Podbeskidzie. Wyjazd sporo dłuższy

Wczoraj w godzinach przedpołudniowych ekipa Podbeskidzia Bielsko-Biała udała się w podróż do Siedlec na mecz pierwszej rundy Pucharu Polski. Jak informowaliśmy już wcześniej po dzisiejszym starciu „górale” nie będą wracać pod Klimczok, bo najbliższy mecz ligowy rozegrają w Olsztynie. Aby zredukować ilość męczących przejazdów – do Siedlec z Bielska-Białej trzeba przejechać ponad 450, a do Olsztyna prawie 550 – klub zdecydował się na manewr dłuższego, jeżeli chodzi o ilość dni wyjazdu, ale to bardzo rozsądne rozwiązanie. Gdyby piłkarze wracali do Bielska-Białej, a następnie jechali do stolicy Warmii, wówczas pokonaliby 2000 km w ciągu kilku dni. Tymczasem przebędą ok. 1250 km.

Zatrucie przyczyną absencji

W kadrze, która znalazła się w autokarze, nie było kontuzjowanych Martina Polaczka i Tomasza Nowaka. Tymczasem w zespole znalazł się Bartosz Jaroch. Przypomnijmy, że zawodnik ten nie wystąpił w ostatnim meczu ligowym przeciwko GKS-owi Tychy, choć we wszystkich poprzednich meczach grał, a w niedzielę znalazł się na ławce rezerwowych. – Bartek nie zagrał z powodu zatrucie, które złapał i na zbiórce przed meczem podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Zgłosił nam, że nie jest gotowy do gry i od razu mieliśmy zmienników. Kacper Gach zagrał na lewej stronie, a Filip Modelski wrócił na prawą flankę defensywy – wyjaśnił absencję Jarocha szkoleniowiec „górali”, Krzysztof Brede. Jeżeli chodzi o zmiany, zarówno te przed meczami, jak i te dokonywane w trakcie spotkań, to trzeba przyznać, że opiekun bielszczan jest w tej kwestii dość oszczędny.

Trzy kolejki temu, w starciu przeciwko Puszczy Niepołomice, trener Podbeskidzia nie dokonał w trakcie spotkania ani jednej roszady. W kolejnych dwóch meczach, z Miedzią Legnica i Olimpią Grudziądz, nie wykorzystał limitu zmian, wymieniając w każdym z tych spotkań po dwóch graczy. Dziś należy się spodziewać, że rotacji w składzie na mecz pucharowy z Miedzią będzie więcej, a szansę winni otrzymać zawodnicy, którzy w lidze grają mniej.

Zmian będzie sporo

Trener zresztą tego nie ukrywa. – Puchar Polski traktujemy bardzo poważnie. Mamy wyrównaną kadrę, a w niej zawodników, którzy ciężko pracują na treningach i palą się do gry – zaznaczył Krzysztof Brede. Jakich rotacji można się spodziewać? Jeżeli chodzi o defensywę, to skoro Bartosz Jaroch jest gotowy do gry, a w ostatnim meczu nie zagrał, może wrócić na prawą obronę. Na lewej zagra wspomniany Kacper Gach, a wolne otrzyma Filip Modelski, który zagrał we wszystkich dotychczasowych meczach od pierwszej do ostatniej minuty. Niewykluczone też, że szkoleniowiec wymieni w całości duet środkowych obrońców. Miast Dmytro Baszłąja i Kornela Osyry zagrają Aleksander Komor i Kamil Wiktorski. Drugi z wymienionych, który przez większość zeszłego sezonu był podstawowym zawodnikiem Podbeskidzia, w bieżących rozgrywkach nie zagrał ani minuty.

Podbeskidzie. Trenera wiara w zespół

Jeżeli chodzi o skrzydłowych, to niemal wszystko w tym sezonie grali dotąd Karol Danielak i Łukasz Sierpina. Tymczasem dla tych piłkarzy trener Brede nie ma zbytnio alternatywy. Można się spodziewać, że szanse na tych pozycjach otrzymają np. Mateusz Sopoćko, Filip Laskowski, czy też Damian Hilbrycht, choć należy pamiętać, że wszyscy trzej wymienieni lepiej czują się w środku pola. Prawdopodobnie od pierwszej minuty na boisku pojawi się, właśnie w środku pola, Michał Rzuchowski, a na szpicy Ivan Martin. Wygląda zatem na to, że tym razem zmian w drużynie Podbeskidzia będzie sporo.

 

Na zdjęciu: Kamil Wiktorski (z lewej) w ubiegłym sezonie był podstawowym graczem Podbeskidzia. Teraz może liczyć na szansę jedynie w meczu pucharowym.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