PŚ w Rasznowie. Asy wracają do formy?

Dobrze podczas piątkowych treningów i prologu spisywali się „biało-czerwoni”. Najlepsze wrażenie pozostawili po sobie Dawid Kubacki i Kamil Stoch.


Tylko 49 zawodników zgłosiło się do kwalifikacji konkursu indywidualnego, który dziś rozegrany zostanie na skoczni w Rasznowie. Dlatego też, kolejny raz w tym sezonie, nie trzeba było organizować kwalifikacji, a w ich miejsce odbyła się oceniana seria, którą nazwano prologiem. Taka sytuacja miała miejsce w tym sezonie już po raz siódmy.

Poprzednio zbędne okazało się przeprowadzenie kwalifikacji do obu konkursów w Titisee-Neustadt i Klingenthal, a także do drugich zawodów w Willingen i Zakopanem, w lutym. W wymienionych prologach było jednak o co walczyć, bo stawką było 3000 franków szwajcarskich. Tymczasem wczoraj, jak poinformował Dominik Formela z portalu skijumping.pl, nagrody finansowej… nie przewidziano.

Setka „Mustafa” w treningu

Zanim skoczkowie rywalizowali o nic w jedynej punktowanej serii, przeprowadzono dwie kolejki treningowe. I bardzo dobrze w obu tych próbach poradził sobie Dawid Kubacki. Mistrz świata z normalnego obiektu w Seefeld, a właśnie na takiej skoczni zawodnicy w Rasznowie rywalizują, najpierw osiągnął drugi (93 metry), a następnie najlepszy wynik serii. W drugim skoku wylądował na 100 metrze, co było zdecydowanie najlepszą odległością dnia.

„Mustaf” był aż o cztery metry lepszy od Halvora Egnrea Graneruda, a to właśnie lider Pucharu Świata wygrał pierwszy trening. Jeżeli chodzi o pozostałych Polaków, to szczególnie w drugiej próbnej kolejce podopieczni Michala Doleżala spisywali się bardzo dobrze.

Czwarty był Kamil Stoch (91), piąty Piotr Żyła (94), a szósty Andrzej Stękała (94,5). W pierwszej serii, z kolei, nieźle poszło dwóm gorzej spisującym się w tym sezonie naszym zawodnikom, czyli Pawłowi Wąskowi, który był dziewiąty (94) i Jakubowi Wolnemu. Zawodnik z Wilkowic zajął dziesiąte miejsce za próbę na odległość 92 metrów.

Warto jeszcze podkreślić, że w drugiej próbie zapoznawczej z obiektem aż 97 metrów skoczył, w bardzo dobrych warunkach, Klemens Murańka, co finalnie okazało się drugą najlepszą odległością dnia, choć w tej serii zawodnik z Zakopanego był dopiero czternasty.

Powinno być… nieźle

Kto w treningach, prócz Polaków, również radził sobie dobrze?. Norwegowie, bo obok Graneruda daleko lądowali Robert Johansson, Daniel Andre Tande i Marius Lindvik. Bardzo dobry jeden skok oddał Cene Prevc, który wraz z Żigą Jelarem, Tilenem Bartolem i Jernejem Presecznikiem, przyjechał do Rasznowa bronić honoru słoweńskich skoków. Bo dwaj najlepsi zawodnicy z tego kraju w tym sezonie, Anże Laniszek i Bor Pavlovczicz, a także Domen Prevc, zostali w Planicy, gdzie przygotowują się do mistrzostw świata.

Prolog padł jednak łupem Niemca. 97 metrów pozwoliło Markusowi Eisnbiichlerowi na odniesienie zwycięstwa. Drugi był Granerud, który lądował trzy metry bliżej, a metr z Norwegiem przegrał Kamil Stoch. Trzecie miejsce, po nieudanych zawodach naszego asa atutowego w Zakopanem, to jednak bardzo dobry prognostyk na niedaleką przyszłość. Nieco słabiej niż w treningach spisał się w prologu Dawid Kubacki, ale miał trudne warunki i uzyskał 91 metrów. Zajął jedenaste miejsce.

Trzy metry dalej od „Mustafa” poszybował – w nieco lepszych okolicznościach wietrznych – Piotr Żyła, który uplasował się na piątej pozycji. Murańka był siedemnasty (93), Wąsek zajął 23. miejsce, a Stękała i Wolny (89,5 i 90,5) uplasowali się pod koniec trzeciej dziesiątki. W dzisiejszym konkursie winno być zatem przynajmniej nieźle, a przypomnijmy, że jeszcze nigdy w historii Polak nie stał na podium zawodów PŚ w Rasznowie.




Na zdjęciu: Dawid Kubacki był jedynym zawodnikiem pierwszego dnia skoków w Rasznowie, który osiągnął sto metrów.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus