Radomiak na pewniaka

Drużyna Dariusza Banasika była wczoraj do bólu pragmatyczna. Efekt? Spokojne zwycięstwo nad Górnikiem z Łęcznej.


Pewne jest po tym, co zobaczyliśmy w spotkaniu rozgrywanym w Radomiu, jedno. Górnik Łęczna, z taka postawą nie utrzyma się w ekstraklasie. Bo nawet jeżeli momentami piłkarze trenera Kamila Kieresia starali się grać w piłkę, to przez drużynę gospodarzy zostali wypunktowani. Radomiak nie zagrał nadzwyczajnego spotkania, ale był zespołem do bólu pragmatycznym.

W momentach, w których trzeba było coś zrobić, pokazał wyższość nad rywalem. A pierwszy taki moment nastąpił w 25. minucie spotkania. Filipe Nascimento popisał się znakomitym, prostopadłym podaniem do Karola Angielskiego, który postanowił przelobować Macieja Gostomskiego. W pierwszym momencie wydawało się, że nic z tego nie będzie. Lob gracza Radomiaka okazał się bowiem zbyt wysoki.

Ale piłka najpierw odbiła się od poprzeczki, a następnie – po kontakcie z podłożem – dostała takiej rotacji, że przekroczyła linię bramkową. Dwaj obrońcy Górnika Łęczna stali, niczym zahipnotyzowani, a sędzia spotkania, Łukasz Kuźma, musiał gola uznać. Co ciekawe nie była to jedyna taka sytuacja w tym spotkaniu.

W 38. minucie meczu Radomiak egzekwował rzut rożny. W polu karnym, po dośrodkowaniu Leandro, najwyżej wyskoczył Maurides, który oddał strzał na bramkę. Gostomski wyraźnie wygarnął piłkę już zza linii bramkowej i w ten sposób Radomiak wskoczył na wyższy o jednego gola poziom prowadzenia.

Tak było do przerwy, a kwadrans po wznowieniu gry w drugiej połowie gracze zespołu z Radomia zafundowali wszystkim obserwatorom tego spotkania „brazyljanę”. Maurides – najlepszy na boisku – subtelnie podciął piłkę w kierunku Luisa Machado. Portugalczyk znalazł się – tym samym – oko w oko z Gostomskim, który jednak pierwszy jego strzał zatrzymał.

Zawodnik Radomiaka ogarnął się jednak po nieudanej próbie błyskawicznie i po chwili skierował piłkę do bramki. Podopieczni trenera Dariusza Banasika, w tej sytuacji, spotkania przegrać nie mogli. Wprawdzie w końcówce dali sobie strzelić gola – Bartosz Rymaniak kapitalnie dośrodkował piłkę na głowę Damiana Gąski – ale to było wszystko, na co stać było zespół z Łęcznej.


Radomiak Radom – Górnik Łęczna 3:1 (2:0)

1:0 – Angielski, 25 min (asysta, F. Nascimento), 2:0 – Maurides, 38 min (głową, asysta Leandro), 3:0 – Machado, 61 min (asysta Maurides), 3:1 – Gąska, 82 min (głową, asysta Rymaniak).

RADOMIAK: Majchrowicz – Jakubik, Rossi, Cichocki, Abramowicz – Leandro (75. Rondon), Matos, F. Nascimento, L. Machado (75. Rhuan) – Angielski, Maurides (82. Sokół). Trener Dariusz BANASIK. Rezerwowi: Kochalski, Bodzioch, Bogusz, Cele, Karwot, Radecki.

GÓRNIK: Gostomski – Rymaniak, Midzierski, Pajnowski, Leandro – Gol – Tymosiak (46. Drewniak), Wędrychowski (76. Szramowski), Serrano (46. Gąska), Krykun (60. Michał Mak) – Śpiączka (79. Banaszak). Trener Kamil KIEREŚ. Rezerwowi: Kostrzewski, Baranowski, Dziwniel, Szcześniak.

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok. Widzów 3854. Żółte kartki: Krykun (57. faul), Śpiączka (76. faul).
Piłkarz meczu – MAURIDES.


Na zdjęciu: Maurides okazał się w Radomiu klasą dla siebie. Zdobył bramkę i zaliczył asystę.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus