Pucharowa zmora wciąż aktualna

Żaden z uczestników rozgrywek europejskich nie wygrał meczu ligowego. To kolejny dowód na to, że rozgrywki międzynarodowe naszym klubom… przeszkadzają.

– Pogratulujmy Robertowi Lewandowskiemu wielkiego wyczynu. Ale skoro on nie zna odpowiedzi na to pytanie, to tym bardziej trudno na to pytanie odpowiedzieć – powiedział po sobotniej porażce z Jagiellonią Białystok szkoleniowiec Legii Warszawa, Aleksandar Vuković. Pytanie od dziennikarza dotyczyło słów triumfatora Ligi Mistrzów, który w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” skomentował porażkę Legii w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Lewandowski odniósł się do przygotowania fizycznego, na którym – jak mało kto – się zna.

Jak widać słowa najlepszego napastnika na świecie nie za bardzo spodobały się szkoleniowcowi mistrza Polski. Zespołu, który odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów po porażce z mistrzem Cypru. Swoją drogą nasuwa się refleksja, co „Lewy” zrobi z Omonią Nikozja, jeżeli zespół ten awansuje do fazy grupowej LM i, dziwnym trafem, zagra w grupie za Bayernem Monachium…

Generalnie słowa Vukovicia trudno komentować. Jesteśmy dalecy od tego, aby opinia Roberta Lewandowskiego była traktowana w kategoriach… dogmatu o nieomylności papieża, wymyślonego przez Watykan w 1870 roku. Niemniej jednak coś w tym jest. A na dodatek są dowody.

Otóż z czterech polskich drużyn, które grały w tygodniu mecze europejskich pucharach, żadna nie wygrała meczu ligowego! Dwie, czyli Legia i Piast Gliwice, przegrały, w dodatku u siebie. A dwie kolejne, Lech Poznań i Cracovia, zremisowały na wyjazdach. I, za każdym razem, drużyny te musiały odrabiać straty. A „Pasy”, mimo iż potrafiły zdominować Podbeskidzie, ledwo obroniły się przed porażką.

Pucharowa zmora trwa w najlepsze i jedynie potęguje wrażenie, że naszym zespołom występ na międzynarodowej arenie, po prostu, przeszkadzają… Tylko w czym?

Legia Warszawa, w kadrze pierwszego zespołu, posiada 36 piłkarzy. Można zatem śmiało złożyć z tego trzy jedenastki, a jeszcze trzech zawodników do gry się nie załapie. Trener Vuković, w meczu przeciwko Jagiellonii, nieco pozmieniał. Mało tego, wyszedł odważnie, bo dwójką napastników. Sęk jednak w tym, że „Wojskowi” nie mają obrony.

Zdecydowanie najlepsze lata za sobą ma już Artur Jędrzejczyk, ćwierćfinalista Euro 2016. Nie chodzi o to, aby nad „Jędzą” się znęcać, bo gracz ten zrobił dla polskiego futbolu wiele. Na ligę może i jest dobry, ale na puchary nie. I cały czas pamiętajmy, że mówimy o rywalu pokroju Omonii Nikozja.

Kibice Piasta Gliwice, z całą pewnością, nie tak wyobrażali sobie początek sezonu. Fajnie, że drużyna z Okrzei jest w kolejnej rundzie eliminacji LE i trzeba tylko życzyć trenerowi Waldemarowi Fornalikowi i jego piłkarzom tego, aby pozostała w rywalizacji jak najdłużej. Niemniej jednak dwie porażki w ekstraklasie, dwa mecze bez zdobytej bramki, niepokoją. Ufać jednak w tym przypadku należy w inteligencję i trenerskie umiejętności szkoleniowca, który niejednokrotnie pokazał, że potrafi wychodzić z sytuacji przegranych.

Do Michała Probierza, z kolei, szkoleniowca „Pasów”, mamy prośbę. Chodzi o to, aby – jeżeli będzie to konieczne – raz jeszcze podkreślił, że organizacja pomeczowych konferencji prasowych w obecnej formie przypomina farsę. Może i dlatego niespecjalnie skrytykujemy teraz Cracovię.

A tak na poważnie nie skrytykujemy jej, bo – po pierwsze – spośród wszystkich polskich zespołów grających w kwalifikacjach Ligi Europy miała najtrudniejszego rywala, a – po drugie – obok stadionu przy Kałuży, jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie wybudować lazaret. Kontuzje ważnych piłkarzy są obecnie największym wyzwaniem, jakie staje przed oczyma Probierza i jego współpracowników.

Takich problemów nie ma Dariusz Żuraw, czyli opiekun poznańskiego Lecha. „Kolejorz” grał w pucharach z ekipą łotewską, skleconą z kilkunastu juniorów. Nikt nie przekona nikogo, że starcie z Valmierą było aż tak wymagające, że graczom z Bułgarskiej zabrakło sił na rywalizację z Wisłą Płock. A mimo to trzech punktów zdobyć w tej konfrontacji ekipie z Poznania się nie udało.


Na zdjęciu: Nie można przejść do porządku dziennego nad tym, że polskim pucharowiczom brakuje sił.

Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus