Rafał Kuptel: Napinamy się. By grać lepiej

Tomasz MUCHA: W Niemczech i zachodniej Polsce silnie w niedzielę wiało, ale słyszę, że wróciliście bezpiecznie do domów?

Rafał KUPTEL: – Zgadza się, mamy bardzo dobrego kierowcę i już o drugiej w nocy z niedzieli na poniedziałek byliśmy w Opolu.

Jaką ocenę w szkolnej skali wystawiłby pan swojej drużynie za inauguracyjny mecz w grupie Pucharu EHF z MT Melsungen, przegrany 21:26?

Rafał KUPTEL: – Zagraliśmy dobrze, dałbym zespołowi cztery, może cztery plus…

Ma pan poczucie, że naprawdę była szansa sprawienia niespodzianki w Kassel i urwania punktów faworytowi?

Rafał KUPTEL: – Trochę szkoda, że się nie udało, ale rywal to naprawdę mocny zespół. Zaczęliśmy źle, ale potem z każdą minutą było lepiej, odrobiliśmy 6 bramek straty z pierwszej połowy, dobrze weszliśmy w drugą i po przerwie doszliśmy na remis. Końcówka należała do gospodarzy, ale cieszę się, że – poza początkowymi minutami – nie przestraszyliśmy się przeciwnika z Bundesligi, czego przecież można było się spodziewać.

Zwłaszcza na początku wyglądało na to, że gwardziści jakby bali się atakować, grali asekuracyjnie…

Rafał KUPTEL: – Dla wszystkich nas to było duże przeżycie zagrać na parkiecie ekipy z czołówki najsilniejszej ligi świata. Wylosowaliśmy bardzo mocne zespoły w grupie i do pierwszego meczu staraliśmy się podejść maksymalnie skoncentrowani. Być może ta powaga trochę nas sparaliżowała, ale na szczęście im dalej w las, tym było lepiej i dużymi fragmentami potrafiliśmy nawiązać twardą, wyrównaną walkę.

W kluczowym momencie, ale i w całym spotkaniu, najbardziej chyba zabrakło skuteczności?

Rafał KUPTEL: – Zdecydowanie, ale były też inne proste błędy, których liczbę na takim poziomie musimy wyeliminować. Występy w tej fazie europejskich pucharów to dla nas szansa i dobra nauka, żeby nauczyć się większej konsekwencji w grze.

Czy wyrównany przebieg meczu sugeruje, że Gwardia byłaby w stanie na co dzień nawiązać rywalizację z drużynami środka Bundesligi?

Rafał KUPTEL: – Trudno odpowiedzieć. Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, a dojrzałości nie nabiera się z dnia na dzień. Mam nadzieję, że w gorącym okresie lutowo-marcowym nauczymy się funkcjonować w rytmie dwóch meczów w tygodniu, że co trzy dni będziemy dawać z siebie sto procent. A jak widać po naszych eksportowych zespołach z Kielc i Płocka, nie jest to wcale łatwe. Ze swojego doświadczenia gry w pucharach i Lidze Mistrzów także wiem, jak wielkie obciążenia fizyczne i psychiczne niesie ze sobą granie co trzy dni i podróżowanie po Europie. To naprawdę kosztuje dużo zdrowia. Największą sztuką jest wtedy jak najszybciej po meczu wrócić do normalnej dyspozycji.

W drugim meczu w Danii Benfica Lizbona, którą dwa lata temu wyeliminowaliście w eliminacjach, rozbiła Bjerringbro-Silkeborg 33:24. Zaskoczenie?

Rafał KUPTEL: – Nie tylko rozmiary, ale sama wygrana Benfiki mnie zszokowały. Bjerringbro to rutynowana drużyna, Mikael Knudsen czy Jesper Noddesbo to bardzo doświadczeni gracze, byli zawodnicy Flensburga czy Barcelony. Ale też Benfica to zdecydowanie lepsza drużyna, od tej, która rywalizowała z nami. Tacy zawodnicy jak Petar Djordjić, Kevynn Nyokass czy Rene Toft Hansen przez lata grali w Bundeslidze, a 6. miejsce Portugalii w ostatnich mistrzostwach Europy udowadnia, że poziom piłki ręcznej w tym kraju stale wzrasta, są już lepsi od nas. Nie sądzę zresztą, że Melsungen jest faworytem naszej grupy, uważam, że wymieniona trójka jest wyrównana i między nią rozstrzygną się dwa miejsca premiowane awansem do ćwierćfinału.

Gwardii w tej trójce pan nie widzi?

Rafał KUPTEL: – A pan tak?

Mecz z Melsungen mógł dać nadzieję, ale trudno na papierze, bez starcia na parkiecie, zweryfikować siłę dwóch pozostałych przeciwników…

Rafał KUPTEL: – Niech pan spojrzy na Vive i Orlen Wisłę i zda sobie sprawę, ile lat budowały swoją pozycję w Europie. Dobre dziesięć, a może i piętnaście i to głównie opierali się na zawodnikach zagranicznych. A my gramy dopiero trzeci sezon w Pucharze EHF, po raz pierwszy w grupie, bazujemy wyłącznie na polskich graczach, głównie młodych, jak Mauer, Klimków, Działakiewicz, Zieniewicz, Zembrzuski… A nasi rywale to ekipy naprawdę znacznie bardziej doświadczone, otrzaskane w rozgrywkach w Europie.

Czyli nie napinacie się na walkę o ósemkę?

Rafał KUPTEL: – Napinamy się, żeby grać coraz lepiej, uczyć się, chłonąć jak najwięcej, nabierać ogrania na arenie międzynarodowej.

Mateusz Zembrzycki po raz kolejny bronił na wysokim poziomie. Czy to oznacza, że na dobre wygryzł Adama Malchera i jest numerem 1 w bramce Gwardii?

Rafał KUPTEL: – U nas nie ma znaczenia, czy ktoś jest numerem jeden, czy dwa. Mamy dwóch dobrych bramkarzy i korzystamy z nich optymalnie. Pozycja bramkarza jest specyficzna, są mecze, kiedy nie czuje piłki. Adam przez dwa poprzednie tygodnie naciągnął mięsień, ale wraca już do zdrowia i jestem pewny, że jeszcze wiele razy pomoże drużynie.