Castaneda się obudził

Widzew został zdominowany przez Radomiaka. W 2023 roku łodzianie wciąż mają na koncie tylko 2 wygrane.


Zarówno Radomiak jak i Widzew nie mają już żadnych celów na ten sezon. Dlatego przed ich spotkaniem wydawało się, że kibiców w Radomiu czeka spotkanie niewzbudzające wielkich emocji. Tymczasem oba zespoły postanowiły od początku meczu pokazać trochę umiejętności ofensywnych.

Już w 6 minucie na prowadzenie wyszli gospodarze. Po uderzeniu Lisandro Semedo piłka trafiła pod nogi Franka Castanedy. Kolumbijczyk odkąd pojawił się w Radomiu głównie zawodził, ale w tym momencie pokazał co potrafi. Przymierzył i posłał piłkę przy słupku, otwierając wynik meczu i przy okazji zdobywając swoją pierwszą bramkę w barwach Radomiaka.

Na odpowiedź Widzewa nie trzeba było długo czekać. Już minutę później do remisu doprowadził Ernest Terpiłowski. Wykorzystał on piękne podanie Fabio Nunesa, wyszedł sam na sam z bramkarzem i pewnie trafił do siatki.


Czytaj także o Ekstraklasie:


Mimo doprowadzenia do wyrównania, to Radomiak przeważał w tym spotkaniu. Łodzianom z trudnością przychodziło wychodzenie z własnej połowy i głównie czekali na kontry. Ich sytuacja pogorszyła się, gdy z boiska w 33 minucie na skutek kontuzji musiał zostać zdjęty najważniejszy gracz Widzewa Barłomiej Pawłowski. Jeszcze trudniej zrobiło się chwilę przed przerwą. W 45 minucie gola na 2:1 dla Radomiaka zdobył niezwykle aktywny w ofensywie Dawid Abramowicz.

Na swoje trafienie starał się zapracować Jean Franco Sarmiento. Napastnik dostaje w ostatnich spotkaniach szanse od trenera. Występuje jako podstawowy gracz i tak samo było w meczu z Widzewem. Do tej pory w ekstraklasie gola nie zdobył, a w drugiej połowie meczu stanął przed doskonałą okazją do zmiany tej statystyki. Sarmiento otrzymał podanie ze skrzydła i musiał tylko trafić w bramkę. To Wenezuelczykowi się nie udało.

Podobną nieskutecznością popisał się Semedo. Skrzydłowy przedostał się w pole karne, stanął oko w oko z golkiperem Widzewa, i… trafił wprost w niego. Reprezentant Republiki Zielonego Przylądka poprawił się w 85 minucie. Wtedy już nie pomylił się, uderzył z okolicy 16 metra nie do obrony dla golkipera rywali. Dzięki temu zdobył gola w drugim meczu z rzędu i jego sezonowy dorobek wzrósł do trzech bramek. Przypomnijmy, że swojego pierwszego gola dla Radomiaka Semedo strzelił w meczu z Widzewem w listopadzie. Tamten pojedynek zakończył się takim samym rezultatem jak w niedzielę – 3:1 dla Radomiaka.

Radomiak Radom – Widzew Łódź 3:1 (2:1)

1:0 – Castaneda, 6 min (bez asysty), 1:1 – Terpiłowski, 7 min (asysta Nunes), 2:1 – Abramowicz, 45 min (bez asysty), 3:1 – Semedo, 73 min (asysta Castaneda).

RADOMIAK: Kobylak – Pik (79. Luizao), Rossi, Cichocki, Abramowicz – Donis (90+1. Cele), Alves – Semedo (90+1. Okoniewski), Castaneda, Cayarga (85. Nowakowski ) – Sarmiento. Trener Constantin GALCA. Rezerwowi: Posiadała, Justiniano, Cestor, Żurawski, Snopczyński.

WIDZEW: Ravas – Stępiński, Żyro, Kreuzriegler – Milosz (73. Letniowski), Shehu, Kun, Nunes (46. Zieliński) – Ciganiks (84. Zjawiński), Terpiłowski, Pawłowski 3 (33. Hansen) (72. Sypek) Trener Grzegorz MOKRY. Rezerwowi: Wrąbel, Czorbadżijski, Dawid.

Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Asystenci: Sebastian Mucha (Kraków) i Jakub Ślusarski (Kraków). Widzów: 4444. Czas gry: 94 min (47+47). Żółte kartki: Kun (31. faul), Shehu (42. faul).

Piłkarz meczu – Frank CASTANEDA


Na zdjęciu: Po raz pierwszy w tym sezonie Frank Castaneda wpisał się na listę strzelców. Do gola dodał też asystę.
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.