Puchar Polski dla Hokeistów z Jastrzębia

Zwycięskie spotkanie półfinałowe z Podhalem Nowy Targ 3:1 zostało okupione kontuzjami dwóch ważnych postaci zespołu , obrońców JKH GKS: Arkadiusza Kostka oraz Marisa Jassa. Ten pierwszy paradował z ręką na temblaku, bo doznał kontuzji barku. Natomiast Łotysz chodził w kołnierzu ortopedycznym, bo miał uszkodzone kręgi szyjne.

Na domiar złego w III tercji tego niezwykle emocjonującego finału kontuzji doznał więzadeł doznał Jesse Rohtla i dopiero szczegółowe badania odpowiedzą jak długo potrwa przerwa.

Natomiast Nik Zupanćić, trener Re-Plastu Unii Oświęcim nie miał takich problemów kadrowych. Po wielu zabiegach dyplomatycznych w końcu działaczom udało się do gry zatwierdzić Radka Meidla. Czech jest dobrze znany na naszych lodowiskach, bowiem występował w Polonii Bytom oraz Orliku Opole, zaś początek obecnego sezonu spędził na Wyspach Brytyjskich w Leeds.

To będzie turniej, w którym bramkarze odegrają kluczowe role – tak pisaliśmy przed inauguracją turnieju. – Ondrej (Raszka – przyp.red.) jest najlepszy i jestem przekonany, że poniesie nas do zwycięstwa – przekonywał po tym stwierdzeniu napastnik JKH GKS, Radosław Nalewajka.

I jak się okazało jego przewidywania się sprawdziły co do joty, bo Raszka w finale obronił 44 uderzenia i zachował „czyste” konto. W meczu z „Szarotkami” nie był wcale gorszy i trudno się dziwić, że po końcowej syrenie finału jego koledzy pospieszyli z gratulacjami.

Clarke Saunders, „strażnik” zespołu z Oświęcimia, nie był wcale gorszy i on w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa nad GKS-em Tychy 3:2 po karnych. W finale zatrzymał 32 strzały, ale przy uderzeniach zarówno Artema Iossfava oraz Martina Kasperlika był bez szans. Obaj mieli dużo swobody i strzelali z bliskiej odległości. Kanadyjczyk, podobno, po meczu półfinałowym z GKS-em Tychy był tak wyczerpany, że wylądował w szpitalu i przyjmował kroplówkę.

Turniej finałowy był na wysokim poziomie i kibice nie mieli prawa się nudzić, choć miejscowi byli zawiedzeni nieobecnością GKS-u w finale i to po raz drugi z rzędu na własnym lodzie.

Przed finałem kibice z Oświęcimia próbowali sforsować siłą wejścia na Stadion Zimowy i interweniująca policja musiała użyć gazu, który przedostał się do hali. Swąd przez długi czas w niej  utrzymywał i wywoływał kichanie oraz kaszel.

Nie mają powodów do narzekania na tyską taflę hokeiści z Jastrzębia, którzy grali z zaangażowaniem i nie oszczędzali swoich i rywala kości. Bandy trzeszczały, było wiele ostrych starć, zaś faule wynikały nie złośliwości, lecz z emocji jakie towarzyszyły temu finałowi. 

W 24 min. zespół trenera Kalaber znalazł się w trudnej sytuacji, bowiem przez 77 sek. miał grać w podwójnym osłabieniu (Virtanen i Rohtla w boksie kar). Jednak Raszka i jego koledzy stanęli na wysokości zadania i wyszli z tej sytuacji bez szwanku. – To był chyba kluczowym moment tego spotkania i zespół jeszcze bardziej się wzmocnił oraz uwierzył w swoją moc – komentował po meczu dyrektor Laszkiewicz.

– Jeżeli takich sytuacji się nie wykorzystuje wówczas nie można myśleć o wygranej. – Mimo wielu dogodnych sytuacji nie potrafiliśmy pokonać Raszki. Tak więc nie zdobyliśmy pucharu, ale sezon jeszcze się nie skończył – mówił po meczu rozgoryczony kapitan Re-Plastu Unii, [Jakub Wanacki].

Wszyscy finaliści nienagannie prezentowali się pod względem fizycznym i co do tego nie mamy żadnych wątpliwości. Jednak zespół JKH GKS był najsilniejszy mentalnie, najbardziej zdeterminowany i z żelazną konsekwencją zmierzał do celu. Martin Kasperlik, jeden z liderów i zarazem najskuteczniejszy zawodnik zespołu, długo nie mógł się „wstrzelić”. Z GKS-em Tychy miał 3 okazje, ale ani jednej nie wykorzystał. W 27 min. finału Czech sprytnie się uwolnił spod opieki obrońcy w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Saundersa. Jednak po drodze był zahaczany przez Wanackiego i kapitan powędrował na ławę kar. W końcu i Kasperlik miał powody do radości, bo na 81 sek. przed końcem otrzymał podanie od Radosława Sawickiego i w tempie ekspresowym pomknął na bramkę i tym razem z bliskiej odległości pokonał kanadyjskiego golkipera. Na otwarcie ostatniej odsłony, w podobnych okolicznościach, do bramki trafił Rosjanin z fińskim paszportem Artem Iossafov. Gol poprzedziła szybka akcja Macieja Urbanowicza oraz Jessa Rohtli.

Hokeiści z Jastrzębia udanie kończą rok, ale, po chwilowej euforii, muszą myśleć o lidze, bo w niej również chcą odegrać jedną z kluczowych ról. Na razie z Jastrzębia niesie się gromki śpiew po zdobyciu cennego trofeum…

JKH GKS Jastrzębie – Re-Plast Unia Oświęcim 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)

1:0 – Iossafov – Urbanowicz – Rohtla (40:39), 2:0 – Kasperlik – Sawicki (58:39).

Sędziowali: Olov Lundqvist i Paweł Meszyński – Sławomir Szachniewicz i Ludovit Szoltes. Widzów 2000.

JASTRZĘBIE: Raszka; Matusik – Górny, Auvinen – Jabornik, Gmiński (2) – Michałowski; Sawicki – Wałęga – Urbanowicz, Iossafov – Rohtla (2) – Kasperlik, R. Nalewajka – Paś (4) – Virtanen (2), Jarosz – Wróbel (2) – Ł. Nalewajka, Kulas. Trener Robert KALABER.

UNIA: Saunders; Pretnar – Wanacki (2), Luża – Bezuszka, Zatko (2) – Saur, M. Noworyta – P. Noworyta (2); Malicki – Kalan – Koblar, Przygodzki – Trandin – S. Kowalówka, Themar – Wanat – Meidl, Raszka – Krzemień – Piotrowicz. Trener Nik ZUPANĆIĆ.

Kary: Jastrzębie – 12 min., Unia – 6 min.