Puchar w prezencie dla „maluczkich”

Henryk Górecki

Od sezonu 2021/22 będą organizowane trzecie rozgrywki klubowe na kontynencie, obok Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Odbędą się w cyklu czasowym 2021-2024. Na razie UEFA nazwała je UEL2, wezmą udział 32 drużyny, mecze będą rozgrywane w czwartki, tak jak spotkania Ligi Europy. W 2019 roku ma zostać ustalona nazwa rozgrywek, podział premii i strategia komercyjna.

Więcej „spadochroniarzy”

W pierwszej fazie drużyny będą podzielone na osiem grup, z których do 1/8 finału awansują zwycięzcy, a zespoły z 2. miejsc rozegrają mecz i rewanż z ośmioma drużynami z trzecich miejsc w grupach Ligi Europy. Czyli powiększa się liczba „spadochroniarzy” – dotąd taki ruch w dół był między Ligą Mistrzów i Ligą Europy. Od 1/8 finału będzie obowiązywał system pucharowy. W ciągu 15 tygodni zostanie rozegranych 141 spotkań, tyle samo jak w Lidze Europy, która będzie zredukowana – z 48 do 32 drużyn w fazie grupowej. Zwycięzca będzie miał zagwarantowany udział w następnej edycji Ligi Europy. Łącznie w Lidze Mistrzów, Lidze Europy i nowych rozgrywkach będzie występować 96 drużyn – po 32 w każdej.

Owoc dialogu

W nowych rozgrywkach mają zagrać kluby z co najmniej 34 krajów. Dla porównania w Lidze Europy w fazie grupowej są z 26 krajów.

– Te rozgrywki staną się bardziej otwarte niż kiedykolwiek wcześniej. Będzie więcej meczów dla większej liczby klubów i więcej reprezentowanych krajowych federacji w fazie grupowej. Nowe rozgrywki są owocem dialogu z klubami za pośrednictwem Europejskiego Stowarzyszenia Klubów – oświadczył prezes UEFA Aleksander Czeferin.
Taki kurs UEFA był spodziewany, gdy na jej czele stanął Słoweniec, przedstawiciel jednej z najmniejszych nacji europejskich z dość słabym poziomem klubowej piłki. To gest w stronę „maluczkich”, mają bardziej partycypować w zyskach, które wprawdzie rosną dla wszystkich, ale procentowo coraz więcej przypada klubom z najsilniejszych piłkarsko krajów.

Bomba już tyka

Ten kolejny reformatorski krok UEFA to delikatne przygotowanie do spodziewanego rozpadu klubowej europejskiej piłki. Najbogatsi chcą utworzenia Superligi i do tego dojdzie. Piłkarze tych klubów nie będą mogli grać w rozgrywkach FIFA, jak zapowiedział prezes Gianni Infantino? A kto by się tym przejmował, swoje zarobią i obciążeń mniej.

Nie wiadomo, jakie tego mogą być skutki, więc przy tej tykającej bombie wszyscy starają się chodzić na palcach. Ci najbogatsi i najmocniejsi nie chcą grać już w Lidze Mistrzów, chociaż tam połowa miejsc w fazie grupowej przypada zaledwie na cztery kraje (Hiszpania, Anglia, Niemcy, Włochy) i nie muszą już o to nawet walczyć w eliminacjach.

O ile Hiszpania trzyma od lat poziom i zwolnienie jednego z klubów z eliminacji nie jest wielkim gestem dla niej, to już Włochy, mające ostatnio tylko dwa kluby zwolnione z eliminacji, zostały „dopompowane” kolejną dwójką. Piłkarze Realu nie chcą już dostawać medali za wygrywanie LM, ale pierścienie – jak w NBA.

Zespoły ograniczonych możliwości

UEFA zaznacza, że na razie nie ulegnie zmianie formuła Ligi Mistrzów, ale te rozgrywki z pewnością czeka zmiana. Mecze w fazie grupowej bywają emocjonujące, zdarzają się niespodzianki, ale ci najmocniejsi i tak wychodzą na swoje. Jeśli tracą jakieś kluby w tej fazie, to tylko te nieradzące sobie także w kraju – jak w tym sezonie Monaco czy Valencia.

o roku widzimy, ile klubów w fazie grupowej nie jest w stanie konkurować z potęgami i praktycznie żaden z nich nie awansuje. Stać je na jeden lepszy mecz, najczęściej sukces uzyskują dzięki słabszemu dniu potentata, ale systematyczne gromadzenie punktów je przerasta. CSKA Moskwa może wygrać z Realem Madryt, ale to Real ma już zapewniony awans, a CSKA pewnie nie zagra nawet w Lidze Europy.

Zasady były jasne

Kilkanaście najmocniejszych klubów od lat zgłasza chęć gry tylko w swoim gronie, nawet kosztem krajowych rozgrywek. Tworzy się futbolowe państwo w państwie i prędzej dojdzie do zjednoczenia piłkarskiej Europy mocarzy, niż jej narodowej jedności. Spodziewane zyski likwidują wszelkie obiekcje. Starczy ich także dla tych uboższych, byle tylko… nie przeszkadzali.

Stwarza się im szersze pole do popisu w tworzonym właśnie pucharze, bo już mocno zamknięty jest dostęp do złotodajnych pokładów Ligi Mistrzów. Tworzy się coraz bardziej sztuczne twory, w miejsce obowiązujących kiedyś jasnych zasad, że Puchar Mistrzów jest dla mistrzów, PEZP dla zdobywców krajowych pucharów, a Puchar UEFA dla zespołów sklasyfikowanych w lidze tuż za mistrzami.

Rzut monetą

Z przyczyn komercyjnych najpierw zlikwidowano PEZP, który wspominamy z sentymentem, z racji Górnika Zabrze. Jego mecze z Romą w tych rozgrywkach były najbardziej dramatyczne w historii występów polskich drużyn. Walczyć na boisku 5,5 godziny, żeby na koniec o awansie do finału zdecydował rzut monetą! Potem zabrano się za resztę. Z Pucharu UEFA zrobiła się Liga Europy i ta jest dla „drugiego sortu”, a Liga Mistrzów jest teraz dla klubów z 3-4 miejsc w kilku krajowych ligach. Tej tendencji nie zmienimy, ale lepiej nie upiększać rzeczywistości frazesami o „działaniu dla dobra ogółu”.

 

Na zdjęciu: Gianni Infantino nie jest zadowolony z tego, że UEFA chce wprowadzić nowe rozgrywki klubowe.