Rafał Górak: Nie ma pewnego jutra

Rozmowa z Rafałem Górakiem, trenerem GKS-u Katowice.


Jesteście już po trzeciej turze testów przesiewowych i wymazowych na koronawirusa. Powodują jeszcze stres?
Rafał GÓRAK:
– Zdążyliśmy się do nich przyzwyczaić, ale dawka niepokoju zawsze jest – zwłaszcza dyrektora czy trenera względem zespołu. Chcemy, by zawodnicy byli zdrowi; by nic nie zakłócało dalszych rozgrywek. Robimy tyle, ile możemy.

Na co dzień nadal myśli się o obostrzeniach?
Rafał GÓRAK: –
Staramy się trzymać strefy zero i tego, co z nią związane. Na samym początku było to wszystko trudne, ale już teraz prowadzenie meczu, przygotowania do niego czy przekazywanie wytycznych dla hoteli, które mają nas przyjąć, nie wydaje się tak straszne. W projekcie sportowej izolacji mamy 49 osób i trzymamy się jej. Czasem oczywiście może zdarzyć się coś niestandardowego, ale na razie jakoś idzie.

W niedzielę graliście jeszcze przy pustych trybunach. Żal?
Rafał GÓRAK:
– Bez kibiców zawsze źle się gra. Ktoś powie, że wywierają presję, ale to bzdura. Na razie jest niefajnie, dlatego czekamy na nich. Nawet w mniejszej grupie na pewno by nam pomogli, zwłaszcza że przy ograniczonej pojemności stadionu i tak nie stracimy wielkiej liczby ludzi. 1500 osób to już byłoby coś.

Może paradoksalnie w takich meczach jak ostatni z Garbarnią – gdy mozolnie prowadzi się atak pozycyjny – łatwiej jest grać bez kibiców, bo nikt nie wyrazi zniecierpliwienia?
Rafał GÓRAK:
– Ja tam uważam, że piłka nożna to przede wszystkim emocje tych, którzy o niej rozmawiają, oglądają ją czy o niej piszą. Praca trenerska jest trochę inna. Mam chęć zaimplementowania pewnego sposobu gry. To najtrudniejsze. Rozumiem, że wcześniej od czasu do czasu rozgrywaliśmy mecze, które wpadały kibicom w oko. Walczyliśmy w dziesiątkę, zdobywaliśmy bramki w końcówkach, to wszystko się pozytywnie nakręcało i było uznawane jako coś lepszego niż jest teraz. Ale niekoniecznie musi być lepsze w rzeczywistości. Po przerwie w rozgrywkach dochodzimy do formy meczowej, jakiej bym sobie życzył. Czekam jeszcze na taki mecz, który da mi pełną satysfakcję. Mam nadzieję, że się doczekam. Nie znajduję natomiast zbyt wielu różnic w sposobie grania GKS-u zaprezentowanym w spotkaniach teoretycznie lepszych niż na przykład ostatnie z Garbarnią.

OK – w sposobie grania. A jakość jest ta sama, co jesienią?
Rafał GÓRAK:
– Aby wzrastała jakość, wiele rzeczy na początek trzeba zrobić wolno. Tak, by być precyzyjnym. Jeśli przeciwnik daje nam możliwość robienia czegoś wolniej i precyzyjniej, to apeluję to drużyny, by korzystała i działała precyzyjniej; bo wtedy przyjdzie moment, kiedy swoim sposobem gry skruszymy mur.

Po wznowieniu rozgrywek w pięciu kolejkach zdobyliście 10 punktów. Dorobek lepszy niż styl?
Rafał GÓRAK:
– O stylu można by naprawdę długo rozmawiać i odnosić go do wielu kwestii, ale zostawmy to. Jeśli komuś się wydaje, że coś nam idzie słabiej – niech tak będzie. Zamiast dyskutować, szukam jak najlepszego przygotowania do kolejnych spotkań. Najistotniejsze i tak są punkty. Do końca zostało 7 kolejek. Na razie po restarcie zrobiliśmy 10 punktów. Ktoś powie: „A mogliście to! A mogliście tamto!”. Za nami 5 bardzo równych występów – z drużynami, które uchodzą w tej lidze za bardzo mocne, jak i z tymi teoretycznie słabymi. Ale tylko teoretycznie. Nie ma co dywagować. W ostatni weekend rezerwy Lecha fenomenalnie walczyły na Widzewie, Gryf grał jak równy z równym z Łęczną, tracąc gola w ostatnich minutach. Tego w tej lidze należy się spodziewać. Trzeba być bardzo rzeczowym, by dalej punktować.

