To jeszcze nie pożegnanie

Gdy skończy się sezon, z pewnością usiądziemy w gronie ludzi decyzyjnych i będziemy się zastanawiać, co robić – mówi trener Rafał Górak o swojej przyszłości przy Bukowej.


Wygraliśmy z przytupem, w doliczonym czasie gry, a wiadomo, że to jeszcze bardziej wzmaga emocje. Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu – mówi Rafał Górak, szkoleniowiec GieKSy, o sobotnich zwycięskich derbach z Ruchem Chorzów, którymi katowicka drużyna choć częściowo odzyskała twarz po rozczarowującym sezonie i słabej wiośnie, podczas której pogrzebała szansę na udział w barażach.

Prezes i dyrektor

Dla części zawodników z pewnością było to symboliczne pożegnanie z Bukową, bo w klubie kończy się szereg kontraktów. Czy jako pożegnanie derby z Ruchem traktował też trener Górak?

– To nie jest z pewnością moje pożegnanie z GieKSą, bo jeszcze mamy mecz w Chojnicach. Gdy skończy się sezon, z pewnością usiądziemy w gronie ludzi decyzyjnych i będziemy się zastanawiać, co robić. Powiem szczerze, że bardzo dziękuję za to wszystkim w GKS-ie Katowice, że takich rozmów po prostu jeszcze dzisiaj nie miałem. Wszystko jest przed nami – podkreśla Górak.

Już spekuluje się o kandydatach na potencjalnych następców. Portal meczyki.pl poinformował, że jest wśród nich Daniel Myśliwiec, obecnie walczący o baraże ze Stalą Rzeszów. Niektórzy na tym stanowisku widzieliby też Jakuba Dziółkę ze spadającej z ligi Skry Częstochowa (był zresztą w sobotę przy Bukowej), ale ma się nim też interesować Raków Częstochowa w kontekście pracy w sztabie, jak również – naturalnie z myślą o samodzielnym prowadzeniu zespołu – Zagłębie Sosnowiec.


Czytaj także:


W tym tygodniu kibice GieKSy powinni doczekać się pierwszych konkretnych wieści o przyszłości. Trener Górak mówi o „gronie ludzi decyzyjnych”, lecz dziś trudno z pełnym przekonaniem i stanowczością sprecyzować, kto będzie je stanowił w nowym sezonie. Po tym kończącym się w sobotę z Bukową mają rozstać się prezes Marek Szczerbowski oraz dyrektor sportowy Robert Góralczyk, będący w klubie od czterech lat. Tak jak Rafał Górak.

Rafał Górak
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus

Prezes Szczerbowski na piątek zwołał konferencję prasową, na której chce podsumować swój pobyt w GieKSie. Przyszłość szkoleniowca ma stać jeszcze pod znakiem zapytania. Nowym prezesem ma zostać Krzysztof Nowak, powołany zimą na stanowisko wiceprezesa. Mówi się, że w pionie sportowym większy ciężar odpowiedzialności może zacząć spoczywać na Dawidzie Dubasie. To bliski współpracownik dyrektora Góralczyka czy wcześniej Tadeusza Bartnika.

Chodzi o powtarzalność

Jedno jest pewne: swoich notowań sobotnimi derbami trener Górak z pewnością nie obniżył, pierwszy raz prowadząc GieKSę przy tak pełnych trybunach przy Bukowej – mecz z Ruchem obejrzało blisko 6 tysięcy widzów – i w dodatku odnosząc zasłużone zwycięstwo. Jego okoliczności skłaniały do refleksji, jak na zespół wpłynęłoby rok temu jasne zakomunikowanie celu w postaci awansu. Na zespół – a przede wszystkim na społeczność klubu. Czy atmosferę piłkarskiego święta, wielkiej mobilizacji, dałoby się wywołać nie tylko czynnikiem sąsiedzkim, czy energią z wewnątrz, która w sobotę z pewnością posłużyła zespołowi.

– Swego czasu powiedziałem zdanie, które było potem bardzo dziwnie zinterpretowane, że miejsce kibiców jest na trybunach. W sobotę patrząc na trybuny i sposób, w jaki wspierają swoją drużynę, byłem wzruszony. Ale tutaj chodzi o powtarzalność – nie gryzie się w język Rafał Górak. A to „dziwnie zinterpretowane zdanie” miało miejsce podczas bojkotu prowadzonego jesienią przez kibiców GKS-u w geście protestu przeciw rządom

prezesa Szczerbowskiego. Kibice pytali trenera o zdanie, potem byli źli, że nie wziął ich strony. Tak jak czasem mawia się, że szkoleniowiec traci szatnię, tak wtedy Górak stracił trybuny – a na pewno jedną, czyli „Blaszok”.

Przeklinanie losu

W tej rundzie trener, który ma miejsce w historii GieKSy – tylko Piotr Piekarczyk prowadził ją w większej liczbie meczów – niejednokrotnie słyszał z trybun przyśpiewkę, za pośrednictwem której proponowano mu pakowanie walizek. Ale trudno było bardzo się dziwić, patrząc po prostu na rozczarowujące wyniki. W tym roku mniej punktów od katowiczan zdobyli jedynie Sandecja Nowy Sącz, Chrobry Głogów i Chojniczanka.

– Prawda jest taka, że rzeczywiście ta runda pod względem punktów była dla nas średnio udana. Ale w bardzo dokładnej, rzetelnej analizie każdego meczu widać, że myśmy naprawdę w wielu z nich grali bardzo dobrze. Niestety, nie przełożyło się to na punkty. Można tego bardzo żałować. Z pewnością żałujemy też, że nie mieliśmy w całym sezonie takiego szczęścia jak niejedna drużyna. Znam jedną, która miała bardzo dużo szczęścia i po prostu jest tam, gdzie jest – mówi Górak, a nie trzeba być jasnowidzem, by domyślić się, że mowa o chorzowskim Ruchu.

– Może gdybyśmy mieli tyle szczęścia, to bylibyśmy wyżej, ale nie ma co przeklinać losu. Wydaje mi się, że opinia co do sposobu gry GKS-u Katowice w gronie ludzi przyglądającym się rozgrywkom jest po prostu dobra – przekonuje trener zespołu z Bukowej, mający kontrakt ważny do 30 czerwca 2024.


Na zdjęciu: Gdyby GieKSa częściej grała tak, jak w derbach z Ruchem, dziś nie byłoby dyskusji o przyszłości trenera Góraka czy szeregu zawodników.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.