Rachunki do wyrównania

Biało-czerwone wchodząć do ćwierćfinału plan minimum zrealizowały. Teraz przed nimi gra o awans do strefy medalowej. Turczynkom mają za co się rewanżować.


Polki nie bez kłopotów zameldowały się w najlepszej ósemce mistrzostw Europy. Pokonały niżej notowane Ukrainki 3:1, ale zaprezentowały się słabo, przede wszystkim w ataku. Ogromne problemy miała do tej pory niezawodna Magdalena Stysiak. Często przestrzeliwała lub nadziewała się na blok rywalek. Ta zawodniczka, mimo zdobycia 14 punktów, była na siebie zła.

– Nie pokazałyśmy dobrej siatkówki. Przyznam, że byłam przeszczęśliwa, gdy wygrałyśmy ten mecz. Jak mi nie wyszła pierwsza, druga, a potem trzecia akcja, to zaczęłam o tym za bardzo myśleć. Nie skupiłam się nad kolejną, ale zakopałam się w tym, co już było. Chciałam jak najszybciej naprawić, a to skutkowało jeszcze większymi błędami, na które nie mogę sobie pozwalać. Dla mnie był to bardzo zły mecz, ważne jednak, że został wygrany – mówiła Stysiak.

Jej koleżanki również nie ukrywały, że spotkanie im nie wyszło.

– Zagrałyśmy w średnim stylu, popełniałyśmy dużo błędów, ale najważniejsza jest wygrana. Dalej jesteśmy w mistrzostwach Europy i z tego najbardziej się cieszymy. Najmniej ważne jest to, w jakim stylu wygrałyśmy – stwierdziła Zuzanna Górecka, przyjmująca naszej ekipy.

– To spotkanie nie było piękne, za to wybitnie nerwowe, ale o tym chyba nikt nie będzie pamiętał. Najważniejsze, że wygrałyśmy – wtórowała jej środkowa Zuzanna Efimienko-Młotkowska.

Trener naszej drużyny, Jacek Nawrocki, próbował zmienić postawę zespołu, wprowadzając rezerwowe. Długo szukał optymalnego ustawienia. W koncu drużynę, raczej nieoczekiwanie, poderwała do walki najmłodsza, Martyna Czyrniańska. 17-latka wyszła na parkiet bez kompleksów. Też zdarzały jej się błędy, ale więcej miała udanych zagrań.

– Bardzo rotowałem składem. Ukrainki przytrzymały naszą atakującą, ale fajnie, że Malwina (Smarzek – red.) i Martyna pociągnęły to spotkanie. Każda zmiana w tym meczu wnosiła wiele pozytywów do naszej gry. Nawet przy zmianie rozgrywających był taki moment, w którym Julka (Nowicka – red.) również wniosła dużo dobrego – ocenił szkoleniowiec.

We wtorkowym ćwierćfinale (początek godz. 19.30), poprzeczka powędruje znacznie wyżej. Po drugiej stronie siatki staną bowiem Turczynki, wicemistrzynie Europy, które w tegorocznym turnieju kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. W 1/8 finału z łatwością ograły Czechy, oddając tylko seta. Do tego nie jest to ulubiona drużyna dla naszej ekipy. Z Turczynkami Polki mają duże rachunki do wyrównania. Dwa lata temu w Ankarze biało-czerwone w półfinale przegrały z nimi 1:3. Jeszcze bardziej bolesna porażka przytrafiła się im w styczniu 2020 roku. W holenderskim Apeldoorn w kontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich Polska przegrała w półfinale z Turcją 2:3, choć miała kilka piłek meczowych, dających awans do finału. W sumie z Turcją przegrały siedem ostatnich meczów!

Turczynki w mistrzostwach Europy chcą się „odkuć” za słaby występ w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Miały spore ambicje, a dość niespodziewanie przegrały w ćwierćfinale z Koreą Południową 2:3. W trwających ME mają jednak też problemy. Atakująca Meryem Boz z podejrzeniem zakażenia koronawirusem została odesłana do domu.

Polki przed wtorkowym meczem są dobrej myśli.

– Patrząc na nasz styl, na to jak gramy z potencjalnie słabszymi zespołami i z tymi mocniejszymi, to dobrze, że zmierzymy się z Turcją. Na pewno nie musimy martwić się o nastawienie, bo wyjdziemy na maksa skoncentrowane i nie pozwolimy sobie na momenty rozluźnienia. Musimy pokazać 100 procent ambicji i 150 procent umiejętności. Turczynki nie są zespołem z innej planety, jakimś nieosiągalnym dla nas. Mają też słabsze punkty i postaramy się je wykorzystać – obiecuje Efimienko-Młotkowska.



Malwina Smarzek, nasza atakująca, też znalazła pozytywy przed starciem z Turcją.

– Przeciwko Ukrainie miałyśmy wiele trudnych momentów, ale z nich wyszłyśmy. To dobry znak przed meczem z Turczynkami, w którym tych trudnych momentów może być dużo więcej – podkreśliła.


Na zdjęciu: By ograć Turcję, Polki muszą pokazać zdecydowanie większy kunszt niż w starciu z Ukrainą.

Fot. CEV