Zbliżacie się do optymalnej formy czy raczej momentu, w którym nawarstwi się zmęczenie?
Rafał GÓRAK:
– Mówiąc o formie piłkarskiej, zbliżamy się do optimum. Dla mnie najważniejsze jest zdrowie i trochę szczęścia w poszczególnych meczach w wymiarze absencji kartkowych, które grożą. Z drugiej strony, jeśli tak jak w ostatnich dniach będziemy mogli trenować tylko bez jednego zawodnika – Wojciechowski ma przemęczony mięsień dwugłowy – to wiem, że mogę patrzeć w przyszłość z optymizmem. Na początku czerwca znowu było sporo kontuzji dziwnych, nieciekawych, wręcz śmiesznych. To się nawarstwiało. Teraz do dyspozycji jest 22 mocno zaangażowanych w trening zawodników z pola, no i bramkarze. Nieźle. Dodam, że niestety nie wliczam już Bronisławskiego i Brody, bo zdaję sobie sprawę, że w tej rundzie nie będę ich miał do dyspozycji.

Łukasz Wroński powiedział w „Sporcie”, że w tym momencie w szatni GieKSy nie ma tematu przedłużania kontraktów, a jest zrozumienie sytuacji i świadomość, że przyszłość zależy od tego, w której lidze grać będzie GieKSa w nowym sezonie. Trenera takie słowa krzepią?
Rafał GÓRAK:
– Liczę na to, że szatnia będzie mówiła moim głosem – albo głosem dyrektora sportowego. Bardzo cieszy mnie, że doświadczony zawodnik zajmuje tak dojrzałe stanowisko. To świadczy dobrze o nim, o szatni i jest szczerą prawdą. Wszystkim chłopakom życzę, aby znaleźli zatrudnienie w naszym klubie na przyszły sezon, ale dziś musimy skoncentrować się na najbliższej przyszłości; kolejnym treningu, meczu. Drużyna ma dokładnie wyjaśnioną sytuację, ona jest czysta, uczciwa i wiarygodna.

Ale po ludzku nie jest to chyba łatwe, prowadzić grupę ludzi, którym nie jest się w stanie powiedzieć, co będzie za miesiąc?
Rafał GÓRAK:
– Nie jest – ale wtedy, gdy nie wiadomo, dlaczego się tego nie mówi. Dziś jako społeczeństwo zdajemy sobie sprawę, że czas jest niestandardowy. Przecież nasi zawodnicy też mają swoich znajomych, kolegów i wiedzą, z czym różni ludzie się borykają. Na niektórych spadły ciosy. Nie ma pewnego jutra. My w GieKSie niczego dla zabawy nie wymyślamy. Chcemy być wiarygodni, uczciwi, dbać o dobro zawodników, ale musimy mieć przy tym trochę twardszą d…, bo czasy są, jakie są. Miejmy nadzieję, że będą tylko lepsze.

Wiele wskazuje, że wasza przyszłość może się wyjaśnić dopiero w ostatniej kolejce, bo walka z Widzewem i Łęczną będzie zacięta.
Rafał GÓRAK:
– Powtarzam od momentu restartu, że tabela będzie płynna aż do 25 lipca. Należy się spodziewać, że rywalizacja o utrzymanie, baraże, pierwszą dwójkę, potrwa do samego końca.

Na ile zaprzątacie sobie głowę doniesieniami, że Olimpia czy Błękitni nie wystąpili o I-ligowe licencje, że akurat z tymi dwoma zespołami zagra jeszcze Łęczna?
Rafał GÓRAK
: – Musimy patrzeć przede wszystkim na swoje mecze. Gdzieś mówi się o nieprzedłużaniu umów, gdzieś o licencjach, gdzieś o walce o Pro Junior System. To daje do myślenia i nasuwa się refleksja, że po prostu funkcjonujemy w ramach regulaminu, który stwarza takie możliwości. Skoncentrujmy się na sobie. Najważniejsze jest dla mnie zdrowie zawodników i to, by kadra była w pełni gotowa do rywalizacji w najbliższym meczu. O to dbajmy. Przecież przed sezonem być może nawet nie zakładaliśmy, że po 27 kolejkach będziemy w takim położeniu. Jest jak jest, walczymy o swoje.

W kontekście soboty zapytam na koniec, jakie ma pan wspomnienia z Wronek, gdzie rywali podejmują rezerwy Lecha?
Rafał GÓRAK:
– Ze Szczakowianką tam wygraliśmy, z Elaną zremisowaliśmy, więc coś się zawsze do domu przywoziło. Oby teraz też. Ruszamy tam zagrać jak zwykle po swojemu, by mieć 3 punkty i satysfakcję. Zobaczymy, jak nam pójdzie.


Na zdjęciu: Bez kibiców zawsze się źle gra – przekonuje Rafał Górak, czekając, aż trybuny przy Bukowej przestaną być puste…
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus