Puchacz odleciał do Berlina

Transfer Tymoteusza Puchacza. Jego odejście do Unionu Berlin jest już faktem.


Temat kroił się już od dłuższego czasu, bo pierwsze doniesienia o takim kierunku dla 22-latka z Lecha Poznań pojawiły się już kilka tygodni temu. Puchacz zresztą sam je potwierdził, opowiadając w kwietniu o swoim porozumieniu z berlińskim klubem.

Biją rekord!

Wtedy jednak Lech nie dogadał się z Unionem w sprawie kwoty odstępnego, ale obecnie wychodzi na to, że wszystko jest już dopięte. Poinformowała o tym Interia, a także w Niemczech nieśmiało zaczęły krążyć informacje dotyczące tego transferu (np. w Sky). We wtorek podpisał kontrakt na cztery lata.

Kwota odstępnego, jaka wpłynie na konto „Kolejorza”, ma wynieść 3-3,5 mln euro, co będzie oznaczało zakupowy rekord ekipy z Berlina. Do tej pory Union najwięcej zapłacił za (kluczowego obecnie) obrońcę Marvina Friedriecha i napastnika Anthony’ego Ujaha, którzy dwa lata temu kosztowali po 2 mln euro.

Dla Puchacza nadszedł właśnie szalony czas, bo w poniedziałek dowiedział się o swoim pierwszym powołaniu do seniorskiej reprezentacji Polski (i to od razu na Euro!), mimo że wcześniej jeszcze nie miał okazji pojawić się na zgrupowaniu „jedynki”.

We wtorek z kolei wyszła sprawa Unionu i organizowania testów medycznych, które 22-latek musi przejść w stolicy Niemiec – choć akurat z Poznania do Berlina jest stosunkowo blisko, bo dystans między miastami jest mniejszy niż między stolicą Wielkopolski a Krakowem czy Warszawą. Puchacz ma podpisać z „Żelaznymi” czteroletni kontrakt, a sama kwota transferu może zostać powiększona o różne premie czy bonusy.

Zwolni się miejsce

Czy zawodnik Lecha prezentuje poziom Bundesligi, można dyskutować, ale faktem jest, że waleczność, ambicja i świetne wybieganie dają argument ku temu, aby patrzeć na jego przenosiny z optymizmem. Co więcej, Union chętnie stosuje ustawienie z trzema środkowymi obrońcami, co oznacza, że Puchacz będzie występował na pozycji lewego wahadłowego, które wydaje się najbardziej optymalne dla jego charakterystyki – Polak bowiem popełnia relatywnie za dużo błędów w defensywie, a jest zbyt surowy technicznie, by przekwalifikować go na skrzydłowego; świetnie natomiast radzi sobie z kursowaniem od jednej chorągiewki do drugiej.

Miejsce w Berlinie powinno się dla niego znaleźć, bo drużynę po sezonie opuści podstawowy na tej pozycji Christopher Lenz, który Union zamieni na Eintracht Frankfurt. Puchaczowi do wygryzienia pozostanie więc niezbyt jakościowy Niko Giesselmann, który we wrześniu skończy 30 lat. Biada jednak, jeśli 22-latek będzie zbyt pewny siebie, bo przykład Roberta Gumnego – który w hierarchii prawych obrońców Augsburga znajduje się na równi ze słabym Raphaelem Frambergerem – pokazuje, że w Bundeslidze zawsze trzeba walczyć o swoje.

W Unionie ta zasada jest jeszcze istotniejsza, bo choć „Żelaźni” są o krok od awansu do europejskich pucharów, to jednak są zespołem o ograniczonej jakości, który w każdym meczu musi swoje wyszarpać.


Fot. twitter.com/fcunion