Puchar Świata. Polskie petardy w Willingen

Klemens Murańka ustanowił rekord Muehlenkopfschanze, a Andrzej Stękała wygrał kwalifikacje i został liderem Willingen Six!


Klemens Murańka, 27-letni skoczek z Zakopanego, w konkursie Pucharu Świata debiutował przed dekadą, choć już wcześniej – gdy miał niespełna lat 14 – wystąpił w kwalifikacjach do zawodów w Zakopanem. Jego najcenniejszym trofeum jest brązowy medal MŚ w drużynie z 2015 roku z Falun.

Przez wiele lat zawodnik ten uchodził za „złote dziecko” polskich skoków narciarskich, bo przecież pierwszy medal mistrzostw Polski seniorów zdobył jako 13-latek w 2007 roku. Przegrał wówczas, na Wielkiej Krokwi, tylko z Kamilem Stochem.

Później jednak, choć dobre momenty były, Murańka najczęściej nie spełniał pokładanych w nim nadziei. Najlepsze miejsce w zawodach PŚ osiągnął w grudniu 2013 roku, kiedy to był siódmy w Engelbergu. W konkursie, który wygrał Jan Ziobro, a drugie miejsce zajął Stoch.

Prawie, jak rekord świata

Zakopiańczyk miewał w swojej karierze kilka przebłysków. Chodzi o pojedyncze, bardzo dalekie skoki. Niedługo po siódmym miejscu w Engelbergu, podczas pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorie, Murańka poleciał 141,5 metra, a przekraczanie 140 metra na tej skoczni nie jest codziennością.

Dwa lata później, podczas MP na Wielkiej Krokwi, wylądował z problemami na 144 metrze. Próbę tę podparł, ale wynik był o 3,5 metra lepszy od ówczesnego rekordu naszej flagowej skoczni. Zresztą to właśnie po pewnym skoku na obiekcie im. Stanisława Marusarza usłyszeli o nim wszyscy. W 2004 roku, w dniu swoich… 10 urodzin, podczas zawodów letnich, uzyskał w Zakopanem 135,5 metra.

W piątek, na Muhlenkopfschanze w Willingen, dojrzały już mężczyzna, ojciec dwóch synów, przypomniał, że potrafi bardzo daleko skakać. Choć zupełnie nikt nie spodziewał się tego, że na skoczni, na której 20 lat temu niebotyczny skok – 151,5 metra – oddał Adam Małysz, Klemens Murańka może uzyskać jeszcze lepszą odległość. Tymczasem podopieczny Michala Doleżala wykorzystał dobre warunki. Wiało mu pod narty i poniosło bardzo daleko, bo aż na 153 metr!

Polak poprawił, o metr, rekord skoczni, który należał do Janne Ahonena i Jurija Tepesza. Fin taką odległość uzyskał w 2005, a Słoweniec w 2014 roku. Skocznia w Willingen ma to do siebie, że jest największym w pucharowym kalendarzu obiektem, nie będącym mamutem. W ten sposób Murańkę można nazywać mianem… rekordzisty świata, bo jeszcze nikt – w oficjalnych zawodach – nie uzyskał takiej odległości na skoczni nie przeznaczonej do lotów narciarskich.

Pierwszy raz w karierze

153 metry… nie pozwoliły jednak skoczkowi z Zakopanego wygrać kwalifikacji. Bo fantastycznie czuł się wczoraj jego kolega z reprezentacji, Andrzej Stękała. Zawodnik z Dzianisza w pierwszym treningu uzyskał aż 150 metrów. Drugiej serii próbnej nie dokończono.

Przerwano ją, ze względu na trudne warunki wietrzne, po skokach 39 zawodników i zarządzono kwalifikacje, które jednocześnie były pierwszym etapem miniturnieju Willingen Six. Na klasyfikację którego składać się będą wszystkie punktowane skoki na Muhlenkopfschanze, czyli te z kwalifikacji, jak i te z konkursów.

W pierwszej odsłonie Stękała spisał się znakomicie. Uzyskał 152 metry, czyli tyle, ile wynosił poprzedni rekord skoczni. To wystarczyło do zwycięstwa i „Stęki”, pierwszy raz w karierze, wygrał kwalifikacje do konkursu PŚ. Zarobił w ten sposób 3000 franków szwajcarskich. – Cieszę się, ale się nie napalam. To są skoki i wszystko się może zdarzyć – powiedział lider Willingen Six.

Stękała wyprzedził Halvora Egnera Graneruda i Markusa Eisenbichlera. Murańka uplasował się za 5. miejscu, a po wszystkim przyznał, że nie spodziewał się takiego. – To była petarda. Popracowałem ostatnio w Zakopanem, ale nie sądziłem, że polecę aż tak daleko – uśmiechał się nowy rekordzista skoczni w Willingen. Prócz triumfatora i rekordzisty bardzo dobrze spisali się wczoraj Piotr Żyła, który również mocno zbliżył się do 150 metra, i Dawid Kubacki. Wymienieni skończyli kwalifikacje odpowiednio, na 6. i 7. pozycji.

Słabiej wypadł Kamil Stoch, który był dopiero 29. Najbardziej utytułowany nasz skoczek miał jednak gorsze warunki od kolegów i startował z obniżonego rozbiegu. – Coś nie działa. Do końca nie wiem, co… Cały czas pracuję i szukam. Jestem blisko, to są tylko detale – przyznał wczoraj zawodnik z Zębu. 35. miejsce zajął Jakub Wolny, a 40. był Aleksander Zniszczoł. Wszyscy „biało-czerwoni” zakwalifikowali się do dzisiejszego konkursu.


Klasyfikacja Willingen Six (po 1 z 6 skoków)
1. Andrzej Stękała 135.9 (152), 2. Halvor Egner Granerud (Norwegia) 134.2 (139,5), 3. Markus Eisenbichler 131.7 (142), 4. Daniel Andre Tande (Norwegia) 130.5 (147), 5. Klemens Murańka 128 (153), 6. Piotr Żyła 126.5 (148), 7. Dawid Kubacki 124.1 (136,5), 8. Jan Hoerl (Austria) 122.9 (145,5), 9. Gregor Deschwanden (Szwajcaria) 121.8 (143), 10. Yukiya Sato (Japonia) 121.2 (140), 29. Kamil Stoch 102.3 (129,5), 35. Jakub Wolny 95.9 (126,5), 40. Aleksander Zniszczoł 89.2 (127).




Na zdjęciu: Klemens Murańka ustanowił rekord skoczni w Willingen. 153 metry, to najlepsza oficjalna odległość uzyskana na skoczni, która nie jest przeznaczona do lotów narciarskich.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus