Radoslav Latal aż się zagotował po decyzji sędziego

Koncert nieskuteczności zaserwował w niedzielę Bruk-Bet. W spotkaniu beniaminków – z Radomiakiem – niecieczanie oddali aż 22 uderzenia, ponad trzy razy więcej niż rywal.


Także w światło bramki „Słonie” trafiały cztery razy częściej niż radomianie, ale mimo tego mecz zakończył się wynikiem 1:1. Jakościowa ocena sytuacji Termaliki mówi jasno, że ze statystycznego punktu widzenia to ona powinna wygrać – przynajmniej 2:1. Trener Radoslav Latal postanowił jednak… skupić się na ocenie pracy arbitra.

Niełatwych do rozstrzygnięcia sytuacji sędzia Jarosław Przybył miał kilka. Już gol dla Radomiaka wzbudził kontrowersje, bo pakujący piłkę do własnej siatki Nemanja Tekijaski upadł w wyniku kontaktu z Rapahelem Rossim. VAR sprawdził sytuację, ale uznał, że Brazylijczyk nie użył rąk, a całe zajście nosiło znamiona zwykłego pojedynku, przegranego przez Serba. Tekijaski zresztą kilkanaście minut później sfaulował Rossiego, ocierając się o czerwoną kartkę – ale obejrzał tylko „żółtko”.

Najwięcej zamieszania było w końcówce. W doliczonym czasie piłka w polu karnym Radomiaka trafiła w rękę Meika Karwota, co nie poskutkowało „jedenastką”. Niemiec został trafiony z bliska, oprócz tego wydawało się, że jego łokieć nie poszerzał obrysu ciała – tak najwyraźniej stwierdzili sędziowie. Bo z tym, że chwilę później z boiska wyleciał rezerwowy Radomiaka Abraham Marcus, który spoliczkował Dawida Kocyłę, nie ma co dyskutować.

To, co wkurzyło z kolei Latala, miało miejsce w 30 minucie gry. Bruk-Bet wykonywał rzut wolny, dośrodkował w pole karne, a tam… Daniel Łukasik „ściągał” Tekijaskiego za koszulkę do parteru. Przybył nie użył gwizdka, potem po szybkiej konsultacji z VAR-em nie zmienił decyzji, z czym Latal ewidentnie się nie zgadzał.

– Po przerwie mieliśmy 4-5 okazji, żeby zdobyć bramkę, ale chodzi tutaj o to, że decyzje sędziów były przeciwko nam. W pierwszej połowie był karny, ciągnął go za koszulkę, a tu, k…a, nic nie ma! Możemy gadać o naszych okazjach, ale każda decyzja jest przeciwko nam. Dwa razy na Zagłębiu, raz na Górniku, teraz dwa razy – żalił się trener z Niecieczy.

A czy faktycznie Bruk-Betowi należał się wtedy karny? Trudno stwierdzić. Sędzia wybroni się z każdej decyzji, bo co by nie mówić – Tekijaski także odgryzał się Łukasikowi. Poza tym Serb raczej nie doszedłby do dośrodkowania, więc nie pozostaje nic innego, jak użyć tylko słynnego sędziowskiego stwierdzenia wytrychu – kwestia interpretacji.


Fot. Rafal Oleksiewicz / PressFocus