Puchar Polski. Jastrzębianie nie byli trudną przeszkodą

Lider Fortuna 1 Ligi bez problemów awansował do kolejnej rundy Pucharu Polski.


Było jasne jak słońce, że trenerzy obu drużyn w pucharowej potyczce nie wystawią identycznych jedenastek, jak w ostatnim meczu ligowym. Szkoleniowiec Widzewa Janusz Niedźwiedź w porównaniu do przegranego meczu z Resovią dokonał tylko trzech korekt w wyjściowym składzie. Opiekun zespołu z Jastrzębia Zdroju Jacek Trzeciak nie miał żadnych skrupułów i pozostawił na placu boju tylko trzech zawodników, którzy rozpoczęli ostatni mecz ligowy z GKS-em Katowice. Tymi „rodzynkami” byli Michał Bojdys, Dawid Witkowski i Remigiusz Borkała.

Skład gości był bardzo czytelnym sygnałem, że dla jastrzębian priorytetem jest sobotni mecz ligowy z GKS-em Tychy.

Łodzianie otworzyli wynik w 19 minucie po akcji przeprowadzonej środkiem boiska. Dominik Kun zagrał prostopadłą piłkę do Pawła Zielińskiego, brat reprezentanta Polski, Piotra, wyłożył piłkę jak na tacy Kacprowi Karaskowi, który tylko dostawił nogę i bramkarz jastrzębian Mariusz Pawełek musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Ten sam zawodnik w 27 minucie mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców bramek, ale po podaniu Zielińskiego ze skrzydła i przepuszczeniu piłki przez Mattię Montiniego nie trafił w futbolówkę! Znacznie lepiej ustawiony miał celownik włoski napastnik, który w 33 minucie zmusił bramkarza GKS-u do kapitulacji strzałem zza pola karnego.

W 50 minucie piłkarze z Górnego Śląska mieli szansę na zdobycie kontaktowego gola. Po błędzie defensywy łodzian w sytuacji sam na sam z Jakubem Wrąblem znalazł się Dariusz Kamiński, lecz przegrał pojedynek z bramkarzem Widzewa i jastrzębianie zyskali tylko rzut rożny. Zmarnowana okazja bardzo szybko zemściła się na gościach. Po wrzutce górą Dominik Kun uderzył z woleja i pokonał Grzegorza Drazika, który w przerwie zastąpił między słupkami bramki GKS-u Pawełka. „Nowy” bramkarz jastrzębian popisał się w 66 minucie, wychodząc zwycięsko z pojedynku sam na sam z Markiem Hanouskiem.

W 70 minucie kibice Widzewa po raz pierwszy od kilku miesięcy zobaczyli na boisku Przemysława Kitę, który zastąpił Pawła Zielińskiego. 28-letni napastnik po raz ostatni zagrał 28 marca tego roku, gdy w meczu ligowym Widzew podejmował… GKS Jastrzębie.

Mimo niekorzystnego wyniku goście nie zamierzali prosić o łagodny wymiar kary i dążyli do zdobycia choćby honorowej bramki. W 71 minucie przed taką szansą stanął Filip Łukasik, ale Wrąbel kapitalną interwencją uratował drużynę przed niechybną stratą gola. Dwie minuty później jednak skapitulował. Radosna twórczość widzewiaków w defensywie sprawiła, że w sytuacji sam na sam z ich bramkarzem znalazł się Adrian Balboa. Hiszpan strzałem zza pola karnego skorygował wynik na 3:1 dla gospodarzy.

W doliczonym czasie gry faulowany w polu karnym gości był Filip Zawadzki i sędzia Wojciech Myć bez wahania podyktował „jedenastkę” dla Widzewa, a potem… czekał jeszcze na decyzję wozu VAR! Do zmiany decyzji nie doszło i Hanousek z „wapna” wymierzył sprawiedliwość, ustalając końcowy wynik spotkania.


Widzew Łódź – GKS Jastrzębie 4:1 (2:0)

1:0 – Karasek, 19 min, 2:0 – Montini, 33 min, 3:0 – D. Kun, 52 min, 3:1 – Balboa, 73 min, 4:1 – Hanousek, 90+3 min (karny).

WIDZEW: Wrąbel – Stępiński, Dejewski, Tanżyna – Zieliński (70. Kita), Hanousek, D. Kun, Nunes (70. Tetteh) – Karasek (75. Grudniewski), Gołębiowski (88. Zawadzki) – Montini (70. Guzdek). Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

GKS: Pawełek (46. Drazik) – Borkała, Bojdys (46. Słodowy), D. Witkowski (46. D. Kamiński) – Niewiadomski, Gulczyński (66. Kasperowicz), Zejdler, Feruga, Gajda (82. Zalewski) – Balboa, Łukasik. Trener Jacek TRZECIAK.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Widzów 5043. Żółte kartki: Borkała (60. faul), Kasperowicz (80. faul).


Na zdjęciu: Dominik Kun (w białym stroju) strzelając trzeciego gola dla Widzewa de facto zamknął pucharowy mecz z GKS-em Jastrzębie. Starania piłkarzy z Jastrzębia Remigiusza Borkały (z lewej), Filipa Łukasika (na drugim planie i Łukasza Gajdy (z prawej) nie były wystarczające.

Fot. widzew.com/Marcin Bryja