Puchar Polski. Zgodnie z tradycją

Hokeiści JKH GKS Jastrzębie wykorzystali atut własnego lodowiska i po raz trzeci z rzędu awansowali do finału Pucharu Polski.


Po świątecznej przerwie forma obu zespołów była zagadką. W drużynie gospodarzy zabrakło kontuzjowanego kapitana, Macieja Urbanowicza, ponadto w meczowej „20” próżno szukaliśmy czeskiego obrońcy, Jirziego Klimiczka, którego zmogła choroba (zapalenie oskrzeli). Pojawił się natomiast w składzie napastnik Kamil Wróbel, który wcześniej zmagał się z urazem pachwiny.

Został jednak przesunięty do czwartej formacji, w której jego partnerami byli Łukasz Nalewajka i Dominik Jarosz, natomiast z Zackarym Phillipsem i Markiem Hovorką został ustawiony Radosław Nalewajka.

Ciekawostką był fakt, że bramkarz drużyny z Torunia Anton Svensson przygotowywał się do pucharowego meczu w Szwecji, trenując z tamtejszym ekstraligowcem, Malmoe Redhawks. – Cieszę się, że miałem taką możliwość – stwierdził bramkarz ekipy Jurija Czucha.

– Na pewno pomoże mi to przygotować się do pucharowej rywalizacji z drużyną JKH GKS Jastrzębie – powiedział z przekonaniem Szwed. W „praniu” okazało się, że to za mało, by zapewnić swojej drużynie korzystny wynik.

W I tercji nieznaczną przewagę mieli gospodarze, lecz nie wykorzystali żadnego z trzech okresów gry w liczebnej przewadze. Dogodnych okazji do zdobycia gola nie wykorzystali Martin Kasperlik (7 i 17 min.), który przegrał pojedynki sam na sam z bramkarzem Energy.

Najpierw czeski napastnik huknął obok bramki, a potem Svensson obronił jego strzał kijem. W ostatniej minucie I tercji próbował szczęścia strzałem z nadgarstka Kamil Wałęga, lecz bramkarz gości złapał „gumę”. Podopieczni trenera Jurija Czucha najbliżsi zdobycia gola byli w 12 minucie, gdy krążek odbił się od Jegora Fieofanowa i minął słupek bramki JKH.

Worek z bramkami rozwiązał się na początku II tercji. Konto bramkowe gospodarzy otworzył Kasperlik, który przytomnie dobił strzał Radosława Sawickiego. Prowadzenie jastrzębian podwyższył Eriks Szewczenko, który uderzeniem z nadgarstka spod niebieskiej zaskoczył bramkarza rywali. Genialną asystą w tej sytuacji popisał się Phillips. Dodajmy, że był to pierwszy gol Łotysza dla JKH. W dalszej fazie spotkania torunianie mieli kilka szans na korektę wyniku, lecz bardzo dobrze spisywał się bramkarz gospodarzy, Patrik Nechvatal.

W ostatniej odsłonie jastrzębianie przypieczętowali awans do finału Pucharu Polski trzecim golem. Na listę zdobywców bramek wpisał się Kamil Wałęga. Tym samym tradycji stało się zadość, bo w rozgrywkach ligowych podopieczni trenera Roberta Kalabera wygrali wszystkie mecze z Energą. A co ważniejsze – niedzielny triumf zapewnił im trzeci awans z rzędu do decydującej rozgrywki o PP.


Półfinał Pucharu Polski

JKH GKS Jastrzębie – KH Energa Toruń 3:0 (0:0, 2:0, 1:0)

1:0 – Kasperlik – Sawicki (20:21), 2:0 – Szewczenko – Phillips – Kostek (23:43), [3:0] – Wałęga – Paś – Horzelski (33:56).

Sędziowali Michał Baca i Bartosz Kaczmarek oraz Mateusz Bucki i Rafał Noworyta. Mecz bez udziału publiczności.

JKH: Nechvatal; Górny – Bryk, Szewczenko (2) – Kostek, Horzelski – Jass, Gimiński – Michałowski; Kasperlik (4) – Rac (2) – Sawicki, Phillips – Hovorka – R. Nalewajka, Sołtys – Wałęga – Paś, Ł. Nalewajka – Jarosz – Wróbel. Trener Robert KALABER.

ENERGA:Svensson; Skólmowski (2) – Kozłow (2), Szkodenko – Jaworski (2), Gusevas (2) – Kuźniecow, Smirnow – Podsiadło; Serguszkin – Feofanow – Osipow (4), Jaakola – K. Kalinowski – Dołęga, Szabanow – Czwanczikow – Bondaruk, Saloranta – Rożkow (2) – Olszewski. Trener Jurij CZUCH.Kary: JKH – 8 min, Energa – 14 min.


Na zdjęciu: Martin Kasperlik otworzył konto bramkowe JKH w meczu z Energą Toruń.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus