Pucharowe święto w Tychach

 

Losowanie par ćwierćfinałowych Pucharu Polski rozpoczęło się do wyciągnięcia przez Macieja Sawickiego karteczki z napisem Legia Warszawa. Można więc powiedzieć, że sekretarz generalny PZPN – jak w filmach Hitchcocka – zaczął od trzęsienia ziemi, a później napięcie rosło…

Widok nazwy 19-krotnego zdobywcy trofeum rozbudził nadzieję… I-ligowców, którzy chcieliby się na swoim boisku spotkać z utytułowanym i kasowym rywalem, ale ta przyjemność spotka Miedź Legnica. W drugiej parze los połączył Cracovię i GKS Tychy, a więc na Stadionie Miejskim przy ulicy Edukacji rozegrany zostanie mecz przyjaźni. Kibice tych klubów są zaprzyjaźnieni więc na trybunach zapowiada się święto, a na murawie ciekawa rywalizacja, bo tyszanie nie przestraszyli się ŁKS-u i wygrali 2:0 z drużyną, która w tym sezonie już dwa razy pokonała drużynę Michała Probierza w meczach o punkty w ekstraklasie.

Rekord frekwencji… na losowaniu

– Ponieważ o 10.30 był ostatni trening w tym roku, to po nim, w sali konferencyjnej, gdzie na dużym ekranie oglądaliśmy przebieg losowania, zebrali się wszyscy zawodnicy oraz pracownicy klubu – mówi prezes GKS-u Tychy Leszek Bartnicki. – Takiej frekwencji na oglądaniu pucharowej ceremonii jeszcze nie mieliśmy, a kilka razy już w tym sezonie przerabialiśmy tę lekcję. Myślę, że jest to też zapowiedź frekwencji na marcowym meczu, bo po pierwsze nasi kibice są zaprzyjaźnieni z fanami „Pasów”, a po drugie obecna Cracovia to rywal z krajowej elity. Mam też nadzieję, że w połowie marca pogoda będzie lepsza niż na barbórkowym meczu z ŁKS-em więc liczę na poprawienie tegorocznego rekordu frekwencji.

Krakowianie czekają na Cracovię

Z radością wynik losowania przyjęli także krakowianie… grający w GKS Tychy, czyli Sebastian Steblecki i Marcin Biernat, którzy z Cracovii ruszyli w piłkarski świat.

– Co prawda Cracovia przewijała się dość często w trakcie typowania naszego rywala, ale więcej głosów oddano na Legię i Lecha, a „marzyciele” chcieli, żebyśmy się na naszym boisku zmierzyli z Miedzią lub Stalą – dodaje Leszek Bartnicki. Nasz kapelan klubowy ksiądz prałat Józef Szkolorz obstawiał spotkanie z warszawianami, ale na to będzie musiał poczekać. Czy do półfinału? A dlaczego nie.

Nie trzeba zbyt daleko wracać pamięcią, żeby sobie przypomnieć mecz, w którym GKS Tychy w pucharowej rywalizacji jak równy z równym walczył z drużyną Michała Probierza. W sierpniu 2017 roku, mecz, w którym krakowianie nie wykorzystali dwóch karnych, zakończył się wynikiem 1:1. Tego drugiego, w dogrywce nie wykorzystał Krzysztof Piątek, który zanim doszedł tam gdzie dzisiaj jest, przegrał pojedynek z Markiem Igazem, ale w serii jedenastek krakowianie byli lepsi i wygrali 4:1. W Tychach pozostała jednak świadomość, że w pucharowych rozgrywkach wszystko jest jednak możliwe i z takim nastawieniem czekamy na marzec.

Rewanż za Superpuchar

Na niespodziankę liczą także kibice Stali Mielec, która trafiła na Lecha Poznań. Dopiero w ostatniej parze los zetknął z sobą dwie drużyny z ekstraklasy i można powiedzieć, że zapowiada się mecz godny finału. Piast Gliwice już w tym sezonie dwa razy na swoim boisku zmierzył się z Lechią Gdańsk. Mistrzowie Polski przegrali najpierw lipcowy mecz o Superpuchar 1:3, a następnie sierpniowe spotkanie ligowe 1:2. W przyszłym roku liczą więc na wyjazdowe rewanże, bo w lutym zagrają w Gdańsku o punkty, a w marcu o awans do półfinału.

 

Pary 1/4 finału Pucharu Polski:

Miedź Legnica – Legia Warszawa
GKS Tychy – Cracovia
Stal Mielec – Lech Poznań
Lechia Gdańsk – Piast Gliwice