Puchar Polski. Na Raków z nowym trenerem

Wicemistrzowie Polski zmierzą się dzisiaj w Kaliszu z miejscowym KKS-em. Zespól gospodarzy jest nieobliczalny, szczególnie z nowym trenerem.


Częstochowianie nie mogli być zadowoleni z przebiegu sobotniego spotkania z Bruk-Betem. Zespół z Niecieczy postawił się Rakowowi i przy odrobinie szczęścia mógł z Limanowskiego wywieźć punkty. To jasny sygnał dla wicemistrzów Polski, że ich gra musi się poprawić, by kontynuować serię meczów bez porażki.

Palili aż (nie)miło

Szkoleniowiec Rakowa po sobotnim spotkaniu mówił, że nie jest zadowolony z postawy swoich zawodników.

– Oczywiście, cieszę się z trzech punktów, ale mam sporo zastrzeżeń do naszej gry, bo meczu nie kontrolowaliśmy. Niepotrzebnie oddaliśmy gościom trochę pola. Z naszej strony musi być większa koncentracja, gdyż jej brak dużo kosztuje. Bruk-Bet to dobry, ciekawy zespół, który gra znacznie lepiej niż wskazywałoby to jego miejsce w tabeli. Teraz już myślimy o meczu pucharowym, który we wtorek zagramy w Kaliszu – powiedział po meczu z Bruk-Betem Marek Papszun.

Częstochowianie mieli sporo problemów w ofensywie. Dobrze ustawiony w obronie Bruk-Bet z dużą łatwością łapał Raków na spalone. Łącznie sędziowie odgwizdali ich 11. Dla porównania w poprzednich 10 rozegranych przez częstochowian kolejkach było ich osiem. To tylko liczby, jednak pokazują, że choć Raków w ostatnim tygodniu trenował nad ofensywą, tak nie był w stanie przełożyć tego na spotkanie. Patrząc jednak z drugiej strony – w Częstochowie nie powinno być jednak powodów do narzekań. Raków jest drugim najskuteczniejszym zespołem w lidze i średnio zdobywa ponad dwie bramki na spotkanie. Stąd też nie powinno być aż tak wielu obaw co do gry ofensywnej częstochowian.

Poczuli krew

Atak Rakowa dostanie dobrą okazję do pokazania się dzisiaj w Kaliszu. Częstochowian czeka kolejne spotkanie w Pucharze Polski. Obrońcy tytułu zmierzą się z miejscowym KKS-em. Drużyna gospodarzy przystąpi do rywalizacji z nowym trenerem. Ryszarda Wieczorka (zwolnionego we wtorek) zastąpił były szkoleniowiec Jagiellonii, a wcześniej asystent Adama Nawałki – Bogdan Zając.

Włodarze klubu podejmują spore ryzyko. Przygoda Zająca z Białymstokiem była co najmniej nieudana. Jagiellonia pod jego wodzą przegrała równo połowę spotkań (11, w tym 10 ligowych). Nie napawa to optymizmem przed pracą w średniaku drugiej ligi. Z drugiej strony taki „zjazd” o dwa szczeble rozgrywkowe może być dobrym otrzeźwieniem dla Zająca i szansą, że przygoda z Białymstokiem była wypadkiem przy pracy. W starciu z Rakowem nie będzie jednak mógł zademonstrować zespołu budowanego przez siebie. Przed spotkaniem poprowadzi zaledwie poniedziałkowe zajęcia.

Niezależnie jednak od szkoleniowca częstochowianie muszą potraktować KKS poważnie. Kaliszanie w poprzednim sezonie do samego końca walczyli o awans do pierwszej ligi. Przegrali dopiero baraż ze Skrą Częstochowa. W obecnych rozgrywkach pokonali w Pucharze Polski Pogoń Szczecin. Choć ostatnio kaliszanom nie idzie najlepiej w lidze (cztery mecze bez zwycięstwa), tak nadal mogą zaskoczyć obrońców tytułu. Choć umiejętności są po stronie Rakowa, tak dyscyplina i determinacja może być kluczem do zwycięstwa KKS-u.


Na zdjęciu: Bogdan Zając w niedzielę został nowym szkoleniowcem KKS-u Kalisz. W debiucie przyjdzie mu zmierzyć się z w Pucharze Polski z obrońcą tytułu, Rakowem.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus