygrał Kamil Stoch i było to drugie pucharowe zwycięstwo tego zawodnika w karierze.

To był pamiętny konkurs, bo po pierwszej serii Stoch zajmował czwarte miejsce. Małysz był szósty. W drugiej kolejce „Orzeł z Wisły” spadł o jedną lokatę, a jego młodszy kolega przeprowadził szarżę w pięknym stylu. 136,5 metra dało Polakowi prowadzenie w konkursie, a trzech pozostałych w rywalizacji zawodników nie zdołało uporać się z tym rezultatem.

24-latek z Zębu wyprzedził ostatecznie ówczesnego lidera Pucharu Świata, Thomasa Morgensterna, jego rodaka Andreasa Koflera, a także czterokrotnego mistrza olimpijskiego, Simona Ammanna. Piąte miejsce zajął Gregor Schlerenzauer, a siódme Małysz i wszystkie wymienione nazwiska mówią same za siebie.

Tym bardziej, że miesiąc później, podczas mistrzostw świata w Oslo, Morgenstern, Kofler, Małysz, Schlerenzauer i Ammann zajęli – uwaga – wszystkie miejsca na podium podczas konkursów zarówno na skoczni średniej, jak i na dużej! Mistrzem i wicemistrzem świata został „Morgi”, a reszta zdobyła po jednym krążku. Dlatego też wyczyn Stocha sprzed dekady był niezwykły, a na dodatek otwiera polską listę zwycięstw na Vogtland Arenie.

Biegun wygrał jedną serię

W 2013 roku sensacyjnym triumfatorem, a zarazem liderem Pucharu Świata, bo zawody w Klingenthal otwierały sezon, został Krzysztof Biegun. Skoczek z Gilowic startował z piątym numerem i powiało mu pod narty. Uzyskał 142,5 metra, co wystarczyło do zwycięstwa w całych zawodach. Nie rozegrano bowiem drugiej serii.

Pierwszą, w związku z trudnymi warunkami, dokończono z biedą, a Biegun, który w 2018 roku, w wieku 24 lat, postanowił zakończyć karierę, odniósł największy sukces w życiu. Ze 145 punktów, które uzbierał w historii startów w PŚ, 100 zdobył właśnie tamtego dnia w Klingenthal. Teraz komentuje skoki w telewizji i poświęcił się pracy trenerskiej.

W 2016 i 2019 roku „biało-czerwoni” świetnie spisywali się w Klingenthal w konkursach drużynowych. Za pierwszy razem, w składzie Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Maciej Kot, pobili o ponad 40 punktów Niemców. A za drugim – w miejsce Kota skakał Jakub Wolny – byli o 24 „oczek” lepsi od Austriaków.

Konkurs ten miał miejsce w grudniu 2019 roku i był ostatnią, jak dotychczas drużynówką w PŚ, którą nasz zespół zakończył na pierwszym miejscu. Przypomnijmy, że w tym sezonie Polacy zajęli trzecie miejsce w Wiśle, a także drugie w Zakopanem i w Lahti.

Granerud faworytem

W Klingenthal konkursu drużynowego jednak nie będzie, bo dwa razy skoczkowie rywalizować będą solo. Dziś odbędą się kwalifikacje do sobotnich zawodów, a w niedzielę najpierw kwalifikacje, a następnie drugi z konkursów. Jeżeli chodzi o prognozy wietrzne, to nie są one optymistyczne na sobotę.

Dziś i w niedzielę nie powinno być problemów z przeprowadzeniem rywalizacji. Weźmie w niej udział siedmiu Polaków; w porównaniu do konkursów w Willingen w naszej drużynie nastąpiła jedna zmiana – Tomasz Pilch zastąpił Aleksandra Zniszczoła.

Najbardziej liczymy jednak na to, że widoczna zwyżkę formy z poprzedniego weekendu kontynuować będą inni nasi zawodnicy. Przede wszystkim Stoch, Żyła i Kubacki, którzy znajdują się w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Czy w tym sezonie któryś z naszych może liczyć na coś więcej? Trzykrotny mistrz olimpijski zajmuje w rywalizacji o „Kryształową Kulę” trzecie miejsce. I wszystko wskazuje na to, że utrzymanie miejsca na podium, ewentualnie pościg za drugim Markusem Eisenbichlerem, to jedyny w tej chwili realny, pucharowy cel „Rakiety z Zębu”. Bo do lidera, Halvora Egnera Graneruda, Stoch traci już 481 punktów.

Na dodatek nic nie wskazuje na to, by Norweg miał nagle przestać dobrze skakać. W Willingen rywalizował w nieco innej lidze niż pozostali zawodnicy. Oba konkursy wygrał w cuglach i to on jest głównym faworytem zmagań w Klingenthal.



Klasyfikacja generalna PŚ (po 17 z 28 konkursów)
1. Halvor Egner Granerud (Norwegia) 1206, 2. Markus Eisenbichler (Niemcy) 888, 3. Kamil Stoch 725, 4. Piotr Żyła 602, 5. Robert Johansson (Norwegia) 579, 6. Dawid Kubacki 568, 7. Anże Laniszek (Słowenia) 545, 8. Karl Geiger (Niemcy) 489, 9. Marius Lindvik (Norwegia) 482, 10. Daniel Huber (Austria) 417, 15. Andrzej Stękała 332, 27. Klemens Murańka 111, 29. Jakub Wolny 105, 34. Zniszczoł 81, 39. Paweł Wąsek 62, 53. Maciej Kot 17, 67. Stefan Hula 2, 69. Tomasz Pilch 1.

Klasyfikacja Pucharu Narodów
1. Norwegia 3933, 2. Polska 3606, 3. Niemcy 2923, 4. Austria 2433, 5. Słowenia 1851, 6. Japonia 1722, 7. Szwajcaria 421, 8. Finlandia 279.



Na zdjęciu: W grudniu 2019 roku nasz zespół, ostatni raz, cieszył się ze zwycięstwa w zawodach drużynowych PŚ. Odbyły się one w Klingenthal, gdzie tym razem zostaną rozegrane dwa konkursy indywidualne.

Fot. Grzegorz Granica/Pressfocus