Puchar Świata. Mecz z gatunku nie tych łatwych

 

Po dwóch dniach przerwy i przeprowadzce z Fukuoki do Hiroszimy zespoły wznawiają walkę. Biało-czerwoni zmierzą się w środę z Rosją (godz. 8.00, transmisja w TVP Sport od 7.30 i Polsat Sport od 7.50).

Pod batutą Grankina

Po pięciu kolejkach wyżej w tabeli są nasi siatkarze. Wygrali cztery razy (12 pkt) i są sklasyfikowani na trzeciej pozycji. Wyprzedzają ich jedynie niepokonana Brazylia oraz Stany Zjednoczone, z którymi przegrali 1:3. Rosjanie natomiast z bilansem trzech zwycięstw i dwóch porażek, z 9 punkami na koncie zajmują piąte miejsce. Grają w kratkę. Potrafili pokonać silny Iran (3:1) i przegrać ze słabiutką Australią (2:3).

Ich skład jest jednak mocno eksperymentalny. Trener Tuomas Sammelvuo po kwalifikacjach olimpijskich i mistrzostwach Europy dał odpocząć swoim gwiazdom, m.in. Dmitrijowi Wołkowowi, Dmitrijowi Muserskiemu, Maksimowi Michajłowowi czy Jegorowi Kliuce. To nie znaczy, że Rosjan można lekceważyć. W składzie są przecież doświadczeni Sergiej Grankin oraz Paweł Krugłow.

Zwłaszcza ten pierwszy to gwiazda światowego formatu. Przez lata był pierwszym rozgrywającym „sbornej”. Jest mistrzem olimpijskim z 2012 roku i brązowym medalistą igrzysk 2008 oraz dwukrotnym mistrzem Europy z 2013 i 2017 roku. O Grankinie w samych superlatywach wypowiada się m.in. Wilfredo Leon, który miał okazję z nim rywalizować, gdy występował w lidze rosyjskiej, w Zenicie Kazań.

– To bardzo dobry zawodnik o ogromnym doświadczeniu. Trudno go rozszyfrować, ale mam nadzieję, że nam się to uda – powiedział Kubańczyk z polskim paszportem.

Zdaniem Grankina wielkim problemem zespołu jest „duch zespołu”, a w zasadzie jego brak. – Nam trzeba wychodzić na boisko i walczyć, a nie czekać aż zaczniemy prezentować swoją grę. Nie możemy sobie pozwolić na porażki – tłumaczył Grankin.

Rewanż za Ligę Narodów

Mimo że Rosjanie dalecy są od szczytu formy, nasi siatkarze zdają sobie sprawę, że czeka ich trudne zadanie. – Wiemy, na co ich stać. Znamy ich dobrze, choć… występują w Japonii w tak dziwnym składzie, że nie do końca wiemy czego się spodziewać. Na pewno jednak nie będzie to spotkaniach z gatunku tych łatwych – ocenił Bartosz Kurek, atakujący naszej drużyny, który do zespołu wrócił po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kręgosłupa. I spisuje się więcej niż przyzwoicie. A po niedawnym urazie nie ma już śladu.

– Umówiliśmy się z trenerem, że znajdę się w zespole tylko wówczas gdy będę na 100 procent gotowy fizycznie. Jak widać, jestem w takiej – wyjaśnił w rozmowie z Polsatem Sport siatkarz.

Dodajmy, że przeciwko Rosji Polacy powinni zagrać wzmocnieni Michałem Kubiakiem, który dotarł już do Japonii. – „Misiek” dopiero co wysiadł z samolotu. Na pewno dopadnie go zmęczenie po podróży i problemy ze zmianą stref czasowych. Ale znając go, jak poczuje parkiet od razu da z siebie wszystko i będzie dużym wzmocnieniem – przyznał Kurek.

W tym sezonie ze „sborną” nasza kadra mierzyła się dwa razy i oba mecze przegrała. W fazie zasadniczej Ligi Narodów przegrała 1:3 i w takim samym stosunku w turnieju finałowym Ligi Narodów.

Cel w podium

Biało-czerwoni przed kolejnymi spotkaniami są w dobrej sytuacji wyjściowej. Kluczowe wydają się starcia dzisiejsze z Rosją i niedzielne z niepokonaną Brazylią. Ale nawet komplet zwycięstw może im nie wystarczyć do wygania Pucharu Świata. Wszystko przez przegraną z USA. Jeśli Amerykanie nie stracą punkty, wówczas oni będą się cieszyć z ostatecznego triumfu.

Polacy jednak nie sięgają myślami tak daleko. Są skupieni na najbliższym spotkaniu – Medal? Koncentrujemy się na kolejnym rywalu – krótko odparł Fabian Drzyzga, rozgrywający biało-czerwonych. Aleksander Śliwka zapewnił jednak, że celem jest miejsce na podium. – Mamy tylko jedną porażkę i mam nadzieję, że zostanie tak już do końca. Chcemy skończyć Puchar Świata na podium, najlepiej na jego najwyższym stopniu – zadeklarował w rozmowie z TVP Sport nasz przyjmujący.

Nasi siatkarze zadowoleni są też z przeprowadzki do Hiroszimy. – Dobrze będzie zobaczyć jakieś inne miejsce. Hiroszima jest dużo większa od Fukuoki, więc może pozwiedzamy. Oczywiście nie za dużo, bo musimy odpocząć przed następnymi spotkaniami – mówił z nadzieją w głosie Śliwka.

Na zdjęciu: U Bartosza Kurka (z prawej) nie ma już śladu po niedawnej kontuzji.