Psycholog sportu: Myśleć dobrze i… krótko

Mistrzostwa świata to wyzwanie sportowe dla nóg polskich zawodników, ale też ich głów, bo przecież nigdy wcześniej nie brali, poza Łukaszem Fabiańskim, udziału w największej piłkarskiej imprezie. Pewnie pojawią się duże emocje. A trema? Strach?

JAN SUPIŃSKI: – Nie ulega wątpliwości, że emocje będą, jednak sztuką jest odporność na nie i umiejętność panowania nad nimi. Piłkarze, którzy są w Rosji, to profesjonaliści, grający w wielkich klubach i mający ogromne doświadczenie, które mogą wykorzystać podczas mundialu. Zawodnicy, którzy będą grać w podstawowym składzie, na pewno potrafią sobie radzić w trudnych sytuacjach boiskowych, ponieważ są podawani treningowi psychofizycznemu, który ma pomóc w radzeniu sobie w każdej sytuacji. Trening psychofizyczny, mentalny to obecnie integralna część treningu w ogóle.

Jakie to elementy?

JAN SUPIŃSKI: – Podstawą treningu psychofizycznego jest integracja zespołu, czyli zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Trafnie to ujął Arkadiusz Milik, który powiedział, że mamy zespół silniejszy niż dwa lata temu na Euro 2016. To wskazuje na pozytywny aspekt myślenia, do tego w kategoriach grupy, drużyny. To cały zespół wraz ze sztabem szkoleniowym pracuje na wynik końcowy meczu. Ważna jest rywalizacja w drużynie, bo to podnosi poziom sportowy, ale zespół cały czas musi stanowić monolit. To jest fundamentalne. Do tego niezbędna jest właściwa komunikacja pomiędzy poszczególnymi formacjami zespołu i sztabem szkoleniowym. W trakcie meczu mogą pojawiać się błędy, bo zawodnik jest tylko człowiekiem, ale o nich trzeba szybko zapominać i koncentrować się na „tu i teraz”. Należy patrzeć do przodu. Motywacja i pewność siebie to przekonanie, że jestem dobrze przygotowany do meczów, wierzę w swoje możliwości i w każdym meczu będę walczyć do końca.

Brzmi ładnie, powiedzieć łatwo, ale później wychodzi się na boisko, komplet kibiców na trybunach, dochodzą myśli, że to wyjątkowy mecz i emocje zaczynają brać górę nad rozsądkiem…

JAN SUPIŃSKI: – Opanowanie emocji jest kluczowym elementem sukcesu. W żadnym wypadku nie można dać się ponieść negatywnym emocjom. Jak to się może skończyć? Historia futbolu dostarcza wielu takich przykładów, chociażby zachowanie Zinedine’a Zidane’a w trakcie finałowego meczu z Włochami na mundialu w 2006 roku. Piłkarze muszą myśleć o grze, koncentrować się na zadaniu i nie dać się sprowokować. Wychodzimy na boisko i robimy swoje. Nie rozglądamy się i nie żyjemy tym, co się dzieje dookoła, ale myślimy o grze.

Co w takim razie może zrobić sztab trenerski, aby negatywne emocje nie przeważyły?

JAN SUPIŃSKI: – Kiedy człowiek się zdenerwuje, powoduje to w jego głowie chaos, a to prowadzi do kolejnych błędów. Błędy sprawiają, że denerwujemy się jeszcze bardziej i spirala się nakręca. Żeby tego uniknąć, nie wolno dopuścić, aby mózgiem zawładnęło negatywne myślenie. Dlatego warto przed meczem rozgrzać głowę poprzez pokazanie pozytywnych elementów, koncentrację na naszych mocnych stronach i myśleniu pozytywnym. A dobrych zawodników charakteryzuje myślenie dobre i krótkie.

Dobre, czyli jakie?

JAN SUPIŃSKI: – Każdy człowiek popełnia błędy, ale nie może w tych błędach tkwić. Powinien myśleć do przodu. Jeżeli popełni błąd, to musi starać się skoncentrować jeszcze mocniej, myśleć, że jest przecież dobrze przygotowany i już tego błędu nie popełni. Wiem, jak mam grać, ponieważ robiłem to wielokrotnie i wyobrażam sobie siebie dobrze grającego. Nie można wpuścić do głowy tego, co ja określam jako śmieci, bo one będą przeszkadzać. Samo przygotowanie fizyczne nic nie da, jeżeli nie będzie współpracować z głową. Można to sparafrazować takim określeniem: „oczy patrzą, głowa myśli pozytywnie, to nogi same grają”.

Mistrzostwa to turniej, czyli kilka meczów, co też nie jest chyba bez znaczenia…?

JAN SUPIŃSKI: – Każda z drużyn w MŚ będzie w podobnej sytuacji. Do tego typu turnieju ważny jest dobór właściwych zawodników o silnych cechach psychicznych, którzy wytrzymają duże obciążenia psychofizyczne, są odporni psychicznie. Liczy się tylko ten najbliższy mecz. Jak podkreślają eksperci, m.in. trener Andrzej Strejlau, mecz z Senegalem będzie kluczowy i na tym zawodnicy i trenerzy muszą się koncentrować. Nie jest istotne, co będzie później albo co było przedtem. Trzeba sobie zdać sprawę, że w Rosji nie będzie łatwych meczów, bo wszyscy przyjechali wygrywać. Skoro wiadomo, że każde spotkanie będzie bardzo trudne, to po co myśleć o tych przyszłych albo minionych. Koncentrujemy się na tym najbliższym, bo on nas promuje do dalszej gry.

Zawsze przy tego typu turniejach mówi się o regeneracji fizycznej. Ale dochodzą też przeżycia z pierwszego czy drugiego meczu i zaczynają się problemy na przykład ze snem…

JAN SUPIŃSKI: – Sztab szkoleniowy powinien się orientować, że ktoś źle śpi, bo jeżeli są tego typu problemy, to trzeba działać. Jednym z elementów wspomnianej regeneracji jest właśnie dobry sen. Nie ma problemów z przestawieniem się na inny czas, ale jest nowe miejsce i wysoka ranga zawodów. W związku z tym będą rosły emocje i to może wpływać na sen. Nie warto w takim wypadku eksperymentować, wysyłać zawodnika wcześniej do łóżka, ale nie można też dopuścić, aby siedział do późna w nocy, np. przy smartfonie. Jest wiele ćwiczeń, które mogą pomóc. Muszą to jednak być metody sprawdzone, dostosowane do potrzeb konkretnej osoby. W tych działaniach nie ma miejsca na eksperymenty.

Większość polskich zawodników, którzy są w Rosji, ma za sobą udane mistrzostwa Europy. To duża wartość?

JAN SUPIŃSKI: – Można powiedzieć, że jest to „wartość dodana”. Ale ranga mistrzostw świata, jak igrzysk olimpijskich, sprawia, że rządzą się one swoimi prawami. Trzeba pamiętać, że tu nie ma zespołów słabo przygotowanych. Już nie jest tak, jak bywało przed laty, że drużyny z Afryki czy z Azji to chłopcy do bicia. Trzeba się skupić na wspólnym celu, bo w grach zespołowych nie ma „ja”, a jest „my – zespół”. Jeżeli wszyscy razem będziemy ciągnąć wóz w jedną stronę z pełną wiarą i przekonaniem, to jest to droga do sukcesu.

Rozmawiał Mariusz Wiśniewski (PAP)