Puchar Narodów Afryki. Po historyczny triumf

Dzisiaj wieczorem pierwsze półfinałowe starcie w półfinale Africa Cup Of Nations, Burkina Faso mierzy się z Senegalem.


Obie reprezentacje z Afryki Zachodniej świetnie sobie poczynają na turnieju w Kamerunie. „Ogiery” z Burkina Faso, prowadzone przez miejscowego szkoleniowca Kamou Malo zaczęły wprawdzie od porażki w meczu otwarcia z gospodarzami 1:2, ale potem przyszły trzy zwycięstwa, w tym to w karnych w 1/8 z Gabonem i wyeliminowanie w ćwierćfinale faworyzowanej Tunezji.

Wojskowy przewrót

To wieki sukces zespołu, na który tak naprawdę niewielu liczyło. Świetny bramkarz Herve Koffi, jeden z najlepszych na tym turnieju obrońców Edmond Tapsoba oraz utalentowani piłkarze w przedniej formacji, to recepta na sukces. Jak w 2013 i w 2017 Burkina Faso znowu walczy o najwyższe cele. To wszystko w momencie, gdzie w kraju doszło do przewrotu, a władzę w 20 milionowym państwie przejęli wojskowi.

„Ogiery” nie są oczywiście faworytem starcia z Senegalem. To nie to inny, jak narodowa jedenastka z tego kraju jest najwyżej notowaną afrykańską reprezentacją w rankingu FIFA. „Lwy Terangi” są klasyfikowane na pozycji numer 20, a po turnieju w Kamerunie pewnie się jeszcze w tym rankingu przesuną (Burkina Faso jest dopiero 60).

Cel zespołu prowadzonego przez Aliou Cisse, który selekcjonerem senegalskiej jedenastki jest już spory, jak na afrykańskie standardy czas, bo od 2015 roku, jest nie tyle pokonanie półfinałowej przygody, co w ogóle wygranie całego turnieju.

Spośród tych wielkich afrykańskich reprezentacji Senegalczycy są jedynymi, którym ta sztuka się jeszcze nie udała. Dotychczas w meczach finałowych byli dwa razy, w 2002 roku prowadzony przez charyzmatycznego francuskiego trenera Bruno Metsu zespół przegrał z Kamerunem. Z kolei 3 lata temu, podczas ostatniego Pucharu Narodów na egipskich stadionach, lepsza była Algieria.

Mimo przeciwności i koronawirusowych problemów wicemistrz kontynentu wygrał swoją grupę, a w fazie pucharowej pewnie odprawił z kwitkiem Republikę Zielonego Przylądka (2:0) i Gwineę Równikową (3:1). Siła drużyny to oczywiście Sadio Mane, ale też inni piłkarze grający w markowych europejskich klubach, dodają do wszystkiego jakości. Jak wyliczyła przed meczem z Burkina Faso dzisiaj wieczorem strona cafonline.com, biorąc pod uwagę dwa ostatnie PNA, to Mane strzelał na bramkę rywala 27 razy.

Co siódmy celny strzał trafia do siatki rywala, a jeżeli już nie wpisuje się na listę strzelców, to asystuje, jak było to w niedzielnym starciu z Gwineą Równikową, kiedy zaliczył znakomite prostopadłe podanie przy trafieniu Famary Diedhiou. – To jedno z moich zadań, żeby zagrywać takie piki. Najważniejsze, że wygrywamy, ale sporo jeszcze przed nami – mówi doświadczony zawodnik Liverpool.

Tylko wygrana!

O tym, że Senegal po raz pierwszy w historii wzniesie trofeum jest przekonany prezes Senegalskiej Federacji Piłkarskiej Augustin Senghor. – Celem nie jest półfinał, ale dojście do finału i zdobycie Pucharu Narodów po raz pierwszy. Taki przyświeca nam cel, od momentu przyjazdu do Kamerunu. Na początku byliśmy krytykowani za słabą skuteczność z przodu i niewiele bramek, ale rozkręcamy się i tych goli na naszym koncie jest coraz więcej. Ciężko przez te ostatnie lata pracowaliśmy, żeby ponownie być wśród najlepszych i żeby w końców wygrać – cytuje prezesa senegalskiej federacji portal BBC Sport Africa.

Drugie półfinałowe spotkanie Kamerun – Egipt w czwartek wieczorem. Mecz można oglądać na platformie Viaplay.

PUCHAR NARODÓW AFRYKI

Półfinały

środa:

Burkina Faso – Senegal 20.00

czwartek:

Kamerun – Egipt 20.00


Na zdjęciu: Sadio Mane (nr 10) ma poprowadzić Senegal do pierwszego mistrzostwa Afryki.

Fot. PressFocus