Puchar Narodów Afryki. Znaki zapytania

Na niewiele dni przed startem Pucharu Narodów wciąż jest sporo wątpliwości przed startem największej sportowej imprezy na Czarnym Lądzie.


Turniej w Kamerunie od długiego czasu stoi pod czarną gwiazdą. PNA w tym kraju miał być rozegrany już w 2019 roku, ale z powodu organizacyjnego zapóźnienia i nieprzygotowania wszystko zostało wtedy przeniesione do Egiptu.

Trzeba grać

Najbardziej prestiżowa i wzbudzająca ogromne emocje w Afryce impreza miała potem być rozegrana w 2021 roku. Puchar Narodów rozgrywany jest przecież co dwa lata, tak jest od 1957 roku. Najpierw w rachubę wchodził, jak dwa lata temu termin w czerwcu i lipcu. Z uwagi na pogodę Kameruńczycy przeforsowali termin na początku roku. Tyle tylko, że w 2021 roku z powodu pandemii koronawirusa niczego nie udało się zorganizować. W tej sytuacji wszystko ma odbyć się już po Nowym Roku. Termin początku imprezy to 9 stycznia 2022. Turniej ma potrwać do 6 lutego.

Tyle tylko, że na kilkanaście dni przed startem imprezy dalej jest wiele znaków zapytania. Wszystko oczywiście z powodu koronawirusa i Omikronu, który szybko pojawił się też w Kamerunie. Europejskie kluby, te najmocniejsze zrzeszone w ECA czy w Europejskim Stowarzyszeniu Klubów już zapowiedziały, że będzie blokowało wyjazdy swoich graczy. W grę wchodzą przecież setki zawodników występujących w klubach ze Starego Kontynentu. Z samej Premier League na PNA do Kamerunu ma polecieć 40 zawodników, z takimi sławami, jak Mohamed Salah i Sadio Mane z Liverpoolu czy Riyad Mahrez z Manchesteru City.

Władze Liverpoolu, jak informują media na Wyspach, już toczą rozmowy, odpowiednio z federacjami Egiptu i Senegalu, żeby Salah i Mane zostali w klubie, a nie wspierali swoje reprezentacje… Z drugiej strony trudno wyobrazić sobie te dwie silne ekipy bez swoich największych asów. Pewnie do ostatniego dnia będą trwały targi o to, kto ma lecieć, a kto nie.

We wtorek w Kamerunie gościł prezydent CAF czyli Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej Patrice Motsepe. Ten właściciel silnego południowoafrykańskiego klubu Mamelodi Sundowns od początku swojego urzędowania na początku tego roku wziął się za karby, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i poprawę oraz oprawę gier na Czarnym Kontynencie. Z tej choćby przyczyny wiele meczów w ostatnich eliminacjach do MŚ rozgrywanych było na neutralnym gruncie, bo wiele federacji nie sprostało wymogom.

Co Motsepe mówił o nadchodzącym wielkimi krokami turnieju? – Zamierzam zobaczyć mecz otwarcia pomiędzy Kamerunem, a Burkina Faso, który zaplanowany jest na 9 stycznia. My, mieszkańcy Afryki musimy mieć pewność siebie i wiarę w to, że mimo pandemii, szybko rozprzestrzeniającego się wirusa Omikron, jesteśmy w stanie zorganizować udany duży turniej. To nasz cel i musimy sprostać temu zadania, a nie uciekać przed decyzjami – mówił po spotkaniu z rządzącym Kamerunem od 1982 roku prezydentem Paulem Biyą szef CAF.

Restrykcje dla kibiców

W prawie miesięcznej imprezie, po raz drugi w historii zagrają 24 reprezentacje. CAF zapowiada ostre restrykcje związane z pandemią. Do Kamerunu sprowadzi swoje własne laboratorium, które będzie testowało zawodników na miejscu. Z tej też przyczyny reprezentacyjne kadry będą liczyły aż 28 piłkarzy. To o dwóch graczy więcej niż było podczas ostatniego Euro. Wszystko po to, żeby zdrowi gracze mogli grać, bo na przekładanie meczów nie ma czasu.

Kibice którzy na sześciu stadionach w pięciu miastach, w stolicy Jaunde, Douali, Limbe, Garouai Bafoussam będą chcieli oglądać w akcji piłkarzy, muszą przedstawić dowód szczepienia, albo negatywnego wyniku testu na Covid-19. Przed organizatorami sporo wyzwań.


Eto’o prezesem

Nowym szefem Kameruńskiej Federacji Piłkarskiej (FECAFOOT) został w grudnie sam Samuel Eto’o. Były najlepszy piłkarz Afryki, który błyszczał w Barcelonie, ma trudne zadanie poukładania wszystkich spraw tamtejszej federacji, która od lat zmaga się z wewnętrznymi konfliktami, złym zarządzaniem oraz zarzutami korupcji.


Na zdjęciu: Tak wygląda maskotka nadchodzącego Pucharu Narodów, to lew Mola.

Fot. PressFocus