Puchar Polski siatkarzy. Dziewiąty triumf ZAKSY!

Podopieczni trenera Gheorghe Cretu zaprezentowali wysoką formę i nie dali najmniejszych szans rywalom.


Klubowi mistrzowie Europy, siatkarze z Kędzierzyna-Koźla, na krajowym podwórku nie mają sobie równych i kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. ZAKSA w finałowym turnieju Pucharu Polski we Wrocławiu zaprezentowała wysoką formę i najpierw pokonała Trefl Gdańsk 3:1, zaś w decydującym starciu zdeklasowała Jastrzębski Węgiel. ZAKSA już po raz 9. sięgnęła po to cenne trofeum i to ich pierwszy triumf w tym roku. A przed nimi ligowe zmagania, zaś Liga Mistrzów stanęła pod znakiem zapytania. Zespół z Kędzierzyna-Koźla zrezygnował z wyjazdu do Moskwy na ćwierćfinałowe spotkanie z Dynamem.

Oba zespoły rozpoczęły zgodnie z oczekiwaniami i grały punkt za punkt. Jedni i drudzy poniżej oczekiwań prezentowali się w polu serwisowym, popełniając błąd za błędem. W 1. secie zanotowaliśmy jednego asa, a jego autorem był Jakub Macyra, który w turnieju zastąpił kontuzjowanego na rozgrzewce Jurija Gładyra. ZAKSA objęła prowadzenie 16:12 w jednym ustawieniu gdy zagrywał Marcin Janusz. Jego serwis nie był silny, ale atak jastrzębian by zbyt czytelny i rywal blokowali bądź po obronie wyprowadzali skuteczne kontry. Wprawdzie jastrzębianie zbliżyli się na 2 punkty. (17:19). Jednak końcowe fragmenty tej odsłony należały do ZAKSY. Wszyscy skrzydłowi potrafili skończyć wszystkie pierwsze akcje i na dodatek 2 razy zatrzymali rywali blokiem. Kędzierzynianie w każdym elemencie górowali nad rywalem i stąd dość łatwo wygrali.

Chyba jednak nikt nie przypuszczał, że w kolejnej odsłonie kryzys jastrzębian jeszcze się pogłębił. Tomasz Fornal, Trevor Clevenot i Jan Hadrava nie byli sobą i ich ataki z łatwością były blokowane bądź bronione. ZAKSA szybko osiągnęła przewagę i systematycznie ja powiększała. Trener Andrea Gardini musiał dokonać zmian. Na boisku pojawił się Stephane Boyer, który zastąpił Hadravę.

Natomiast Rafał Szymura zluzował Fornala. Niestety, te roszady nic nie wniosły do gry. ZAKSA zdeklasowała mocno apatycznych jastrzębian. Rozgrywający Marcin Janusz mial spory komfort, bo po dobrym przyjęciu miał do dyspozycji wszystkie opcje w ataku. Natomiast po drugiej stronie siatki Benjamin Toniutti nie miał łatwego zadania, bo jego partnerzy nie istnieli w ataku. Już dawno jastrzębianie nie przegrali seta do 15.

Jastrzębianie znaleźli się w trudnej sytuacji, bo widoków na poprawę gry nie było widać. ZAKSA nic nie straciła na jakości gry i dość szybko objęli prowadzenie 4. „oczkami” (12:8). Klubowi mistrzowie Europy grali niezwykle cierpliwie i potrafili powtórzyć akcje i ją skończyć. Rywale byli zupełnie rozkojarzeni i trudno było zliczyć autowe ataki oraz zagrywki.

Zapewne na postawę jastrzębian miała wpływ sobotnia tie-breakowa potyczka z Asseco Resovią. Zabrakło im świeżości i szybko dali się stłamsić rywalom. I już się nie podnieśli. ZAKSA nadspodziewanie łatwo odniosła zwycięstwo. Teraz powrót do ligowych zmagań i na zakończenie sezonu regularnego znów dojdzie do meczu między tymi drużynami.


Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 15:25, 18:25)

JASTRZĘBIE: Toniutti (1), Clevenot (6), Wiśniewski (9), Hadrava (6), Fornal (5), Macyra (4), Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Boyer (1), Cedzyński (4), Szymura, Baroti. Trener Andrea GARDINI.

KĘDZIERZYN-K.: Janusz (3), Śliwka (11), Smith (7), Kaczmarek (14), Semeniuk (10), Huber (8), Shoji (libero) oraz Kluth. Trener Gheorghe CRETU.

Sędziowali: Maciej Twardowski (Radom) i Bartłomiej Adamczyk (Kielce). Widzów 2400.

Przebieg meczu

  • I: 9:10, 13:15, 18:20, 20:25.
  • II: 6:10, 10:15, 14:20, 15:25.
  • III: 8:10, 12:15, 14:20, 18:25.

Bohater – Marcin JANUSZ.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus