Krótka wizyta pod Klimczokiem
Siatkarze z Zawiercia przebywali na parkiecie zaledwie 72 minuty i awansowali do finałowego turnieju Pucharu Polski w Krakowie.
Przed ćwierćfinałowym spotkaniem Pucharu Polski pomiędzy BBTS-em Bielsko-Biała a Aluronem CMC Wartą Zawierciem zastanawialiśmy, jaka jest różnica między zespołami I-ligowymi i PlusLigi. Teraz już wiemy: 72 minuty, bo właśnie tyle trwał wtorkowy mecz. Siatkarze z Zawiercia nie mieli żadnych problemów z pokonaniem czołowego zespołu zaplecza ligowego.
W I secie gospodarze wyszli dziwnie usztywnieni i ich akcje zupełnie się nie „lepiły”. Zespół z Zawiercia w ostatnim czasie nie błyszczy, ale szybko wyszedł na prowadzenie 8:4 i nie zamierzał stosować taryfy ulgowej. Maximiliano Cavanna umiejętnie kierował grą zespołu i raz po raz gubił blok gospodarzy.
Ponadto bielszczanie popełniali zbyt dużo błędów, by mogliby nawiązać równorzędną walkę. Przy stanie 8:16 gospodarze sprawiali wrażenie już pogodzonych z przegraną w tej partii. Bielszczanie w inauguracyjnej odsłonie zdołali „uciułać” zaledwie 15 punktów.
Harry Brokking, holenderski szkoleniowiec BBTS-u, zdawał sobie sprawę, że bez niezbędnej agresji jego zawodnicy nie mają żadnych szans na nawiązanie rywalizacji. W II secie obraz gry nieco się zmienił, bowiem gospodarze pozbyli się tremy i zaczęli grać odważniej. Ich ataki były prowadzone w szybszym tempie, bo doświadczony rozgrywający Jarosław Maciończyk umiejętnie kierował skrzydłowymi.
Gospodarze prowadzili 10:7, ale goście szybko się otrząsnęli z niemocy, zdobywając 6 „oczek” z rzędu w jednym ustawieniu. To był naszym zdaniem kluczowy moment tej odsłony, bo goście każdą akcję konstruowali niezwykle starannie, a ponadto Cavanna w porę przyspieszał grę i gospodarze byli bezradni. Po II secie mieliśmy wrażenie, że bielszczanie chcieliby jak najszybciej opuścić parkiet, bo nie mieli żadnego punktu zaczepienia.
Goście byli skoncentrowani i nie zamierzali długo przebywać w hali pod Dębowcem. Prowadzili już 11:8, ale po błędach pojawił się remis 12:12 i trener Igor Kolaković po raz pierwszy poprosił o przerwę. Jego podopieczni uporządkowali grę i dość szybko oderwali się od rywali. Zyskali przewagę kilku punktów i konsekwentnie jej strzegli. Zespół z Zawiercia zaprezentował się więcej niż poprawnie i spokojnie może przygotowywać się do kolejnych występów ligowych oraz marcowego finałowego turnieju Pucharu Polski w Krakowie.
BBTS Bielsko-Biała – Aluron CMC Warta Zawiercie 0:3 (15:25, 19:25, 19:25)
BIELSKO-B.: Maciończyk, Vincentin (9), Siek (3), Krikun (2), Makowski (10), Cedzyński (5), Jaglarski (libero) oraz Marek (libero), Gryc (5), Kapelus, Hunek (1), Piotrowski. Trener Arie „Harry” BROKKING.
ZAWIERCIE: Cavanna (2), Halaba (10), Niemiec (6), Malinowski (7), Muagututia (18), Flavio (8), Żurek (libero) oraz Bociek (3), Gjorgjiew, Orczyk. Trener Igor KOLAKOVIĆ.
Sędziowali: Mariusz Gadzina (Strzyżów) i Damian Lic (Żołynia).
Przebieg meczu
I: 6:10, 8:15, 12:20, 15:25.
II:10:7, 12:15, 16:20, 19:25.
III: 8:10, 13:15, 16:20, 19:25.
Bohater – Garrett MUAGUTUTIA.
Na zdjęciu: Paweł Halaba po kłopotach zdrowotnych powoli powraca do wysokiej formy i w pucharowej potyczce ważnym ogniwem zespołu.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus
W drugim meczu
BKS VISŁA Bydgoszcz – Jastrzębski Węgiel 0:3 (21:25, 13:25, 19:25)
MVP: Mohamed Al Hachdadi