Pytanie o tandem ognia

Kontynentalny czempionat tylko te przypuszczenia potwierdził. Później jednak grali razem od pierwszej minuty stosunkowo rzadko. Czy to efekt wyłącznie kłopotów zdrowotnych młodszego nich?

Nie tylko snajperzy

W kwalifikacjach ostatnich mistrzostw Europy obaj zdobyli w sumie 19 goli („Lewy” 13, Milik 6). Na turnieju finałowym każdy z pięciu meczów rozpoczynali obok siebie. Wydaje się jednak, że na mundialu w Rosji ten scenariusz może się nie powtórzyć.

– Gdyby to ode mnie, nic bym nie zmieniał, czyli wróciłbym do tego, co było we Francji – oznajmia bez wahania były reprezentant Polski, Sylwester Czereszewski. – Arek gra w lidze włoskiej, zdobywa bramki. A nie muszę przypominać, że jego pracodawcą jest czołowy klub Serie A. Widzę go w wyjściowym składzie na Senegal. Jak coś pójdzie nie tak, zawsze można przecież dokonać korekty, nawet w trakcie meczu.

Pytanie tylko, czy mamy dzisiaj wystarczająco silną drugą linię, by zostawić tam czterech graczy zamiast pięciu i zdecydować się na dwójkę napastników. – Na mistrzostwach Europy super to funkcjonowało, bo Milika nie ustawiano równolegle z Lewandowskim, lecz zwykle był pod niego „podwieszony” – przypomina słusznie Czereszewski. – Wracał do drugiej linii i skutecznie absorbował uwagę pomocników rywali. Nie każdy to zauważał, ale on spełniał bardzo ważną rolę w destrukcji. W ostatnim czasie w głębi pola widzimy często również Lewandowskiego. To nie jest tak, że oni stoją pod polem karnym przeciwnika i czekają na podania. Potrafią również bronić i wywiązują się z tego bardzo dobrze. Uważam, że na pierwszy mecz w mundialu powinniśmy wyjść sprawdzonym w ważnych bojach ustawieniem 4-4-2.

Symbioza do pielęgnacji

Tymczasem takim systemem graliśmy w minionym roku raczej sporadycznie. Nawet jeśli biało-czerwoni wychodzili na murawę właśnie tak ustawieni, to w trakcie meczu następowało przesunięcie akcentów miedzy defensywą a ofensywą, czasem radykalne. – Zastanawiam się, czy selekcjoner sprawdzał faktycznie nowe warianty, czy tylko kamuflował – mówi Czereszewski. – Jeśli kiedyś sam tego nie powie, to pewnie nigdy się nie dowiemy.

– Nie sądzę, żebyśmy jakiekolwiek spotkanie na mundialu zaczęli trójką obrońców, czyli opcją sprawdzaną w minionych miesiącach – mówi z kolei Bogusław Kaczmarek, były członek sztabu szkoleniowego kadry. – Te wszystkie eksperymenty nie były w tej materii do końca udane. Co gorsza, demontowały znakomitą wcześniej współpracę między Łukaszem Piszczkiem i Jakubem Błaszczykowskim. A na to nie możemy sobie pozwolić. Ich symbiozę trzeba pielęgnować, nie zakłócać.

Kino akcji

Nie brakuje głosów, że po dwóch rekonstrukcjach więzadeł krzyżowych Milik nie jest już równie groźnym egzekutorem jak przed pierwszym urazem. On sam na pytania dotyczące tego tematu reaguje irytacją. Podkreśla jednak, że jest gotów, by w mistrzostwach świata odegrać jedną z wiodących ról.

– To, co się kiedyś sprawdziło, trzeba doskonalić i wzmacniać – wraca Kaczmarek do duetu z Lewandowskim. – Jest jednak jeden zasadniczy warunek. Każdy zawodnik musi być w pełnej dyspozycji fizycznej. Ostatnie potyczki towarzyskie pokazały, że Arek potrzebuje jeszcze troszeczkę czasu, by wrócić do formy sprzed kontuzji. Nie zaskoczy mnie jednak jego obecność w wyjściowej jedenastce na wtorkowe starcie z Senegalem. Też uważam, że to żadne ryzyko, bo w każdej chwili będzie można dokonać personalnej korekty. Futbol to kino akcji. Cały czas musi się coś dziać.

Co na to selekcjoner Adam Nawałka? Złudne jest przekonanie, że szef kadry poleciał do Rosji z gotową strategią gry w meczu z Senegalem i zmienić ją mogą jedynie przypadki losowe. – Niesłychanie istotną kwestią jest aktualna dyspozycja poszczególnych zawodników – zwraca uwagę Kaczmarek. – Adam obserwuje całą grupę na bieżąco i podstawową jedenastkę wciąż jeszcze w głowie układa. Często może komuś się wydawać, że od pierwszej minuty gra zawodnik teoretycznie słabszy. A to nie jest do końca tak. Najlepszym przykład to nieobecny w Rosji Krzysiek Mączyński. Wkomponował się w drużynę doskonale i dopóki miał zdrowie, spełniał swoją rolę bez zarzutu.

Prognoza 1+1+3

Jeśli Milik zostanie we wtorek na ławce rezerwowych, prawdopodobnie zagramy piątką zawodników w drugiej linii. Co przemawia za wariantem z trzema środkowymi pomocnikami, w tym dwoma odpowiedzialnymi głównie za destrukcję? – Choćby to, że pierwszego meczu na turnieju nie możemy przegrać – odpowiada „Bobo” Kaczmarek. – Punkt z Senegalem, punkt z Kolumbią i zwycięstwo nad Japonią. Taki scenariusz oceniam jako bardzo prawdopodobny. Oznacza on oczywiście awans do fazy pucharowej. Jeśli okażemy się od pierwszego rywala słabsi, później będzie już tylko trudniej…

 

Na zdjęciu: Dwa lata temu Robert Lewandowski (nr 9) i Arkadiusz Milik byli snajperskim postrachem Europy. Czy wrócą do tej roli lada moment?