Punkty nadziei

W trakcie meczu ze Śląskiem Wrocław w pomieszczeniach Miedzi Legnica na stadionie znaleziono podsłuch!


W niedzielne popołudnie Miedź Legnica pokonała na swoim stadionie Śląska Wrocław 1:0. Było to dopiero drugie zwycięstwo drużyny znad Kaczawy w bieżących rozgrywkach ekstraklasy i zarazem pierwszy mecz, w którym bramkarz beniaminka nie wyciągał futbolówki z siatki. Dzięki zdobytemu kompletowi punktów „Miedzianka” nie poprawiła znacząco swoich notowań – wciąż zajmuje w tabeli ostatnie miejsce – ale podniosła morale piłkarzy.

Grzegorz Mokry, który na trenerskim stołku w Legnicy zastąpił Wojciecha Łobodzińskiego, nie ukrywał zadowolenia, wszak to pierwsze punkty zespołu pod jego wodzą. Wcześniej przegrał 0:1 z Widzewem na wyjeździe oraz 2:4 z Pogonią Szczecin na własnym stadionie. – Chciałem bardzo podziękować kibicom – powiedział na wstępie 37-letni szkoleniowiec. – Taka frekwencja (5418 widzów – przyp. BN) na meczu ostatniej drużyny tabeli i doping do ostatnich minut, naprawdę nam pomaga, to nas „niesie”.

Nie chcę komentować naszego sposobu gry i taktyki na ten mecz. Niedzielne spotkanie z wrocławianami było z gatunku tych, które trzeba za wszelką cenę wygrać. My, porównując to do pacjenta w szpitalu, jeszcze nie schodzimy z oddziału intensywnej terapii, ale na tym oddziale otworzyliśmy już oczy. Ta wygrana daje nam nadzieję i motywację, a przede wszystkim daje dużo, jeżeli chodzi o wiarę w utrzymanie.

To, że w meczu ze Śląskiem byliśmy sporo czasu bez piłki i stworzyliśmy niewiele sytuacji pod bramką przeciwnika, jest kwestią drugorzędną. Musieliśmy po prostu ten mecz wygrać i to się udało. Myślę, że w poprzednim spotkaniu Pogoń Szczecin stworzyła w 10 minut więcej sytuacji niż drużyna Śląska przez cały mecz, mimo że rywal częściej (66% czasu gry) był przy piłce. Nasza obrona była szczelna, kompaktowa.

To jest pierwszy mecz w całym sezonie, w którym zagraliśmy na zero z tyłu, na czym bardzo mi zależało, bo to się do tej pory Miedzi nie zdarzyło. Tędy prowadzi droga, co pokazuje chociażby Warta Poznań, która w meczach wyjazdowych traci bardzo mało bramek (tylko pięć w dziewięciu spotkaniach – przyp. BN) i jakie zajmuje miejsce w tabeli. Teraz musimy przełamać kolejną passę i wygrać w nadchodzącą sobotę na wyjeździe z Górnikiem Zabrze.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy jeszcze tylko, że w potyczce z 14-krotnym mistrzem Polski w zespole „Miedzianki” zabraknie Nemanji Mijuszkovicia. 30-letni Czarnogórzec po raz czwarty w bieżących rozgrywkach został upomniany żółtą kartką i musi pauzować w jednej kolejce. Ta sama przykrość spotkała Szwajcara Maxime’a Domingueza

Wynik potyczki ze Śląskiem Wrocław i sprawy stricte sportowe to jedna para kaloszy, drugą – niepokojącą informacją – jest fakt, że w trakcie niedzielnego pojedynku w pomieszczeniach legnickiego klubu na Stadionie im. Orła Białego znaleziono podsłuch! Poinformował o tym na swoim Twitterze Kierownik ds. organizacyjnych Miedzi, Krzysztof Piotrowski, który napisał: Dziś na meczu znaleziono podsłuch. Ile jeszcze znajdziemy? W jakim celu i do kogo należy, można się domyślać”.

To naprawdę szokująca informacja, niezależnie od tego, kto tę „pluskwę” zainstalował. Kto był na tyle bezczelny i gotowy do złamania prawa, by podjąć ryzyko? Wpis Krzysztofa Piotrowskiego niedwuznacznie wskazuje, że ma on swojego „faworyta” lub „faworytów”. Miejmy nadzieję, że organom ścigania uda się namierzyć osobę lub osoby, które są za to odpowiedzialne.


Na zdjęciu: Hiszpan Chuca (z lewej, nr 8) zapewnił Miedzi komplet punktów w meczu ze Śląskiem i wlał nadzieję w serca kibiców z Legnicy, że ekstraklasa jest jeszcze do uratowania.

Fot. miedzlegnica.eu/ B. Hamanowicz