Radosna… porażka!

Biało-czerwoni po efektownej wygranej z Serbią, przed starciem z gospodarzami zawodów, Włochami, byli wręcz w wymarzonej sytuacji. Od półfinału dzielił ich tylko krok. Aby zapewnić sobie w nim miejsce wystarczyło wygrać z Włochami jeden set. Mogli nawet przegrać do 0, ale w tym wypadku, by się cieszyć z awansu potrzebowali ugrać 66 punktów. Nasi siatkarze, choć czwórka była na wyciągnięcie ręki, nie podpalali się. Zachowywali spokój i koncentrację. – Jeszcze nic nie wygraliśmy. Musimy po prostu wyjść i zrobić swoje. Włosi na pewno nam tego zwycięstwa nie dadzą – przestrzegał Piotr Nowakowski, środkowy biało-czerwonych. – Nie będziemy kalkulować. Chcemy wygrać mecz, a nie seta – zapewniał Artur Szalpuk, przyjmujący naszej drużyny.

Włosi mimo trudnej sytuacji nie zamierzali łatwo oddać pola. Zapowiadali walkę do ostatniego tchu. W zdeprymowaniu Polaków miało też im pomóc ponad 12 tysięcy kibiców, którzy zasiedli na trybunach obiektu w Turynie i z całych sił wspomagali swoich siatkarzy.

Taktyka Polaków była bardzo prosta. Od początku grać na maksimum umiejętności i przede wszystkim zniechęcić do gry główne „armaty” rywali, czyli Iwana Zajcewa i Osmany Juantorenę. Założenia przedmeczowe wykonali perfekcyjnie. Od pierwszej piłki grali jak natchnieni. Bez błędów. Wszyscy spisywali się kapitalnie. Efektownie bronili, mocno i skutecznie atakowali oraz blokowali. Włosi nie mieli chwili wytchnienia. Kurek szybko wyeliminował na przyjęciu Juantorenę, dwukrotnie serwując asa w jego strefę, a Zajcew trzykrotnie został zgaszony blokiem, m.in. przez pojedynczy Michała Kubiaka. Bez swoich liderów gospodarze nie byli w stanie przeciwstawić się rozkręcającym się z akcji na akcję Polakom. Ich grę fatalnie prowadził Simone Giannelli. Mimo 22 lat uchodzi za wielki talent, uznawany jest za jednego z najlepszych rozgrywających świata, ale w mistrzostwach swoich walorów nie potwierdził. Był cieniem samego siebie. Rozgrywał bardzo niedokładnie i przewidywalnie. Nasi zawodnicy nie mieli żadnych problemów z rozczytaniem jego wystaw.

Miejscowi kibice szybko zamilkli. Biało-czerwoni zdobyli kilka punktów przewagi, a gdy wygrywali 19:12 stało się jasne, że seta nie przegrają. I tak się stało. Po 25. punkcie – blokiem wywalczył go Piotr Nowakowski – na parkiecie wszyscy nasi siatkarze odtańczyli taniec radości.

Po wygranym secie Vital Heynen, trener reprezentacji Polski, wpuścił na parkiet rezerwowych. Naszych zawodników bowiem już dzisiaj czeka kolejne wyzwanie. O godz. 21.15 zagrają z USA o awans do finału, więc nie było sensu szafować siłami najlepszych.

Zmiennicy stanęli na wysokości zadania. Dotrzymywali kroku rywalom i choć przegrali po tie breaku, to najważniejszy cel, awans do półfinału, został osiągnięty już wcześniej.

 

Włochy – Polska 3:2 (14:25, 25:21, 18:25, 25:17, 15:10)

Włochy: Baranowicz, Giannelli, Randazzo, Juantorena, Lanza, Maruotti, Candellaro, Mazzone, Cester, Anzani, Zajcev, Nelli. Libero: Rossini, Colac

Polska: Kubiak, Nowakowski, Konarski, Kurek, Szalpuk, Schulz, Drzyzga, Łomacz, Śliwka, Kochanowski, Kwolek, Bieniek. Libero: Wojtaszek, Zatorski