Puchar Niemiec. Wschód chce finału

Po raz pierwszy od 21 lat do finału Pucharu Niemiec może dotrzeć drużyna, która pamięta rozgrywki z czasów NRD.


Tak właściwie to dzisiejsza para półfinałowa składa się z dwóch klubów położonych na terenach dawnego państwa komunistycznego. W końcu Lipsk to Saksonia i leży niedaleko granicy z Polską. Różnica między RB a Unionem – klubem ze wschodniego Berlina – jest jednak znacząca. RasenBallsport powstał w 2009 roku, więc o czasach NRD może co najwyżej podpytać swojego sąsiada – lipski Lokomotive, który ma powiązania z pierwszym w historii mistrzem Niemiec, VfB Lipsk. Union z kolei dobrze wie, jak to było za żelazną kurtyną…

Po drugiej stronie muru

Nota bene to właśnie berlińczycy są ostatnią ekipą z dawnego NRD, która dotarła do finału Pucharu Niemiec. W 2001 roku, gdy Union „robił” awans z trzeciej do drugiej ligi, udało mu się dotrzeć również do decydującego meczu DFB Pokal, gdzie przegrał jednak z Schalke 0:2. Wtedy przepisy były trochę inne niż dzisiaj i mimo porażki „Żelaznym” udało się zagrać w eliminacjach do Pucharu UEFA. Jako przedstawiciel 2. Bundesligi – i jej beniaminek zarazem – Union pokonał najpierw fińską ekipę Haka, by potem odpaść z bułgarskim Liteksem Łowecz.

Historia ta była dla berlińczyków niesamowita i stanowiła powód do dumy dla całego dawnego bloku wschodniego. Po upadku muru berlińskiego i połączeniu Niemiec (w 1989 r.) reprezentacja zachodniej części kraju – który formalnie „wchłonął” Wschód – liczyła na solidne wzmocnienie swoich szeregów zaciągiem piłkarzy z byłego NRD. Nic takiego się jednak nie stało, bo ci okazali się zwyczajnie… za słabi. To samo tyczyło się wschodnich klubów. Przez ostatnie 30 lat nie było ich w Bundeslidze zbyt wiele, nie zapisywały się w jej historii na stałe. Obecnie – po kilkuletniej przerwie – jedynym przedstawicielem dawnego Wschodu jest właśnie Union – zdobywca Pucharu Niemiec, ale Wschodnich, z 1968 roku.

Trochę się zmieniło

„Żelaźni” stoją więc przed kapitalną szansą, aby osiągnąć kolejną historyczną rzecz. Jeszcze na jesień można byłoby mówić, że berlińczycy są faworytem w starciu ze znacznie silniejszym na papierze RB, ale sytuacja uległa zmianie. Lipsk nie jest już tak beznadziejny, jak był za czasów zwolnionego trenera Jessego Marscha. To właśnie po porażce z Unionem Amerykanin został pogoniony z Red Bull Areny. Domenico Tedesco odmienił oblicze drużyny, z którą – oprócz Pucharu Niemiec – może wygrać też Ligę Europy. Tam również jest w półfinale.

Poza tym Union stracił swoją największą gwiazdę – krnąbrnego, ale utalentowanego Maxa Kruse, który zimą przeszedł do Wolfsburga. Po jego odejściu stołeczna drużyna popadła w kryzys i w 7 kolejnych spotkaniach ligowych zwyciężyła tylko raz. Ostatnio Union ponownie odetchnął. Wygrał 3 spotkania z rzędu i wrócił do batalii o europejskie puchary. Jednak Lipsk jest już nad nim i nie ma zamiaru zaprzepaścić takiej szansy. Dla RB może to być trzeci finał DFB Pokal na cztery ostatnie edycje. W obu poprzednich odsłonach „Byki” przegrały – z Bayernem Monachium i Borussią Dortmund, z łącznym bilansem bramek 1:7.

PÓŁFINAŁ PUCHARU NIEMIEC

RB Lipsk – Union Berlin, dzisiaj o 20.45


Na zdjęciu: Union chciałby po raz drugi w swojej historii dotrzeć do finału Pucharu Niemiec.
Fot. Press Focus