Puste gadanie. Przedstawiciele klubów o pomysłach „reformy” Polskiej Hokej Ligi

Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że wszystko idzie we właściwym kierunku i rozgrywki ligowe zostały uregulowane. Po zmianach personalnych w związku oraz w Polskiej Hokej Lidze dyskusja o ich kształcie została wznowiona. Nim doszło do wczorajszego spotkania działaczy klubowych z nowym szefem PHL, Mirosławem Minkiną, oraz działaczami związku, nastąpił, naszym zdaniem, przeciek kontrolowany do mediów o nowych pomysłach. Powiększenie ligi do 12 drużyn z wykupieniem „dzikich” kart, zwiększenie limitu obcokrajowców, likwidacja przepisu o podziale minut między bramkarzem z zagranicy oraz rodzimym, obowiązkowa gra młodzieżowców – to najważniejsze sprawy, które mogłyby być wprowadzone do nowego regulaminu rozgrywek.

12 czy 10 drużyn?

Jeszcze do niedawna mówiło się, że liga docelowo zostanie zmniejszona, ale teraz poszło to w innym kierunku – zwiększenia, z myślą o „dzikich” kartach. – Jeżeli ma to uratować jeden z ośrodków to jesteśmy „za” – zgodnym głosem mówią prezes Orlika Opole, Dariusz Sułek, oraz trener Jacek Szopiński. – Sami do ekstraligi dostaliśmy się takim sposobem i teraz nie będziemy z tego powodu stawiać weta.

– Absolutnie tylko 10 zespołów, bo na tę chwilę na to nas stać – mocno akcentuje wiceprezes JKH GKS Jastrzębie, Andrzej Frysztacki. – Wszystkie nasze plany wcześniej ustalone zostały odsunięte, czemu mocno się dziwię.

Obecni na zebraniu byli potencjalni nabywcy „dzikich” kart: przedstawiciele Zagłębia Sosnowiec i KH Sanok. Ci pierwsi mają ochotę wydać ok. 200 tys. zł, by znaleźć się w gronie najlepszych.

– Przyjechaliśmy, bo nieobecni nie mają racji – uśmiecha się trener z Sanoka, Tomasz Demkowicz. – Niestety, nas nie stać na grę w ekstralidze, zarówno pod względem organizacyjnym, jak i sportowym. Na razie zadowalamy się występami w II lidze słowackiej i liczymy w najbliższym sezonie na awans na wyższy szczebel.

Gra czeskiego zespołu z Poruby to pomysł i oczko w głowie prezesa Minkiny, który jest przekonany, że wprowadzi nową jakość w naszej lidze. W ubiegłym roku kluby zdecydowanie odrzuciły ten pomysł i teraz też nie podejmowały tej kwestii. I z naszych informacji wynika, że większość jest przeciwna.

Występ 12 zespołów w ekstralidze to nic innego jak wprowadzenie czeskiej drużyny kuchennymi drzwiami do PHL – do takiego wniosku doszliśmy po rozmowach w kuluarach.

Spór o obcokrajowców

Liga open! – krzyczą działacze Comarch Cracovii, bo chcą odzyskać utracony tytuł. – Jeżeli liga będzie liczyła 12 zespołów, wówczas możemy powiększyć liczbę obcokrajowców od 8 do 10, w tym bramkarz będzie liczony podwójnie – mówi większość przedstawicieli klubów. – 5 obcokrajowców przy 10 zespołach, z określoną liczbą młodzieżowców nie w składzie, lecz na lodzie – to głos rozsądku prezesa Frysztackiego z Jastrzębia. – Nie mamy zamiaru utrzymywać zagranicznych zawodników, którzy nie znajdują zatrudnienia w macierzystej II lidze, lecz dajemy możliwości pokazania się młodzieży.

I dlatego klub z Jastrzębia znajduje się pod względem personalnym w komfortowej sytuacji.

Audyt PHL

Audyt jest już prowadzony w związku i trochę potrwa. Natomiast z chwilą objęcia rządów w PHL prezes Minkina zarządził również audyt i jego wyniki zostaną podane na kolejnym zebraniu z przedstawicielami klubów w najbliższy czwartek. Minkina jest otwarty na wszelką współpracę. Działacze klubowi również zastanawiają się nad przejęciem władzy w spółce, ale to wiąże się ze znacznym zwiększeniem kosztów. Wówczas PZHL byłby jednym z udziałowców. To jest możliwe do przeprowadzenia, ale pod warunkiem rządów fachowców. Może potrzeba konsultacji ze związkami siatkówki czy koszykówki lub piłki ręcznej, które już od lat prowadzą rozgrywki ligowe i chyba trzeba pójść tym tropem.

Wnioski zostaną w ciągu kilku dni opracowane i przedstawione oraz poddane pod głosowanie na kolejnym zebraniu. I oby tylko zapadły wiążące decyzje.