Raków blisko szczytu

Raków przerwę reprezentacyjną spędzi jako wicelider ekstraklasy.


W ostatnich pięciu meczach częstochowianie zdobyli 12 punktów. To wynik więcej niż przyzwoity, choć łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest porażka z Cracovią. Gdyby nie ona, to wicemistrz Polski byłby liderem rozgrywek już w tym momencie. To oczywiście może się zmienić po meczu z Widzewem, zaplanowanym na 2 października lub kilka dni później, gdy Raków zmierzy się w Gliwicach z Piastem.

Strzelają aż miło

Ostatnie tygodnie pokazały, że częstochowianie potrzebowali odrobiny przerwy od spotkań. Mowa tu oczywiście o sierpniowych meczach w eliminacjach do Ligi Konferencji oraz zaległym z Pogonią. Przemęczenie zespołu było szczególnie widoczne właśnie w lidze, gdzie Raków miał problemy, jak choćby w Zabrzu, gdzie przegrał z Górnikiem czy w rywalizacji z Jagiellonią. Zespół nie miał czasu, aby przepracować w odpowiedni sposób całego cyklu przygotowawczego do meczów, a jedynie mógł odpoczywać między meczami.

Między przegranym spotkaniem z Cracovią a wysokim zwycięstwem nad Legią Raków miał ponad tydzień przerwy od grania. To zaowocowało nie tylko punktami, ale także lepszą skutecznością. Częstochowianie mieli mniejsze lub podobne posiadanie piłki do rywali, jednak kreowali sobie zdecydowanie więcej szans bramkowych od przeciwników, co zresztą nie jest zaskakujące. Raków często ma pod tym względem przewagę nad rywalami. Dla przykładu z Pogonią oddali siedem celnych strzałów, a tylko jeden zamienili na gola. Przy takiej samej liczbie uderzeń na bramkę rywala w starciu z Legią pokonali bramkarza rywali czterokrotnie.

Wykreowane sytuacje wreszcie odpowiednie przełożenie na zdobycz bramkową. Raków w obecnym sezonie jest drugim najskuteczniejszym zespołem ligi. Mają na koncie już 18 bramek na dziewięć rozegranych spotkań (pierwsza jest Wisła Płock z 21 trafieniami w 10 meczach). Co jednak ważne częstochowianie nie mają jednego, wyraźnego lidera strzelców. Ciężar zdobywania goli rozłożony jest na kilku piłkarzy. Do skuteczności jednak dochodzi jeszcze jeden aspekt – solidna gra w defensywie.

Zamurowani

Pod tym względem także są na szczycie ligowej tabeli. W dotychczas rozegranych spotkaniach stracili dziewięć goli, podobnie jak Lech. Wyprzedza ich jedynie Cracovia. Choć zespół Jacka Zielińskiego także stracił dziewięć bramek, tak miało to miejsce w dziesięciu spotkaniach, przez to statystycznie tracili mniej niż jednego gola na mecz. Wartym odnotowania jest fakt, że poprawa w tej statystyce miała miejsce między innymi w momencie powrotu „między słupki” Vladana Kovaczevicia. Bośniak w lidze rozegrał sześć meczów, z czego cztery razy zachowywał czyste konto.

Jego rywal do gry w pierwszym składzie, Kacper Trelowski nie prezentował się tak dobrze. Rozegrał trzy mecze, ani razu nie zachował czystego konta, a dodatkowo wpuścił pięć bramek. Statystycznie więc częstochowianie z młodzieżowcem w bramce tracił gola co 54 minuty. W przypadku Kovaczevicia – raz na 135 minut, co zresztą jest najlepszym wynikiem w lidze w tym sezonie.

Trzeba do tego dodać jeszcze inny aspekt, a więc postawę defensywy. Tercet Zoran Arsenić – Milan Rundić – Stratos Svarnas zaczyna się odpowiednio „docierać”. Ich postawa z meczu na mecz jest coraz lepsza, szczególnie w przypadku greckiego stopera, który w meczu z Radomiakiem zdobył gola oraz zaliczył asystę. Rozliczając ich jednak z postawy na boisku i ich głównych zadań – Raków od trzech meczów na własnym obiekcie nie stracił gola. Pomijając jedynie występ w Krakowie, to częstochowianie odnaleźli spokój w defensywie, jak i ofensywie. Jeżeli uda się to utrzymać, to Raków całkiem szybko może objąć prowadzenie w lidze.


Na zdjęciu: Raków w ostatnich tygodniach pokazuje wysoką klasę.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus