Publiczne pranie brudów

„Ta wygrana nic nie zmienia, zarządowi do widzenia” – śpiewali przed kilkoma laty kibice Arki po jednym z meczów pod gabinetami klubowych włodarzy, mając dość pierwszoligowego marazmu, w jakim znalazł się klub. Od tamtej chwili minął długi czas, gdynianie wrócili do ekstraklasy, zdobyli Puchar Polski i Superpuchar Polski, ale te dwa trofea… zmieniły niewiele. Tak przynajmniej uważają najlepiej zorientowani w temacie funkcjonowania spółki kibice, którzy na swojej stronie internetowej arkowcy.pl po sobotnich (2:4) – a przed piątkowymi derbami Trójmiasta z Lechią postanowili dolać trochę oliwy do ognia. Już podczas jednego z meczów wywiesili transparent „Wojtek i Dominik czekamy na zmiany. Klub amatorsko wciąż przez was zarządzany”. Teraz wystosowali już konkretne zarzuty do właściciela Dominika Midaka i prezesa Wojciecha Pertkiewicza.

Żaden „all inclusive”

Kibice listę swoich spostrzeżeń rozpoczynają od kwestii żywieniowych, wytykając, że drużyna trenując dwa razy dziennie, tylko raz w tygodniu może liczyć na zapewnione od klubu śniadanie oraz obiad między zajęciami. Jak zaznacza anonimowo jeden z zawodników „Nie jest to żaden all inclusive. W wielu innych drużynach zawodnicy mają zapewnione posiłki cały dzień w klubie”. Poruszona jest też kwestia odżywek, o które klub dba tylko w zakresie bardzo, bardzo podstawowym.

Druga rzecz to transport. Na treningi do Sopotu drużyna jeździ własnymi samochodami, już przebrana w stroje. Autokar, którymi podróżuje na mecze, określony jest mianem pojazdu, który przynosi wstyd klubowi, drużynie, sztabowi szkoleniowemu. W dodatku, co wyjazd za kółkiem zasiada inny kierowca. Informator zaznacza, że większość z nich solidarnie… nie używa nawigacji, co często kończy się błądzeniem na trasie w poszukiwaniu celu.
Właścicielowi Dominikowi Midakowi zarzucany jest brak szacunku i kultury w kontaktach z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim oraz opieszałość w rozmowach z zawodnikami, którym po sezonie wygasną kontrakty. Kibice przypominają też, jak poprzedni trener, Grzegorz Niciński, sam podlewał trawę na boisku czy woził brudne stroje zespołu do pralni. Wskazywany jest też problem braku przekucia sukcesów na nowe umowy sponsorskie.

Duże wyzwania

Tak przedstawiono krajobraz zespołu, który święci ostatnio triumfy, ma szansę na drugi z rzędu finał Pucharu Polski i jest dziś w zasadzie pewny utrzymania w ekstraklasie. Teraz trwa oczywiście przerzucanie się argumentami w przestrzeni medialnej. Na portalu weszlo.com Midak i prezes Petrkiewicz postawili stanowcze dementi. – Jestem zaskoczony tym tekstem. Zawarto tam pewne rzeczy do dyskusji, ale kwestie najważniejsze, stawiane jako zarzuty, brzmią absurdalnie – przyznał prezes klubu z Gdyni, co spotkało się z kolejną publikacją ze strony kibiców. Prawda leży pewnie pośrodku, niesmak pozostaje, atmosfera została zmącona, a w najbliższej przyszłości przed drużyną duże wyzwania. Już jutro – szybki derbowy rewanż z gdańszczanami, a w przyszłym tygodniu – walka z Koroną Kielce o finał Pucharu Polski. „Jednocześnie chcemy zapewnić o wsparciu, jakie dostaną od nas piłkarze i trenerzy w nadchodzących dwóch najważniejszych meczach sezonu. Arka razem” – oświadczają kibice.

(WChał)