Puchar Kontynentalny. Krakowska niespodzianka

Faworyt z Kazachstanu wiele sobie obiecywał, a skończył rozczarowany.


Cracovia!, Cracovia! – skandowała grupka krakowskich fanatyków w hali w Aalbrogu podczas inauguracyjnego meczu z Saryarką Karaganda w finałowym turnieju Pucharu Kontynentalnego. Ten skromny doping przyniósł efekt, bowiem „Pasy” wygrały z liderem ekstraligi Kazachstanu 2:1. Umiejętna gra przez 2. tercje doprowadziła do cennego sukcesu.

Do Aalborga trener Rudolf Rohaczek nie wziął 3 rosyjskich napastników: Iwana Jacenki, Jewgienija Bodrowa i Artioma Woroszyły oraz Fina Emila Oksanena. To była niespodzianka, wszak jeszcze do niedawna byli oni kluczowymi zawodnikami. Czyżby czeskich szkoleniowiec oszczędzał ich na końcowe rozdanie w play offie? O tym przekonamy się niebawem.

„Pasy” miały już okazję spotkać się z tym rywalem w turnieju półfinałowym i przegrały na własnym lodzie 0:2. Ciekawi byliśmy czy wnioski z tej potyczki zostały wyciągnięte. Hokeiści Cracovii pojawili się na lodzie chyba nie do końca skoncentrowani, bowiem dość szybko i w prosty sposób stracili gola. Błąd w ustawieniu we własnej strefie sprawił, że w 4 min Michaił Rachmnow znalazł się sam na sam z Denisem Pieriewozczikowem i nie dał mu szans. Gra jednak była wyrówna, Cracovia starała się atakować, ale zbyt schematycznie, by zaskoczyć Andreja Szutowa. Golkiper Saryarki interweniował z dużym spokojem i strzały z dalszej czy bliższej odległości nie mogły go zaskoczyć.

Po I tercji nic nie wskazywało, że czeka nas miła niespodzianka. Od początku 2. odsłony podopieczni trenera Rohaczka pozbyli się tremy i grali odważniej. Już nie myśleli o obronie bramki, lecz starali się atakować i szukać swojej szansy. Wyrównanie padło dość nieoczekiwanie. Collin Shirley za zagranie wysokim kijem powędrował do boksu kar i spodziewaliśmy się, że zespół z Karagandy ruszy do przodu, a to „Pasy” wyrównały. Jewgienij Ismagiłow był inicjatorem „zabójczej” kontry, zaś jego śladem popędził Jewgienij Popiticz, który pokonał bramkarza Saryarki. To był cios dla rywali, którzy stracili pewność siebie i już ich akcje nie miały takiego rozmachu. Gdy obie drużyny grały w uszczuplonych składach, Jirzi Gula da Cracovii prowadzenie! Ekipa z Karagandy rzuciła się do ataku, ale nie zdołała wyrównać.

W ostatniej tercji Cracovia skupiła się na obronie i rzadko zatrudniała bramkarza z Karagandy, natomiast rywale strasznie się irytowali i atakowali bez składu i ładu. „Pasy” bez większych problemów rozbijały ich ataki, zaś w ostateczności pozostawał Pieriewozczikow, który wyjaśniał kontrowersyjne sytuacje. Na niespełna 2 min przed końcem Szutow zjechał z lodu i zespół Saryarki znów próbował doprowadzić do dogrywki. Nic z tego tego. Zespół z Krakowa wygrał i zasłużył na słowa uznania.


COMARCH CRACOVIA – SARYARKA KARAGANDA 2:1 (0:1, 1:0, 0:0)

0:1 – Rachamnow – Anochowski – Barbaszew (3:47), 1:1 – Popiticz – Ismagiłow (27:10, w osłabieniu), 2:1 – Gula – Miszczenko (34:45, 4 na 4).

Sędziowali: Roy Stian Hansen i Peter Stano – Emil Dalsgaard i Nicklas Knosen. Widzów 203.

CRACOVIA: Pieriewozczikow; Gula – Mueller, Kinnunen – Worobjow, Kazamanow – Lescovs, Dudasz; Kapica – Jeżek – Nemec (2), Ismagiłow – Sołowjow – Popiticz, Żlobin – Dugin – Miszczenko, Csamango – Shirley (2) – Brynkus, Augustyniak. Trener Rudolf ROHACZEK.

SARYARKA: Szutow; Woronkow – Siksna, Mołodcow – Choroszew (2), Nurgaliew – Połochow, Kisielew; Grymzin – Daniyar – Gołodniuk, Rachmanow – Anochowski – Barbaszew, Bieljaiew – Borisewicz – Kuliew (2), Bezrukow – Jakowlew – Kożewnikow, Fjodorows. Trener Petris SKUDRA.

Kary: Cracovia – 4 min, Saryarka – 4 min.

W sobotę grają: Aalborg Pirates – Comarch Cracovia (19.00); w niedzielę Saryarka – Aalborg (19.00).


Na zdjęciu: Krakowianie zaimponowali dojrzałą grą i odnieśli cenną wygraną.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus