Puchar Polski. Zabójczy kwadrans w Kielcach

Piłkarze Górnika Łęczna z nawiązką odrobili stratę z I połowy i awansowali do ćwierćfinału PP.


W przeddzień meczu pucharowego z beniaminkiem ekstraklasy z Łęcznej działacze Korony Kielce dokonali zmiany trenera – miejsce zwolnionego Dominika Nowaka zajął Kamil Kuzera. Mając w perspektywie niedzielnym mecz ligowy z GKS-em Jastrzębie, szkoleniowiec kielczan nie wystawił najsilniejszego składu. Na ławce rezerwowych usiedli między innymi Jakub Łukowski, Grzegorz Szymusik, Zvonimir Petrović, czy bramkarz Konrad Forenc.

Podobnego manewru dokonał trener Kamil Kiereś, dla którego priorytetem – co zrozumiałe – są rozgrywki ligowe. Już w sobotę jego podopiecznych czeka wyjazdowa potyczka z Jagiellonią Białystok, z której nie chciałby wracać do domu z pustymi rękami. Na razie z boisk przeciwników Górnik Łęczna przywiózł zaledwie dwa punkty, które zdobył w siedmiu spotkaniach.

Do przerwy dłużej przy piłce utrzymywali się goście, lecz z tej przewagi optycznej niewiele wynikało. Piłkarze z Łęcznej wymieniali podania głównie na… własnej połowie boiska, po przekroczeniu linii środkowej były już kłopoty z wykreowaniem groźnej sytuacji pod bramką przeciwnika.

Bardziej konkretnie w swoich poczynaniach ofensywnych byli kielczanie. W 8 minucie Dawid Błanik zauważył, że bramkarz Górnika Maciej Gostomski zbyt daleko wyszedł do przodu i próbował wrzucić mu piłkę „za kołnierz”, lecz golkiper gości odgadł zamiary pomocnika Korony i zdążył wrócić na posterunek. Siedem minut później po dośrodkowaniu Gostomski minął się z futbolówką, lecz Mario Zebić nie zorientował się w sytuacji i szansa na zdobycie gola przepadła.

W 25 minucie gospodarze w końcu dopięli celu. Jacek Podgórski trochę przypadkowo obsłużył Błanika, ten wpadł w pole karne rywali i sprytnym strzałem zaskoczył Gostomskiego. Korzystny wynik dla kielczan utrzymał się do końca I połowy, ale okupili go kontuzją stopera Michała Koja, który został zastąpiony przez Przemysława Szarka.

Goście mogli sobie pluć w brodę w 51 minucie spotkania, bo mieli wyjątkową okazję do zdobycia wyrównującego gola. Marcel Zapytowski fatalnie piąstkował futbolówkę, po chwili Alex Serrano nieudolnie złożył się do strzału, a piłka szczęśliwie znalazła się pod nogami Janusza Gola, który z najbliższej odległości trafił nią w słupek!

W 60 minucie gospodarzom znowu dopisało szczęście – Jason Lokilo centrował z prawej strony boiska, Bartosz Śpiączka oddał strzał głową, lecz futbolówka tylko „ostemplowała” poprzeczkę. Co się jednak odwlecze… W 67 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Bartosz Rymaniak strzałem głową doprowadził do wyrównania.

Podopieczni trenera Kamila Kieresia poszli za ciosem i kwadrans później zdobyli zwycięskiego gola. Po dośrodkowaniu Michała Golińskiego Przemysław Banaszak przepuścił piłkę i dopadł do niej Śpiączka. Napastnikowi Górnika w tej sytuacji dopisało szczęście, bo futbolówka odbiła się od interweniującego obrońcy Korony i myląc Zapytowskiego ugrzęzła w siatce.


Korona Kielce – Górnik Łęczna 1:2 (1:0)

1:0 – Błanik, 25 min, 1:1 – Rymaniak, 67 min (głową), 1:2 – Śpiączka, 82 min.

KORONA: Zapytowski – Danek, Zebić, Koj (41. Szarek), Sierpina – Podgórski, Szpakowski, Gąsior, Oliveira (65. Petrović), Błanik (65. Łukowski) – Frączczak (79. Górski). Trener Kamil KUZERA.

ŁĘCZNA: Gostomski – Rymaniak, Szcześniak, Midzierski (46. Leandro), Dziwniel – Goliński, Tymosiak (46. Serrano), Gol (64. Banaszak), Gąska (90+2. Krykun), Lokilo – Śpiączka (86. Drewniak). Trener Kamil KIEREŚ.

Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Żółte kartki: Podgórski, Łukowski – Lokilo, Rymaniak, Śpiączka. Goliński.


Na zdjęciu: Gol Bartosza Śpiączki (z prawej) zapewnił Górnikowi Łęczna przepustkę do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus