Puchar Świata w Planicy. Na koniec polatają

Dziś rozpoczyna się ostatni, przedłużony weekend Pucharu Świata w sezonie 2020/21. Choć losy Kryształowej Kuli są już rozstrzygnięte, to w Planicy jest o co walczyć.

Ostatnie zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich, na normalnym obiekcie w rumuńskim Rasznowie, rozegrano 19 lutego, czyli przeszło miesiąc temu. Zdyskwalifikowano wówczas, za nieprzepisowy kombinezon, lidera cyklu, Halvora Egnera Graneruda, który uzyska najlepszą notę, a także wicelidera – Markusa Eisenbichlera. Konkurs wygrał Ryoyu Kobayashi, przed Kamilem Stochem i Karlem Geigerem, a piąte miejsce zajął Piotr Żyła. Który nieco ponad tydzień później został, na takiej samej skoczni, ale w Oberstdorfie, mistrzem świata. W międzyczasie trwały dyskusje nt. końcówki sezonu Pucharu Świata, bo wiadomo było, że z powodu obostrzeń w Norwegii, nie dojdzie do skutku turniej Raw Air. Ostatecznie zdecydowano, że zostaną rozegrane nie dwa, a jeden, wydłużony, weekend w Planicy.

Taka decyzja oznaczała, że Granerud został triumfatorem wyścigu o Kryształową Kulę w sezonie 2020/21. Norweg ma 526 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Eisenbichlerem, a ustalono, że rozegrane zostaną jeszcze tylko trzy indywidualne konkursy lotów. Do zdobycia jest zatem maksymalnie 300 punktów. Finałowy weekend PŚ, który rozpoczną dzisiejsze kwalifikacje do czwartkowych zawodów, uzupełni jeden konkurs drużynowy.

Wraca Granerud

Granerud na MŚ w Oberstdorfie zdobył tylko srebro w konkursie mikstów, był czwarty na średnim obiekcie, a na dużej skoczni nie skakał w ogóle, bo zaraził się koronawirusem. Wrócił już jednak do zdrowia. I do Słowenii nie przyjechał jedynie po to, by odebrać Kryształową Kulę.

– Czuję się bardzo dobrze. Jestem w wysokiej formie, a izolacja nawet mi… pomogła – powiedział 26-letni skoczek z Oslo, który podkreślił, że zamierza powalczyć o najwyższe cele. Puchar Świata już ma, ale nie jest tak, że w Planicy odbędą się zawody towarzyskie. Bo do zdobycia jest też mała Kryształowa Kula za loty narciarskie.

Przypomnijmy, że w tym sezonie rozegrano jedne zawody na skoczni mamuciej. W grudniu, również w Planicy, odbyły się mistrzostwa świata, ale nie były one zaliczane do klasyfikacji generalnej ani PŚ, ani też PŚ w lotach. A zatem trzy konkursy na Letalnicy zdecydują o tytule dla najlepszego lotnika tego sezonu. Granerud, jeżeli rzeczywiście koronawiru nie pokrzyżował mu formy, jest jednym z faworytów tej rywalizacji. Przypomnijmy, że zdobył w grudniu srebro MŚ indywidualnie i złoto, skacząc fenomenalnie, w drużynie. Mistrzem świata został wówczas Karl Geiger, a brązowy medal zdobył Markus Eisenbichler.

W drużynie Niemcy zdobyli srebro i w najbliższych dniach powinni liczyć się w walce o najwyższe cele. Podobnie, zresztą, jak Polacy. Najlepszym „biało-czerwonym” indywidualnie na MŚ był Żyła, który zajął 7. miejsce. W drużynie zdobyliśmy brąz.

Żyła latać tam potrafi

Skoczek z Wisły latać potrafi, co pokazał wielokrotnie. W zeszłym sezonie, niedokończonym z powodu koronawirusa, wygrał jedne z dwóch lotów, w austriackim Bad Mittendorf, a w klasyfikacji generalnej PŚ w lotach zajął trzecie miejsce. Trzeci był też w rywalizacji o małą Kryształową Kulę w sezonie 2018/19, a ostatnio, w Oberstdorfie, jego świetna forma zaowocowała dwoma medalami i czwartym miejscem.

Jeżeli dłuższa przerwa od skakania nie wybiła „Wewióra” z rytmu, to właśnie on powinien być liderem naszego zespołu na finał PŚ, a co za tym idzie, jednym z głównych kandydatów do wygrania klasyfikacji lotów tego sezonu. Warto jeszcze przypomnieć, że w marcu 2019 roku, na Letalnicy, Żyła poszybował 248 metrów, co jest jego rekordem życiowym. Z tej skoczni pochodzi również rekord Polski, ustanowiony w 2017 roku, przez Kamila Stocha, który uzyskał wówczas 251,5 metra.

Skoczek z Zębu również ma w Planicy o co walczyć. W klasyfikacji generalnej PŚ traci do drugiego Eisenbichlera 74 punkty, co jest do odrobienia na przestrzeni trzech konkursów. Polak, który na mistrzostwach w Oberstdorfie nie prezentował się najlepiej, musi się jednak wspiąć na wyżyny swoich możliwości. Bo, hipotetycznie, nawet trzy zwycięstwa, jeżeli Niemiec trzy razy będzie drugi, nie dadzą mu drugiej lokaty. Jeżeli Stoch nie zdoła powalczyć o miano wicemistrza sezonu, to przynajmniej powinien obronić miejsce na podium. Nad czwartym w generalce Robertem Johanssonem ma 170 punktów zapasu.

Tymczasem wspomniany Norweg nie może na swojej pozycji czuć się komfortowo. Tylko 16 „oczek” traci do niego piąty Dawid Kubacki, a 31 siódmy Piotr Żyła. Pomiędzy Polakami, na szóstym miejscu, jest jeszcze przedstawiciel gospodarzy, Anże Laniszek. W Planicy, prócz punktów PŚ, będzie można powalczyć o coś jeszcze. Piątkowe, sobotnie i niedzielne zawody stworzą cykl Planica 7, na który składać się będzie 7 skoków. Łącznie z kwalifikacyjnym i tymi oddanymi w rywalizacji drużynowej.


7
Zwycięstw
na Letalnicy odnieśli w historii zawodów PŚ polscy skoczkowie. W 2007 roku wielkiej sztuki dokonał tam Adam Małysz, który triumfował w trzech konkursach, trzy dni pod rząd. Polak, dzięki temu, wyprzedził Andersa Jacobsena i został triumfatorem, czwarty raz w karierze, klasyfikacji generalnej PŚ. W 2018 roku, dwa dni z rzędu, wygrywał Kamil Stoch, który w Planicy przypieczętował triumf w wyścigu o Kryształową Kulę. W 2019 roku Polacy, w składzie Stoch, Żyła, Kubacki i Wolny, wygrali konkurs drużynowy. Warto jeszcze zaznaczyć, że pierwszym Polakiem na podium zawodów PŚ w Planicy został Piotr Fijas. 14 marca 1987 ustanowił pamiętny rekord świata, lądując na 194 metrze, a dzień później zajął w konkursie rewanżowym trzecie miejsce. Osiem lat wcześniej, na tym samym obiekcie, Fijas zdobył brązowy medal MŚ w lotach.

Program PŚ w Planicy
Środa, 24 marca
14.00 – oficjalny trening
16.30 – kwalifikacje
Czwartek, 25 marca
14.00 – seria próbna
15.00 – I seria konkursu indywidualnego
Piątek, 26 marca
13.30 – kwalifikacje (Planica 7)
15.00 – I seria konkursu indywidualnego (Planica 7)
Sobota, 27 marca
9.00 – seria próbna
10.00 – konkurs drużynowy (Planica 7)
Niedziela, 28 marca
9.00 – seria próbna
10.00 – konkurs indywidualny (Planica 7)

Klasyfikacja generalna PŚ
1. Halvor Egner Granerud (Norwegia) 1544, 2. Markus Eisenbichler (Niemcy) 1018, 3. Kamil Stoch 944, 4. Robert Johansson (Norwegia) 774, 5. Dawid Kubacki 758, 6. Anże Laniszek (Słowenia) 749, 7. Piotr Żyła 743, 8. Ryoyu Kobayashi (Japonia) 659, 9. Marius Lindvik (Notrwegia) 912, 10. Karl Geiger (Niemcy) 566, 15. Andrzej Stękała 444, 27. Jakub Wolny 146, 28. Klemens Murańka 139, 38. Aleksander Zniszczoł 81, 42. Paweł Wąsek 62, 57. Maciej Kot 17, 72. Stefan Hula 2, 74. Tomasz Pilch 1.

Klasyfikacja Pucharu Narodów
1. Norwegia 4815, 2. Polska 4337, 3. Niemcy 3341, 4. Austria 2807, 5. Słowenia 2360, 6. Japonia 2217, 7. Szwajcaria 501, 8. Rosja 359.



Finałowa szóstka

Nie siedmiu, jak to miało miejsce przez większość sezonu, a sześciu reprezentantów Polski wystartuje w dzisiejszych, a także piątkowych kwalifikacjach do dwóch pierwszych konkursów indywidualnych w Planicy. Polacy, w związku z nieco gorszymi występami w Pucharze Kontynentalnym, stracili jedno miejsce w zawodach PŚ na ostatnią część sezonu. Trener Michal Doleżal już przed ponad tygodniem zdecydował się zabrać do Słowenii: Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego, Andrzeja Stękałę, Klemensa Murańkę i Jakuba Wolnego, czyli tych samych zawodników, którzy byli na mistrzostwach świata. A także sześciu najwyżej sklasyfikowanych Polaków w Pucharze Świata. Jest to o tyle ważne, ponieważ w ostatnim konkursie sezonu, w niedzielę, wystartuje tylko najlepsza trzydziestka klasyfikacji generalnej. Wolny i Murańka zajmują, odpowiednio, 27 i 28 miejsce, a zatem w czwartek i w piątek muszą powalczyć o to, by z finałowego konkursu nie wypaść.



Na zdjęciu: Piotr Żyła potrafi skakać na mamucich obiektach. Pokazał to m.in. w Planicy, gdzie odbędzie się ostatni akt sezonu 2020/21.

Fot. Martyna Szydłowska/Pressfocus