PZPN zamyka Bukową!

Takiej zadymy, jak podczas meczu z Widzewem, nie było w Katowicach już dawno. GieKSa zagra z Odrą Opole i Skrą Częstochowa przy pustych trybunach.


Stadion zamknięty na dwa najbliższe spotkania, półroczny zakaz wyjazdowy dla kibiców, do tego grzywna 10 tys. zł. Taką karę Komisja Dyscyplinarna PZPN wymierzyła GieKSie za wydarzenia ze środowego wieczoru.

Jeszcze jedna raca…

Wystrzeliwane w trybunę gości fajerwerki z przygotowywanych pod „sektorówką” rakietnic. Race rzucane w stronę przyjezdnych kibiców i na murawę. Palenie szalików na ogrodzeniu. Wyrywanie krzesełek, rzucanie ich w ochroniarzy. Długa walka ze służbami porządkowymi na tyłach „Blaszoka”. Takich obrazków, jak podczas meczu GKS-u z Widzewem, nie oglądano przy Bukowej od dawna.

W 69 minucie musiał zostać przerwany przez arbitra na niemal pół godziny, choć nie brakowało opinii, że w ogóle nie powinien zostać dokończony – w obliczu zagrożenia zdrowia czy wręcz życia części jego uczestników. Decyzją sędziego Jacka Małyszka, obserwatora Michała Zająca i delegata Roberta Dybki, grę jednak wznowiono. – Obserwator mówił, że jeszcze dosłownie jedna minuta, jedna raca i mecz zakończy – opowiada Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa.

Katowiczanie byli pewni, że nie unikną kary. Różne rzeczy zdarzają się na polskich stadionach, ale ostrzały z rakietnic to coś daleko poza marginesem nawet kibicowskiej kroniki. Klub już w czwartek przed południem poinformował o zawieszeniu sprzedaży biletów na niedzielne spotkanie z Odrą Opole. Wystosował też oświadczenie, odcinając się od tych chuligańskich ekscesów.

„Podkreślamy, że GKS Katowice podjął szeroko zakrojone przygotowania, aby bezpiecznie zorganizować imprezę o charakterze podwyższonego ryzyka z udziałem kibiców drużyny gości. (…). Wczorajsze działania grupy wandali obracają wniwecz mozolną, wieloletnią pracę nad zmianą wizerunku GKS-u Katowice” – czytamy w nim.

Ruch szedł przez park

Kibice Widzewa – w liczbie około 400 – pojawili się na Bukowej pierwszy raz od lat 90. Przez chorzowski park na stadion zmierzało też 200 fanatyków zaprzyjaźnionego z łodzianami Ruchu, ale ostatecznie zrezygnowali z wejścia na sektor. Zachowanie łodzian – poza drobnymi incydentami, jak potrząsanie płotem – było bez zarzutu.

– Jesteśmy zadowoleni, że nasi kibice nie dali się sprowokować do poważniejszych burd i zamieszek. Zachowali się po prostu normalnie, nie dając wciągnąć w aferę, choć w ich stronę poleciało sporo pirotechniki – mówi Marcin Tarociński, rzecznik Widzewa i dodaje, że wedle jego wiedzy nikt w sektorze gości wskutek tego ostrzału nie ucierpiał.

Trener GieKSy, Rafał Górak, niejednokrotnie chwalił „Blaszok” – albo, w czasach pandemicznego lockdownu, mówił, że brakuje mu wsparcia, jakie daje. Tym razem gryzł się w język. – To nie są proste dla nas kwestie. Musimy przede wszystkim zadbać o utrzymanie pierwszej ligi dla GKS-u. Zdaję sobie sprawę, że może będziemy grali bez wsparcia kibiców. To akurat nie jest sprawa, którą powinienem tutaj rozstrzygać – komentował szkoleniowiec w środowy wieczór na konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie „Sportu”.

Od czwartku wiadomo, że przy pustych trybunach rozegrane zostanie niedzielne spotkanie z Odrą Opole, a także kolejne – ze Skrą Częstochowa, zaplanowane na środę 27 kwietnia.

Latały drony

Mecz z Widzewem zabezpieczało blisko 400 policjantów z komendy miejskiej w Katowicach, a także oddziały prewencji z Katowic, Bielska-Białej i Łodzi. Policjanci zwalczający przestępczość stadionową analizują teraz zapisy z kamer, monitoringu oraz dronów celem identyfikacji osób zakłócających porządek.

– Doświadczenie lat ubiegłych pokazuje, że nasi policjanci są w tym skuteczni. Proszę dać nam trochę czasu. Służbę przy meczu policja kończyła o czwartej nad ranem, mamy wiele nagranego materiału – mówi podkom. Agnieszka Żyłka, oficer prasowy komendy miejskiej policji w Katowicach. – Na tzw. „Blaszoku” byli nie tylko kibice GKS-u, ale też Górnika Zabrze, ROW-u Rybnik czy Banika Ostrawa. Podczas imprezy masowej doszło do zasłaniania twarzy, rozłożenia flagi wielkoformatowej, racowiska i wystrzałów w kierunku kibiców przyjezdnych, palenia szalików, demolowania sektora, bójki z ochroną, próby przełamania zabezpieczeń. Policja była gotowa podjąć interwencję, ale organizator o to nie prosił, stwierdzając, że jest w stanie przywrócić bezpieczeństwo i ład na sektorze swoimi środkami – dodaje podkom. Żyłka. Jak informuje nas, przy okazji meczu ochrona zatrzymała i przekazała policji 6 osób za posiadanie narkotyków. Wszyscy to kibice Widzewa.

Straty na dwa i pół tysiąca

W czwartek przy Bukowej już o 7 rano zaczęły się oględziny i szacowanie strat. – Zniszczonych zostało około 40 krzesełek, ale nie musimy ich kupować, bo są w magazynie. Trzeba odmalować część płotu. Murawa ucierpiała punktowo od rac, ale wystarczą zwykłe pielęgnacyjne zabiegi, jak to po każdym meczu. W sektorze gości wyłamane zostały pojedyncze krzesełka, było trochę więcej śmieci niż zazwyczaj. Widać, że nie był to typowy mecz, ale fajerwerki okazały się większe niż faktyczne straty. Szacujemy je na około 2,5 tys. zł. Obiekt będzie gotowy na niedzielę. Policja musi jeszcze go odebrać, ale nie przewidujemy problemów – przekonuje Daniel Muc, dyrektor katowickiego MOSiR-u.
***
Pseudokibice GieKSy zrobili natomiast wiele, by powstał jeden ogromny problem wizerunkowy. Wszystkim tym kwestionującym zasadność dotowania spółki kwotą 17,5 mln zł czy budowy nowego stadionu za 200 mln zł, swoim zachowaniem dali do ręki wielki oręż, co jeszcze długo będzie odbijać się czkawką.



Na zdjęciu: Dawno nieoglądane przy Bukowej sceny zostały adekwatnie „wycenione” przez Komisję Dyscyplinarną PZPN.
Fot. PressFocus

25 663 thoughts on “PZPN zamyka Bukową!