Puchar Polski. Kolejne wspomnienia do kolekcji

Rezerwowy skład „Kolejorza” nie dał szans częstochowskiemu beniaminkowi I ligi, który we wtorek wystąpił przy Bułgarskiej w roli gospodarza.


Skra nie miała żadnych szans w starciu z „Kolejorzem” i nie dołożyła do kolekcji kolejnej sensacji, ale za to kolekcjonuje… wspomnienia. Sytuacja, w której z różnych względów nie może występować w Częstochowie, staje się powoli patologiczna. Pierwszoligowy sezon zaczęła w roli gości, a teraz przeszła na wyższy poziom bezdomności, czyli gry jako gospodarz na obcych stadionach.

Tak też było przy Bułgarskiej, gdzie przebierała się nawet w szatni gospodarzy. To kolejny nowoczesny stadion – po tych w Kielcach, Łodzi (dwóch), Gdyni czy Bielsku-Białej, jaki mogła w tej rundzie odwiedzić. Uśmiechy niektórych zawodników Skry podczas formowania tradycyjnego przedmeczowego kółeczka były znamienne. Jeszcze kilka miesięcy temu wielu z nich nie mogło marzyć o grze na takich obiektach, a Dawid Wojtyra, który wczoraj wyszedł od pierwszej minuty w ataku, jeździł po boiskach IV-ligowych w barwach Kłobucka…

„Spalony” moment

Piszemy „marzyć o grze”, ale akurat wczoraj o grę było trudno. To był raczej trening biegowy, bo Skra była przy piłce przez ledwie 26 procent czasu, oddała trzy strzały – żadnego celnego – egzekwowała tylko jeden rzut rożny, a w I połowie poza jedną szarżą Adama Mesjasza w ogóle nie zagościła pod bramką Lecha.

– Liczyliśmy na więcej szans w ataku, ale na tyle było nas stać. Dziękuję moim piłkarzom za wysiłek włożony w ten mecz. Nie jest łatwo tylko bronić się i biegać za piłką przez 90 minut. Znaliśmy jednak jakość Lecha i tego się spodziewaliśmy, na taki mecz przygotowywaliśmy zawodników – komentował Jakub Dziółka, trener częstochowian, który zmienił trochę wyjściową jedenastką. Pierwszy raz pojawili się w niej Bartosz Neugebauer czy Bartosz Baranowicz, a w końcówce debiut zaliczył wychowanek klubu Oskar Krawczyk, który w sierpniu skończył ledwie 16 lat.

– Kamila Wojtyrę wyłączył uraz, Rafała Brusiłę – zatrucie pokarmowe, a wszyscy zawodnicy z kadry są dla nas ważni. Niektórzy dostali szansę tego, by zagrać i zobaczyć, jak wygląda piłka na najwyższym polskim poziomie – przyznawał szkoleniowiec Skry. Najprzyjemniejszy dla niej moment nastał w 81 minucie, gdy Mikołaj Kwietniewski trafił do siatki na 2:1, ale… no właśnie: to był dosłownie moment, bo sędzia natychmiast i słusznie zasygnalizował, że asystujący Maciej Mas był na spalonym.

Dali mu do myślenia

Lech gładko rozprawił się z nią, choć w porównaniu ze składem, który zaczął ostatnie ligowe spotkanie w Białymstoku (0:1), trener Maciej Skorża dokonał aż 10 zmian! Ostał się jedynie Filip Bednarek w bramce. – Zawodnicy, którzy dotąd mniej grali, mieli szansę coś udowodnić i pokazać. Rozliczamy ich z celów, a ten został osiągnięty, bo awansowaliśmy do kolejnej rundy, zdobyliśmy 3 bramki, żadnej nie tracąc.

Niektórzy zawodnicy dali mi do myślenia i możliwe, że w najbliższym meczu ligowym zobaczymy ich w pierwszej jedenastce. Były fragmenty, kiedy mogliśmy być bardziej pazerni, ale pamiętajmy, że już trzy drużyny z ekstraklasy pożegnały się z Pucharem Polski kosztem rywali z I albo II ligi – zwracał uwagę szkoleniowiec „Kolejorza”, w którego szeregach pierwsze skrzypce grał Dani Ramirez. Choć gola nie strzelił, to przy każdym brał udział.

To po jego zablokowanym strzale do siatki trafił Artur Sobiech. To on asystował Barry’emu Douglasowi, który głową przelobował źle ustawionego Neugebauera. To jego uderzenie w słupek dobił 17-letni Antoni Kozubal. – Cieszę się z bramek Sobiecha i Kozubala, który jest jednym z naszych targetów na przyszłość. Bardzo pracowity zawodnik. Wie, czego chce, ale nie zamierzam go wychwalać, bo dopiero wchodzi w seniorską piłkę. Długa droga przed nim, to absolutnie nie jest jeszcze kompletny piłkarz – zaznaczał Skorża.
Wojciech Chałupczak


Skra Częstochowa – Lech Poznań 0:3 (0:1)

0:1 – Sobiech, 17 min, 0:2 – Douglas, 57 min (głową), 0:3 – Kozubal, 84 min.

SKRA: Neugebauer – Napora, Krzyżak, Holik, Mesjasz, Winiarczyk (82. Lukoszek) – Niedbała (68. Kwietniewski), Baranowicz, Stromecki (68. Szymański), Nocoń (85. Krawczyk) – D. Wojtyra (46. Mas). Trener Jakub DZIÓŁKA.

LECH: Bednarek – Czerwiński, Skrzypczak, Milić, Douglas – Skóraś (84. Ba Loua), Tiba (67. Kwekweskiri), Murawski (77. Amaral), Ramirez, Marchwiński (67. Baturina) – Sobiech (76. Kozubal). Trener Maciej SKORŻA.

Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów 3622. Żółte kartki: Marchwiński, Murawski.
Mecz w Poznaniu, Skra gospodarzem.


Na zdjęciu: Dani Ramirez był nieuchwytny dla I-ligowców z Częstochowy.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus