Rafał Figiel: Musimy nauczyć się cierpieć

Rozmowa z Rafałem Figlem, pomocnikiem GKS-u Katowice.

Duży zawód towarzyszył wam po derbowym remisie z GKS-em Tychy?

Rafał FIGIEL: – Zdecydowanie. Skoro do 80 minuty prowadzisz 2:0… Już miewałem okazję grać w takich meczach. To najgorsze, gdy wydaje ci się, że wynik masz na widelcu i wystarczy go skonsumować, a to wszystko gdzieś upada. Jest wtedy duże rozgoryczenie. Tak, jak jednak mówiłem już na konferencji prasowej: mój odbiór z boiska jest taki, że nasza gra wyglądała bardzo dobrze. To pocieszające. Jestem zawodnikiem, który raczej ocenia mecz przez pryzmat gry aniżeli wyniku. Wiadomo, że on jest rzeczą najważniejszą, ale trzeba patrzeć trochę szerzej.

Wiem, że grając dobrze, wykonując narzucone założenia, wynik będzie efektem ubocznym, który przyjdzie naturalnie. Głęboko w to wierzę i mam nadzieję, że w końcu zaczniemy na tyle dobrze grać, by częściej skutkowało to 3 punktami. Uważam, że w wielu meczach zasługiwaliśmy na wygraną.

Trzeba myśleć pozytywnie, ale czy z tyłu głowy nie siedzi jednak obawa, jak niewiele muszą zrobić rywale, by strzelić gola GieKSie?

Rafał FIGIEL: – Z boku tak to można odbierać, bo tracimy dużo bramek. To fakt, który nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Wiadomo, że robimy wszystko, by tracić jak najmniej bramek, ale przeciwnik też chce je strzelać. I też traci bramki, lecz my w tym rankingu przodujemy… To trzeba sobie powiedzieć jasno, że naszych straconych bramek jest zbyt wiele. To jednak już za nami. Skupiamy się na następnym meczu. Mam nadzieję, że w najbliższą sobotę zagramy na zero, a sami strzelimy co najmniej 1 gola.

W derbach z Tychami straciliście oba gole po stałych fragmentach, z gry nie daliście się zaskoczyć. Czyli można postawić tezę, że szybko adoptujecie się do nowego ustawienia z trójką środkowych obrońców?

Rafał FIGIEL: – Z boku łatwo ocenić, że powinniśmy je szybko załapać. Niekiedy jest tak, że zespół łapie szybciej, niekiedy potrzebuje więcej czasu. My z racji tego, że dobrze rozumiemy grę, dość płynnie przeszliśmy na inne ustawienie. Ale też spokojnie – za nami dopiero trzy mecze, wliczając w to Puchar Polski. Okaże się w dłuższej perspektywie, jak to będzie funkcjonowało.

Cały czas można, a nawet trzeba coś ulepszać, poprawiać. Ja jestem nastawiony bardzo optymistycznie. Na podstawie tych trzech spotkań można być pełnym wiary w to, że gra w tym ustawieniu będzie procentowała zdobywaniem 3 punktów. Wróćmy do derbów z Tychami: z boku mogło to wyglądać tak, że w drugiej połowie za mocno się cofnęliśmy. Ale odpowiedzmy sobie na pytanie, czy rywale stworzyli sobie wtedy jakiekolwiek sytuacje? Oddali groźniejsze strzały? Z gry może jedną. Paradoksalnie to my mieliśmy więcej sytuacji.



Osobiście chciałbym cały czas prowadzić grę i mieć pełną kontrolę nad meczem, jednak momenty w których – z różnych względów – jesteśmy niżej czasem się zdarzają. Musimy – w cudzysłowie – nauczyć się cierpieć, ale robić to mądrze i cały czas szukać momentu do wyjścia wyżej, wypchnięcia przeciwnika jak najdalej od naszej bramki.

Jak pan odnalazł się w zmodyfikowanym systemie?

Rafał FIGIEL: – Moje obowiązki nieco się różnią od tych wcześniejszych. Jestem ustawiony niżej, gramy na dwie ósemki. To ustawienie znam dość dobrze, ponieważ miałem okazję funkcjonować w nim w Rakowie. Ono nie jest mi obce i cieszę się, że mam możliwość znowu do niego wrócić. Ustawienie jest inne, ale pewne zachowania – takie same. Długo by rozmawiać, chcąc rozbić to na czynniki pierwsze.

W 12 kolejkach GieKSa odniosła ledwie 2 zwycięstwa. Jest pan zszokowany, jak bolesne okazało się dla was zderzenie z pierwszą ligą?

Rafał FIGIEL: – Tak, jestem zszokowany. Wierzyłem w to, że znajdziemy się może nie w czubie tabeli, nie na pozycji lidera – choć dlaczego nie? – ale będziemy regularnie punktować. Na pewno nie sądziłem, że będziemy tracić tak dużo bramek. Gdyby nie one, punktów byłoby więcej i miejsce w tabeli też byłoby inne. Ale nie chcę już do tego wracać. To temat będący za nami, czasu nie cofniemy. Możemy robić wszystko, by to zmieniać każdym kolejnym spotkaniem, a przed nami ich mnóstwo. Każde będzie jak bój o mistrzostwo, który będziemy chcieli wygrywać.

GieKSa kontynuuje październikową serię meczów przy Bukowej, która może pozwolić odbić się od dna. Pokonaliście Stomil, a Skra i Puszcza to kolejni rywale, z którymi obecnie – jakkolwiek to brzmi – walczycie o utrzymanie.

Rafał FIGIEL: – Z doświadczenia wiem, że czasem to są mecze-pułapki. Tym bardziej, jeśli mówimy o naszej pierwszej lidze. Rywale dokładnie to samo mogą mówić o nas, bo w tabeli znajdujemy się przecież obok siebie. W sobotę przyjechał do nas trzeci zespół tabeli, a na jego tle zagraliśmy dobrą piłkę, mieliśmy mecz pod kontrolą i można rzec, że powinniśmy wygrać. To pokazuje, że ta liga jest nieprzewidywalna. Nieważne, czy grasz z 15., czy 1. zespołem. Tu może wydarzyć się wszystko. Wiem i derby z Tychami mnie w tym utwierdziły, że my będąc dobrze zorganizowanymi na boisku jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Nie boję się tych słów, ponieważ wiem, jak ten zespół wygląda od środka.

W końcówce spotkania z Tychami był miły moment, gdy mimo straty 2 bramek i prowadzenia trybuny niosły was, byście je odzyskali.

Rafał FIGIEL: – To jest GieKSa! Mówimy o naszym ogromnym atucie. Fajnie, że mamy takie wsparcie kibiców. Wiadomo, że różne rzeczy się działy, ale w tym momencie czujemy ogromne wsparcie. Sądzę, że zasłużenie. Wynik jest najważniejszy, lecz jeśli ktoś spojrzy na nas przez pryzmat samej gry, podejścia do spotkań to nie można nam niczego zarzucić – harujemy i naprawdę bardzo chcemy. Jasne, że brakuje lepszych rezultatów i już w naszej gestii leży, by to poprawić, przechylając większą liczbę meczów na naszą szalę.



Na zdjęciu: Rafał Figiel to jeden z kluczowych zawodników GieKSy.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus