Rafał Niziołek: To nie był łatwy czas

Rozmowa z Rafałem Niziołkiem, pomocnikiem Odry Opole.


Z jakimi odczuciami przyjęliście sobotni remis 1:1 w Bełchatowie?
Rafał NIZOŁEK:
– Czujemy duży niedosyt, mając na uwadze, że Bełchatów stworzył jedną groźną sytuację i zdobył z niej bramkę. Mieliśmy atuty, by zgarnąć trzy punkty. Szanujemy zdobyty jeden, ale szkoda straconych dwóch. Wydaje mi się, że to od początku wiosny był to nasz najlepszy pod względem piłkarskim mecz.

To znaczy?
Rafał NIZOŁEK:
– Oddaliśmy wiele strzałów, byliśmy częściej przy piłce, operowaliśmy nią, graliśmy krótkimi podaniami. W poprzednich meczach gra toczyła się głównie z pominięciem środka pola, było sporo długich piłek. Tym razem czuliśmy, że mamy kontrolę nad meczem. W poprzednich kolejkach tego nie było.

Z ostatnich 14 spotkań wygraliście tylko 2. Odra wpadła w marazm?
Rafał NIZOŁEK:
– Nie, na pewno nie. Wiadomo, że na każdy mecz wychodzimy po to, by wygrać. Akurat tak się ostatnio to układa, że często tracimy pierwsi bramkę. Potem jest trudno, gonimy, ale czegoś brakuje by postawić kropkę nad „i”. Z Sandecją czy Bełchatowem potrafiliśmy wyrównać, lecz nie dobiliśmy rywali. Marazm… Nie można o nim mówić pamiętając o grze, jaką pokazaliśmy choćby dwa tygodnie temu w zwycięskim spotkaniu w Sosnowcu. Widać, że mamy potencjał. Brakuje nam meczu, w którym zagramy konsekwentnie od 1 do 90 minuty bez straty bramki. Ale wierzę, że wkrótce przyjdzie przełamanie i więcej wygranych.

Za Odrą dość burzliwe dni. Teraz będzie łatwiej?
Rafał NIZOŁEK:
– Zgadza się, to nie był łatwy czas. Chyba we wszystkich sportowych mediach pisano sporo o zmianie trenera i siłą rzeczy nie byliśmy do końca skoncentrowani wyłącznie na swojej pracy. Myśli uciekały gdzieś indziej, ale wychodzimy już z takiego wizerunkowego kryzysu, podczas którego nie wszystko kręciło się wokół gry. Teraz koncentrujemy się już tylko na tym, co mamy do zrobienia na boisku.

Trudno mówić w Odrze o typowej zmianie trenera, skoro miejsce Dietmara Brehmera zajął Piotr Plewnia, wieloletni członek sztabu, który prowadził was jesienią poprzedniego sezonu. Czujecie, że wiele zmieni się w waszej grze?
Rafał NIZOŁEK:
– Myślę, że nie. Trener Plewnia kontynuuje pracę, którą wykonywał trener Brehmer. Jest spokojnym człowiekiem i chce, byśmy grali w piłkę. Każdy z nas łapie teraz pewność siebie, chce pokazać swoje umiejętności. Wiemy, że nie będzie miał pretensji nawet gdy coś nam nie wyjdzie – o ile będziemy próbować takiej gry, jakiej trener od nas oczekuje.


Czytaj jeszcze: Czy „Czapla” pofrunie?

Sytuacja w tabeli daje komfort?
Rafał NIZOŁEK:
– O tyle, że nie musimy oglądać się zbytnio za siebie. Ale każdy z nas chce powalczyć o najwyższe cele, spróbować dostać się do czołowej szóstki. Mam nadzieję, że przyjdzie przełamanie i będziemy naciskać na drużyny ze strefy barażowej. Taki cel postawiliśmy sobie, by powalczyć o baraż. Jeśli się nie uda, to nie będzie tragedii, ale jesteśmy ambitni i mierzymy wysoko. Wiadomo, że jeśli grasz o coś, to cała drużyna idzie do przodu. Grając o nic – ani o awans, ani utrzymanie – trudno będzie o motywację do walki na 100 procent. Jestem przekonany, że utrzymując kontakt z zespołami z szóstki zagramy jeszcze niejeden dobry mecz.

Na razie czeka was świąteczny wyjazd na Resovię czyli kolejnego rywala walczącego o utrzymanie. Jak będzie?
Rafał NIZOŁEK:
– Wiemy jak Resovia gra – i na jakim boisku. Zdajemy sobie sprawę, że będzie to typowy mecz walki, bo widziałem jak układały się poprzednie spotkania rzeszowian na ich terenie. Piłki niestety było tam niewiele. Stałe fragmenty, powietrzna walka, kontry… Będziemy musieli uważać na te fazy gry. Mam nadzieję, że postawimy się, dodamy do tego jakość piłkarską i wrócimy do Opola z trzema punktami.