Raków Częstochowa. Bonus bez korzyści

Częstochowianom znowu zdarzył się mecz, w którym pierwszy objął prowadzenie, a potem wszystko się posypało.


Częstochowianie chcieli wykorzystać „bonus” w postaci zaległego meczu z zabrzanami. Był on idealną okazją ku temu, by zmniejszyć stratę do czołówki. W pierwszej odsłonie gospodarze mieli kilka dogodnych sytuacji, jednak wykorzystali tylko jedną z nich. To zemściło się po przerwie, gdy Górnik wszedł na odpowiednie obroty i wykorzystał niefrasobliwość defensywy wicemistrza Polski.

Bije się w pierś

Szkoleniowiec Rakowa ryzykował, dokonując kilku zmian w składzie. Wystawienie w wyjściowej jedenastce Jakuba Araka czy Daniela Szelągowskiego obarczone było sporym ryzykiem. Jak pokazał mecz, ono się nie opłaciło. Zmiany po przerwie, gdy Górnik zaczynał dominować, również nie wniosły ożywienia, a wręcz przeciwnie.

Wprowadzony na boisko Ivan Lopez zagrał niecelną długą piłkę, z której zabrzanie wyprowadzili kontratak i wyrównali. Przy drugim trafieniu zawodnicy Rakowa w środkowej strefie mogli zrobić więcej, by zatrzymać zagranie Przemysława Wiśniewskiego do Mateusza Cholewiaka. Szkoleniowiec Rakowa nie szuka jednak usprawiedliwienia i przyznaje, że popełnił błędy.

– Boli, że nie udało nam się umocnić w czołówce. Martwi mnie gra w drugiej połowie, ponieważ pierwsza odsłona była w naszym wykonaniu przyzwoita, kontrolowaliśmy to spotkanie. To jednak nie wystarczyło. Po przerwie stało się z nami coś dziwnego. Górnik całkowicie przejął inicjatywę, czego konsekwencją jest wynik.

Trudno mi ocenić na gorąco, co się stało. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że zarządzanie tym meczem z mojej strony było na słabym poziomie. Roszady w składzie i zmiany nie pomogły zespołowi. Musimy wspólnie to udźwignąć i szybko się zregenerować, by w meczu z Jagiellonią zmazać plamę z drugiej połowy – powiedział Marek Papszun.

Dwie różne połowy

Podobnie jak trener wypowiadają się zawodnicy. – Wydawało się nam, że mamy ten mecz pod kontrolą. W pierwszych 20 minutach zdominowaliśmy Górnik. Nie mogli wejść w naszą trzecią tercję. Nie wiem co później się stało. Czy to przez ich zmianę ustawienia, czy nasz brak koncentracji, zaczęły tworzyć się luki w obronie, a spotkanie się wyrównało. Nie możemy tak łatwo oddać meczu w drugiej połowie, jak było w tym przypadku – mówi Jakub Arak.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Raków zagrał podobne spotkanie do rywalizacji z Lechią w Gdańsku. Wówczas częstochowianie także prowadzili po pierwszej połowie i dobrze prezentowali się na murawie. Problem w tym, że po przerwie wszystko się posypało. Rywale przejęli inicjatywę i wykorzystali proste błędy w obronie.

Sztab szkoleniowy będzie musiał więc w najbliższych godzinach (mecz z Jagiellonią rozegrają w sobotę) nie tylko zadbać o kondycję fizyczną zawodników i regenerację, ale również spróbować rozwiązać problem w defensywie. Będzie to trudne, a wręcz niewykonalne w tak krótkim czasie, stąd rywalizacja z Jagiellonią zapowiada się na trudną przeprawę.



– Za trzy dni gramy ważny mecz, musimy jak mężczyźni przyjąć porażkę „na klatę” i jak najszybciej się podnieść. Wyciągniemy wnioski i będziemy musieli wprowadzić je w życie. Uważam, że stać nas na lepszą grę i każdy z nas chce zmazać plamę z tego meczu, a możemy to zrobić tylko dobrą grą – dodaje Arak.

Problemy „Gutka”

Częstochowianie przed sobotnim spotkaniem z Jagiellonią mają jeszcze jeden kłopot. W ostatnich dwóch spotkaniach na pozycji napastnika występował Arak, który jest pod formą. To samo tyczy się Sebastiana Musiolika, który od powrotu z Włoch nie może się odnaleźć. Pierwszym wyborem Rakowa był Vladislavs Gutkovskis.

Łotysz ma jednak problemy zdrowotne. Uraz barku spowodował, że napastnik w tym roku może nie pojawić się już na boisku. Zawodnik przeszedł dodatkowe badania w Warszawie. Nadal jest nadzieja, że Łotysz w sobotę pojawi się choćby na ławce rezerwowych i pomoże zespołowi w meczu z Jagiellonią.


Na zdjęciu: Mateusz Wdowiak dał Rakowowi wygraną z Piastem, ale w konfrontacji z Górnikiem jego gol nie przełożył się na nawet 1 punkt.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus