Pierwsze 100 dni prezesa

Rafał Makowski stara się zjednoczyć środowisko dla wspólnego dobra.


Od wyboru Rafała Makowskiego na prezesa Polskiego Związku Kolarskiego minęło już ponad 100 dni. Mogliśmy więc poprosić sternika krajowej centrali o pierwsze podsumowanie tego co się udało zrobić, a co okazało się zaporą na razie nie do przeskoczenia. Idealna do tego okazja nadarzyła się podczas konferencji prasowej przed 47. Tauron Kryterium Asów, bo na Międzynarodowym Wyścigu Kolarskim Rafał Makowski – w sobotę na bielskim rynku – występuje w roli sędziego głównego tej odrodzonej z zupełnego niebytu legendarnej imprezy, która przed laty gromadziła na starcie największe gwiazdy polskiego sportu, a przy trasie dziesiątki tysięcy kibiców.

Środowisko ze sobą rozmawia


– Podsumowując swoje pierwsze sto dni w roli prezesa najbardziej jestem zadowolony z poprawienia komunikacji w Polskim Związku Kolarskim – stwierdził Rafał Makowski. – Doprowadziłem do tego, że w naszym kalendarzu na stałe wpisane zostały cykliczne sesje on line. Dzięki temu całe środowisko ze sobą rozmawia i PZKol to już nie jest zamknięta formacja, gdzieś tam daleko w Pruszkowie, gdzie ludzie podejmują decyzje i tylko wypuszczają komunikaty. Wszystkie regionalne związki, grupy kolarskie i zaproszeni goście, co miesiąc dyskutują nad tym, co zostało zrobione, co możemy zrobić i jakie powinny być kierunki zmian.

Na początek zawsze jest prezentacja, którą prowadzę, a później jest około 30 minut na pytania. Wszyscy mają prawo się wypowiedzieć, wyrazić swoje zdanie, zadać pytanie i jeżeli jestem w stanie odpowiedzieć, to robię to od razu, a jeżeli nie to proszę o czas na przygotowanie odpowiedzi. Staliśmy się więc organizacją, która jest prowadzona zgodnie z właściwymi zasadami zarządzania oraz działa prawidłowo i do igrzysk olimpijskich w 2024 roku w Paryżu – tak zakładam – sytuacja organizacyjna i finansowa w naszym związku zostanie uregulowana – mówi Rafał Makowski.

Medale na torze


Kibice interesujący się głównie wynikami w tym okresie mogli się cieszyć sukcesami biało-czerwonych na lutowych mistrzostwach Europy w kolarstwie torowym.

– To prawda, z Grenchen Polacy wrócili z czterema medalami – dodał prezes PZKOl. – Dwa z nich zdobyła Daria Pikulik – sięgając po srebro w omnium i brąz w scratchu, a po jednym srebrnym krążku dorzucili Mateusz Rudyk w sprincie indywidualnym i Patryk Rajkowski w keirinie, ale to nie jest moja zasługa. Pokazuje jednak, że inwestycja w tor się opłaca.

Rafał Makowski, Prezes Polskiego Związku Kolarskiego po 100 dniach urzędowania.
Fot. Dorota Dusik

Mamy zawodników i zawodniczkę na światowym poziomie, bo tak można powiedzieć o medalistach Mamy też zaplecze, które chce iść śladem medalistów i walczy o podobne sukcesy więc możemy się cieszyć także z tego, że te wyniki zostały bardzo pozytywnie przyjęte przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Zaraz po powrocie kolarzy ze Szwajcarii zostaliśmy zaproszeni przez sekretarza stanu ministerstwa, Arkadiusza Czartoryskiego, co świadczy o tym, że te relacje z ministerstwem dzięki ostatnim zmianom w PZKol. też się poprawiają.

Mistrzowie w roli pomocników


Sympatycy kolarstwa głównie czekają jednak na poprawę rezultatów na szosie i zastanawiają się kiedy znowu będziemy mogli cieszyć się z sukcesów na mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich.

– Świat sportu idzie do przodu – przypomniał Rafał Makowski. – Proszę mieć świadomość tego, że grupy zawodowe podpisują kontrakty już z 15-latkami, którzy mają badania określające możliwości ich organizmów. My nadążamy za tym trendem, bo już w zeszłym roku wprowadziliśmy szkolenie w kadrze szosowej juniora młodszego, czyli w kategorii 15-16-latków, po to żeby ich „obścigać” w wyścigach na szosach Europy Zachodniej i tym samym dać im możliwość pokazania się oraz zaprezentowania się przed dyrektorami liczących się grup.

Natomiast jeżeli chodzi o naszych szosowców to cały czas mamy przecież na trasie bardzo dobrych zawodników, bo mistrz świata z 2014 roku Michał Kwiatkowski, czy brązowy medalista igrzysk olimpijskich z 2016 roku Rafał Majka, nadal są w peletonie. Może ich rola nie jest już pierwszoplanowa, bo nie są liderami swoich grup tylko pomocnikami, ale gdy dostają swoją szansę to walczą. Chciałbym podkreślić, że mamy sześć-siedem topowych zawodniczek w kolarskim peletonie szosowym i mogę śmiało powiedzieć, że bardzo mocno liczymy na medale mistrzostw Europy, świata i igrzysk europejskich.

Niewiadoma na szosie


Złośliwi, a tych w kolarskim środowisku nie brakuje, od razu w tym momencie podkreślają, że obecnie polskie kolarstwo to równanie (w dół) z jedną… Niewiadomą.

– Traktuję to jako zabawną grę słów i śmieję się z tego żartu, ale nie zgadzam się z taką tezą – zapewnił sternik kolarskiej centrali. – Kasia Niewiadoma jest zawodniczką ze światowej czołówki, co potwierdziła trzecim miejscem na mistrzostwach świata w 2021 roku. Nie jest jednak jedyną, bo jest też kilka innych zawodniczek w zespołach o najwyższej klasie, choćby Marta Lach. Jej szóste miejsce w tegorocznej edycji słynnego klasyku Paryż-Roubaix też świadczy o jej potencjale. Mocno je wspieramy i liczymy na to, że przez udział w tych wielkich wyścigach zagranicznych i szlifowanie swojej formy w rywalizacji z najlepszymi na świecie wypracują taką dyspozycję, że będą w stanie walczyć o medale igrzysk europejskich.

Podchodzę do tego z dużym optymizmem, choć część środowiska mówi, że tracimy w ten sposób zawodniczki i zawodników, gdyż wyjeżdżają do zagranicznych grup. Ja patrzę jednak na to jak na szansę dalszego rozwoju, bo nie tylko w sporcie tak się dzieje. Nie jesteśmy w stanie zabronić nikomu wyjazdu do pracy do zagranicznych grup zawodowych, w których pensje i możliwości są większe niż w kraju. Ale jeżeli już tam wyjeżdżają i szlifują swój talent oraz podnoszą umiejętności, to nadal reprezentują Polskę i walczą o medale dla naszego kraju.

Rozliczany na bieżąco


Mówiąc o medalach, myślimy igrzyska olimpijskie, a najbliższe już w 2024 roku. To może być kolejna cezura, po której nastąpi rozliczenie działalności obecnych władz Polskiego Związku Kolarskiego.

– Ja odchodzę zdecydowanie od jakiegokolwiek rozliczania w cyklach – zaznaczył Rafał Makowski. – Myślę, że to jest niewłaściwe podejście. Ja chcę być rozliczany na bieżąco z tego co robię i jak to robię, etap po etapie. Oczywiście problemy organizacyjne Polskiego Związku Kolarskiego powodują, że nie mamy pozytywnych sprawozdań finansowych, bo mamy duże zadłużenie i niezależnie od tego kiedy będą igrzyska olimpijskie to te problemy trzeba rozwiązać. W związku z tym patrzę na kolejne zadania i rozliczam się w okresach miesięcznych, stając przed całym środowiskiem. Nie czekam więc na jakiś termin, w którym chciałbym coś ogłosić, tylko działam na bieżąco i to dotyczy także pracowników związku.

Brak rozliczania albo słabe rozliczanie to był jeden z największych problemów Polskiego Związku Kolarskiego. Ja jako informatyk z zawodu i wykształcenia już sobie przygotowałem odpowiednie formatki na arkuszu kalkulacyjnym i podsumowujemy koszty wydatków na kadry i zawodników. Chciałbym po roku móc powiedzieć ile zainwestowaliśmy w którą kadrę, w konkretnego zawodnika i zestawić to z wynikami, a przez to uzyskać odpowiedź na pytanie czy ta inwestycja była sensowna i czy dalsze inwestowanie jest sensowne w ujęciu finansów i środków. Na koniec 2023 roku, czyli po 12 miesiącach mojej działalności będę więc mógł dokonać takiego podsumowania.

Rafałowi Makowskiemu nie trzeba jednak przypominać, że sport czasem wymyka się z planów i tabelek. Świadczą o tym także marzenia prezesa Polskiego Związku Kolarskiego.

– Marzę o tym, żebym na koniec tego roku pozostał w dobrej formie i z dobrym nastawieniem do kolarstwa, bo niestety w tym środowisku jest wiele osób, którym nie jest na rękę to, żeby Polski Związek Kolarski wrócił do normy. Wierzę, że nasze środowisko się zjednoczy w walce o dobro polskiego kolarstwa – zakończył Rafał Makowski.


Na zdjęciu: Katarzyna Niewiadoma (z lewej) to jedna z najlepszych obecnie kolarek świata.

Fot. Belga/SIPA USA/PressFocus